Żużel. Tuner ujawnił zaskakujące przyczyny słabszej formy Woffindena

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Tai Woffinden

Poprzedni sezon znów nie był udany dla Taia Woffindena. Trzykrotny mistrz świata w klasyfikacji PGE Ekstraligi zajął zaledwie 16. miejsce (1,952 pkt/bieg), a w Grand Prix był ósmy. Jego tuner Ashley Holloway zdradził przyczyny problemów.

Warto dodać, że obaj Brytyjczycy zaczęli współpracować niespodziewanie na początku maja, gdy Tai Woffinden nie miał już ochoty na jazdę na silnikach przygotowywanych przez Ryszarda Kowalskiego. Zawodnik Betard Sparty Wrocław wziął ze sobą jednostki napędowe Ashley'a Holloway'a na mecz w Ostrowie i już po próbie toru wiedział, że to było to, czego szukał od początku sezonu.

Choć w debiucie na nowym sprzęcie zdobył 18 punktów, to później nie wiodło mu się aż tak dobrze i do końca rozgrywek solidne występy przeplatał słabszymi.

- Z Taiem zaczęliśmy współpracować w trudnym momencie sezonu, ale dojście do najwyższego poziomu zajęło nam zaledwie około 3-4 tygodni. Po tym czasie, znałem już dokładne oczekiwania Taia i wyniki były bardzo dobre. Wszystko szło zgodnie z planem, aż w końcu zdarzył się pechowy wypadek w Vojens, tuż przed finałem Speedway of Nations. To mocno pokrzyżowało nam plany - przyznaje tuner Ashley Holloway.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi Musiała

Klientami Brytyjczyka, poza Woffindenem, są także Robert Lambert, Daniel Bewley, Max Fricke, czy Janusz Kołodziej. Okazuje się, że na słabszej dyspozycji zaważyło jednak coś innego niż sam sprzęt czy niedyspozycja po kontuzji.

Uraz Woffindena przytrafił się pod koniec lipca, czyli tuż przed kluczowym okresie dla rozstrzygnięć w PGE Ekstralidze i Grand Prix.

- Przy tak wyrównanym poziomie, powrót po przerwie jest bardzo trudny. Już nawet nie chodzi o problemy fizyczne, ale o to, że w dwa tygodnie zmienia się bardzo dużo i naprawdę trudno jest nadrobić sprawy sprzętowe. Jeśli ktoś jeździ regularnie, jest na bieżąco z ustawieniami, wie co robić w każdym momencie meczu. Ktoś kto miał przerwę, nie jest w stanie tego nadrobić i zwykle płaci za to słabszymi wynikami. Tak było właśnie w zeszłym roku z Taiem Woffindenem. Nie dziwię się więc, że niektórzy zawodnicy wracają na motocykl nie wyleczeni w stu procentach. Nikt nie chce zostać z tyłu i mieć dodatkowe problemy. Powroty po przerwie są strasznie trudne i współczuję zawodnikom, bo nawet mała kontuzja może zepsuć wcześniejszą pracę - przyznaje Holloway i rzuca tym nowe światło na szybkie powroty zawodników po kontuzjach.

Chodzi bowiem o to, że obecnie silniki są tak wrażliwe, że wszelkie zmiany atmosferyczne na każdym etapie sezonu powodują to, że trzeba stosować zupełnie inne ustawienia silników. Jeśli ktoś wraca po przerwie, to brak doświadczeń z ostatnich meczów jest bardzo odczuwalny.

Czytaj więcej:
Jest odpowiedź na słowa Grzyba
Nowy trener w sztabie Wilków Krosno

Źródło artykułu: WP SportoweFakty