Żużel. To może być dla niego sezon o być albo nie być. "Na pewno z tyłu głowy to siedzi" [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Maciej Maciejko / Na zdjęciu: Piotr Pióro
WP SportoweFakty / Maciej Maciejko / Na zdjęciu: Piotr Pióro

- Była myśl, aby skończyć z tym wszystkim, bo od kilku lat jest mi bardzo trudno, ale nadarzyła się okazja, by zostać, i chcę podjąć rękawicę - powiedział Piotr Pióro w rozmowie z WP SportoweFakty.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Na początek przyjmij gratulacje i życzenia szczęścia oraz pomyślności na nowej drodze życia. Jak pierwsze dni w nowej roli?

Piotr Pióro, zawodnik Unii Tarnów: Dziękuję bardzo, w imieniu swoim, jak i małżonki. Tak naprawdę niewiele się zmieniło, poza tym, że pojawiła się obrączka (śmiech).

Pierwszy taniec był elementem przedsezonowych treningów?

Tak, bo musiałem dorównać partnerce (śmiech). Wiktoria kiedyś trenowała taniec towarzyski, więc sam rozumiesz, że musiałem trochę się podszkolić. A łatwo nie było.

W życiu prywatnym zmiany, ale w zawodowym nadal będziesz ścigał się w Unii Tarnów. To była dla ciebie jedyna opcja?

Może nie jedyna, ale... Działacze chcieli przedłużyć ze mną kontrakt, a ja też chciałem reprezentować dalej barwy macierzystego klubu. Były różne zapytania i oferty z innych klubów, ale udało się dojść z zarządem do konkretnych ustaleń.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi Musiała

Skoro były inne oferty, to nie myślałeś wobec tego, by poszukać miejsca w składzie, chociażby w U-24 Ekstralidze, gdzie w teorii powinno być łatwiej?

Oczywiście, że myślałem. Pojawiały się różne opcje, ale uznałem, że pozostanie w Unii, czyli w klubie, w którym się wychowałem i z miasta, z którego pochodzę, będzie najlepszym dla mnie rozwiązaniem.

A brałeś pod uwagę najczarniejszy scenariusz, czyli zakończenie przygody z żużlem?

(cisza) Jak najbardziej. Też była myśl, aby skończyć z tym wszystkim, bo od kilku lat jest mi bardzo trudno, ale nadarzyła się okazja, by zostać, i chcę podjąć rękawicę. Przygotowuję się do tego sezonu, zarówno mentalnie, fizycznie, jak i sprzętowo. Mam duży głód jazdy i czekam na poprawę pogody, by w końcu zacząć treningi. Potem będą sparingi i najważniejsze, czyli rozgrywki ligowe. Mam nadzieję, że tych startów będzie, jak najwięcej.

Za Piotrem Pióro bardzo trudny sezon
Za Piotrem Pióro bardzo trudny sezon


Podchodzisz do tego sezonu tak, że to jest dla ciebie rok o być albo nie być dalej w żużlu? Słabsze wyniki i brak tego parasola ochronnego w postaci U24 mogą zakończyć twoją karierę.

Na pewno z tyłu głowy to siedzi, że to ostatni sezon z jakąś furtką i tego nie ma co mydlić oczu.

Widzisz w ogóle siebie w żużlu, ale w innej roli niż zawodnik?

Na razie o tym nie myślałem, bo chciałbym jeszcze długo być zawodnikiem.

Porozmawiajmy chwilę o tym, co było. Do sierpnia miałeś na swoim koncie zaledwie 29 wyścigów. Nie da się ukryć, że niektórzy zawodnicy taki licznik mieli już w marcu osiągnięty…

Nie jest to łatwa sytuacja. Trenujesz, by było dobrze, a nie jest, a każdy trening to też dla nas koszty i kolejne inwestycje. Nie odstawałem od innych zawodników, ale nie było mi dane od początku startować.

Na swoją szansę czekałeś do 28 maja. [b]Można powiedzieć, że niejako zostałeś rzucony na głęboką wodę, bo pierwszy mecz w lidze na wyjeździe i to na torze drużyny, która uznawana była za jednego z dwóch faworytów 2. ligi.[/b]

Więc kiedy dostałem szansę w Rawiczu, to mentalnie byłem w bardzo złej kondycji. Udało się pojechać na taką ocenę "w miarę". Potem dał znać o sobie sprzęt, który nie zarabiał na siebie.

I dwa tygodnie później (12 czerwca) w Opolu dwa silniki uległy awariom.

Inwestowałem wszystko, co miałem, a było ciężko, bo czasy, jakie są, to każdy wie, a i o sponsorów tez jest trudno. Wiedziałem jednak, na co się piszę. Żużel wymaga dużych inwestycji, więc na początku sezonu poszły one naprawdę konkretne i czułem się przygotowany sprzętowo. Potem jednak, jak już mówiłem - musiałem udowadniać wartość, ale w meczu nie jechałem, więc i nie zarabiałem. Sprzęt się eksploatował, a na to, by do niego dołożyć, nie było z czego.

Z pomocą Kenneth Hansen i pościgałeś się trochę w Danii oraz w Szwecji. Ten angaż w Divison 1 niejako uratował ci sezon, bo odjechałeś, co prawda tylko 21 wyścigów, ale lepszy rydz niż nic. Gdyby nie to, to niewykluczone, że sezon zakończyłbyś już 28 czerwca...

Kenneth uruchomił swoje kontakty oraz znajomości i otworzył nam możliwości dodatkowych startów, na czym z Patrykiem Rolnickim skorzystaliśmy. Udało się pojeździć na innych torach i poznać od środka żużel w innym kraju. Wyciągnąłem z tego dużą lekcję, więc całą inicjatywę oceniam na plus. Bardzo mu dziękuję za to, że nam pomógł.

Kończąc wątek ubiegłego sezonu, to czy nie było gdzieś opcji zmiany przynależności klubowej i wypożyczenia?

Była taka opcja i nawet chciałem się na taki krok zdecydować. Klub z Tarnowa jednak nie wyraził na to zgody i temat był zamknięty.

To na koniec powiedz, co sądzisz o składzie Unii na ten sezon? Oskar Bober mówił niedawno, że celem jest awans do play-off. Patrząc na skład, to nie jest to nierealne zadanie.

Oczywiście, że tak. Będziemy walczyć o najwyższe cele, a żużel niejednokrotnie pokazał, że ci, co są skazywani na pożarcie, to są w stanie sprawić niespodziankę.

Czytaj także:
W marcu czeka nas dużo żużla. Sprawdź przedsezonowy rozkład jazdy
To był dla niego szok, co zrobił Woffinden!

Komentarze (0)