Tommy Nilsson urodził się 10 marca 1955 roku w Sztokholmie i od pierwszych jego dni na tym świecie w jego żyłach płynęła nie tylko krew, ale i metanol.
Na żużlowych torach ścigał się jego ojciec - Bernt, który był wychowankiem Monarkerny Sztokholm i ścigał się w jej barwach przez jedenaście lat. W swoim CV ma również występy w barwach Getingarny (1963-1965) oraz Eldarny Huddinge (1979).
Bernt Nilsson kilkukrotnie meldował się w finale Indywidualnych Mistrzostw Szwecji. Jego najlepszym wynikiem była piąta lokata w 1957 roku.
Próbował również swoich sił w mistrzostwach świata, ale w nich najdalej zajechał do finału europejskiego (1963 r.), w którym zajął dwunastą lokatę. Nic dziwnego, że syn nasiąknięty oparami speedway'a również zdecydował się na jazdę w lewo.
Tommy Nilsson swoją karierę rozpoczął jako szesnastolatek w lokalnej drużynie - Getingarnie Sztokholm. Od początku był członkiem zespołu, która na koniec sezonu zajęła piąte miejsce. I choć uchodził za chłopaka z potencjałem, to na większe sukcesy musiał czekać do startów w roli seniorów.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Nicki Pedersen doczeka się biografii!
Raz był na szczycie
O pierwszy finał walczył już w drugim sezonie startów, ale przepustkę dalej niż runda kwalifikacyjna uzyskał dopiero w 1976 roku, kiedy to otarł się o medal. Jedenaście oczek dało mu czwarte miejsce, więc debiut zakończył się dla niego sporym niedosytem. W kolejnym sezonie był już wicemistrzem kraju przegrywając jedynie z Berntem Perssonem.
Był to początek medalowej passy Nilssona, choć drugi w karierze medal wywalczył po trzyletniej przerwie. Do swojego dossier dorzucił brąz (1981), dwa srebra (1982, 1985) i w 1983 roku został numerem jeden.
10 września 1983 roku w Mariestad był jednym z faworytów tej imprezy i klasę udowodnił na torze. Pięć startów - pięć zwycięstw i pewny złoty medal dla zawodnika Getingarny Sztokholm. Podium uzupełnili tamtego dnia zawodnicy Kaparny Goeteborg - Jan Andersson i Bjoern Andersson.
W 1977 roku jedyny raz w karierze wystąpił w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata. Jego droga do Goeteborga wiodła od Vastervik (szwedzki półfinał) przez trzy turniejowy cykl finałowy w Vetlandzie, Norrkoeping i Eskilstunie. W światowym finale był jednym z pięciu zawodników gospodarzy.
Na Stadionie Ullevi zaczął od zera. W kolejnych czterech startach dorzucił sześć punktów: 2,0,2,2. Taki rezultat dał mu dziesiąte miejsce.
Trzykrotne reprezentował barwy narodowe w finałach Drużynowych Mistrzostw Świata. I za każdym razem musiał pogodzić się z losem pierwszego przegranego - w 1977 roku we Wrocławiu, w 1985 roku w Long Beach i w 1986 roku, kiedy to był cykl imprez. W 1986 roku gościł również w finale Mistrzostw Świata Par. W parze z Janem Anderssonem zajął... czwarte miejsce.
Teraz Tommy Nilsson jest mocno zaangażowany w rozwój kariery swojego syna, Kima. Zależało mu, by latorośl miała łatwiejszy start od niego. Ciężką pracą Nilsson wjechał do Grand Prix, w którym zadebiutuje w roli stałego uczestnika. I to właśnie we dwóch dbali na co dzień o sprzęt żużlowca. Nowe wyzwania oznaczały konieczność wielu zmian.
I tym samym już dziś Kim Nilsson może powiedzieć, że na arenie międzynarodowej w rywalizacji indywidualnej wyrównał wyczyn swojego ojca. Teraz czas, by udowodnić, że jest w stanie nawiązać walkę z najlepszymi na świecie. Na pewno będzie mu o to trudniej, niż Tommy'emu Nilssonowi w 1977 roku.
Czytaj także:
Uchodził za talent. Po jednym z upadków musiał przejść sześć operacji
Federacja nie miała litości. Za to zachowanie ukarała zawodnika rocznym zawieszeniem