Żużel. Zmora odpowiada na słowa Grzyba. Chodzi o sytuację finansową Stali Gorzów

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu od lewej: Marek Grzyb i Ireneusz Maciej Zmora
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu od lewej: Marek Grzyb i Ireneusz Maciej Zmora

Ireneusz Maciej Zmora odpowiada na słowa Marka Grzyba, który zarzucił mu, że po zakończeniu jego rządów Stal Gorzów znajdowała się w trudnej sytuacji finansowej. - Rok 2019 został zamknięty z największym zyskiem w historii spółki - podkreśla.

Marek Grzyb w wywiadzie, którego udzielił we wtorek WP SportoweFakty, kolejny raz przypomniał, że przejmował Stal Gorzów, kiedy klub był w trudnej sytuacji. Później powtórzył te słowa podczas wideo czatu dla portalu bestspeedway.tv.

Do jego słów postanowił odnieść się Ireneusz Maciej Zmora, który stał na czele Stali Gorzów, zanim klub objął Grzyb. - Odchodząc z klubu zostawiłem 25 medali Mistrzostw Polski zdobytych przez zawodników Stali Gorzów. W tym te dwa najcenniejsze - złote medale DMP. Na przestrzeni ostatnich 40 lat jedyne. Poprzednie tytuły były zdobywane kiedy w Polsce był komunizm, a Stal była klubem przyzakładowym - mówi Zmora w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.

Były prezes Stali zaprzecza również, że po zakończeniu jego rządów klub znalazł się w kiepskiej kondycji finansowej. A taki przekaz wielokrotnie próbował utrwalić jego następca. - Nie chcę się odnosić do czyiś subiektywnych ocen. Wolę odwołać się do faktów. A te mówią że rok 2019 został zamknięty zyskiem. Zyskiem największym w historii żużlowej spółki Stal Gorzów (856 tysięcy złotych brutto / 675 tys. zł. netto). Wyczytać to możemy ze sprawozdania finansowego, pod którym jest podpis ówczesnego prezesa klubu Marka Grzyba. Za ostatni rok pełnienia funkcji prezesa zarządu Rada Nadzorcza udzieliła mi absolutorium, co stanowi potwierdzenie właściwego wykonania mandatu w organach spółki - tłumaczy.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Chris Holder oburzony. Były mistrz świata nie zgadza się z krytykami

Po zakończeniu kadencji Zmory Marek Grzyb powtarzał również, że Stal przez długi czas musiała funkcjonować z kulą u nogi, którą był zaciągnięty kredyt na kwotę 3,5 mln złotych. Były prezes podkreśla jednak, że większość tych zobowiązań klub spłacił za jego rządów.

- Dodam, że na koncie bankowym zostało 300 tysięcy złotych na spłatę najbliższej raty kredytu, który był zaciągnięty na spłatę długów, które powstały, zanim objąłem funkcję prezesa. Z zaciągniętych 3,5 mln kredytu do spłaty pozostało po zapłacie wspomnianej raty jeszcze 600 tysięcy, płatnych po 300 tysięcy w odstępach 6 miesięcy. Innymi słowy, zastałem klub zadłużony na 3,5 mln. zł i oddłużyłem go o 2,9 mln. zł., pozostawiając do spłaty mojemu następcy ostatnie 600 tysięcy - zauważa.

Zmora zwraca również uwagę na sytuację kadrową, w której pozostawił klub. Jego następca nie musiał martwić się o przedłużenie umów z liderami Stali, bo to wydarzało się jeszcze za kadencji jego poprzednika. - W szafie leżały podpisane umowy z prawie kompletnym składem na kolejny sezon. Kontrakty na sezon 2020 mieli Bartosz Zmarzlik, Anders Thomsen, Szymon Woźniak oraz juniorzy - podkreśla, a warto dodać, że ówczesna umowa ze Zmarzlikiem była niezwykle atrakcyjna dla klubu, bo najlepszy zawodnik świata otrzymał zaledwie 500 tysięcy złotych za podpis i 5 tysięcy za punkt.

Były prezes Stali na koniec dodaje, że nie chce walczyć z Markiem Grzybem. - Życzę mu wszystkiego co najlepsze. Przede wszystkim, aby jak najszybciej odnalazł się w nowej rzeczywistości. Uznaję i doceniam jego wkład w tworzenie pięknej historii Stali Gorzów. On również w dorobku ma medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Także ten zdobyty w 2022 roku w dużej części jest jego udziałem i niewolno mu tego odbierać - podsumowuje.

Zobacz także:
Synowiec odpowiada na słowa Grzyba

Źródło artykułu: WP SportoweFakty