Żużel. Skończył karierę i założył z kolegą zespół. "Wydaliśmy płytę i zagraliśmy kilka koncertów"

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Robert Duma
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Robert Duma

Każdy debiut na długo zapisuje się w pamięci sportowca. On pierwszy ligowy wyścig odjechał mając za rywala Tomasza Golloba. Zdarzyło mu się też jechać z urazem kręgosłupa, a po zakończeniu kariery zaliczył epizod z muzyką rapową.

Miłość do żużla zaszczepił w nim ojciec, który sam próbował swoich sił w czarnym sporcie. Jednak nie w Zielonej Górze, a w Polonii Piła. Trafił on jednak na okres, kiedy sekcja się rozpadła i zniknęła na długie lata.

- Jak mieszkasz w Zielonej Górze, to 85 procent szans jest na to, że żużel będzie w tobie na zawsze - powiedział Robert Duma.

Zaczynał od roweru

Duma, jak wielu młodych chłopaków pierwszy kontakt ze ściganiem miał na speedrowerze. Nie był to jednak czas ligi oficjalnej, a rozgrywki osiedlowe.

ZOBACZ WIDEO: Gleb Czugunow stracił miejsce w składzie. Jako przyczynę podał stan psychiczny i brak zaangażowania

- W Zielonej Górze ścigało się z chłopakami, ale ja dużo jeździłem w Pile, gdzie mieszkała moja babcia. Tam była poważna liga podwórkowa, gdzie skrzyknąłem na wakacje chłopaków i mieliśmy swój zespół. Mieliśmy wtedy 10, może 12 lat. Każda drużyna odpowiadała tej żużlowej. Naszą był oczywiście Morawski Zielona Góra - wspominał w rozmowie z WP SportoweFakty.

Duma opowiedział nam, jak po powrocie z jednym z wakacji w Pile, kiedy zorganizowano zawody w Zielonej Górze, odkupił od koleżanki rower Wigry 3, który przystosował pod rywalizację w Grodzie Bachusa. - Wymieniłem części w tylnym kole, miałem inną zębatkę o ząb, czy dwa od innych. W efekcie pierwszego dnia byłem bezkonkurencyjny, a nazajutrz już wszyscy mieli taką samą zębatkę, jak ja (śmiech).

Legendy zielonogórskiego speedrowera - Artur Bujnowski oraz Paweł Kokot nie ukrywają, że Duma miał smykałkę do jazdy w lewo na rowerze i należał do czołówki zielonogórskiego speedrowera. - Osobiście więcej wspomnień mam z Piły, bo tam jeździłem więcej. W Zielonej Górze odjechałem może dwa turnieje. A w Pile jeździło się naprawdę sporo imprez i był to fajny zalążek pod żużel.

Debiut z Gollobem pod taśmą

Jako siedemnastolatek w 1997 roku zdał pomyślnie egzamin na licencję żużlową. Uczynił to na doskonale znanym sobie torze, a pogoda tego dnia nie dopisywała. Dla Dumy był to też powrót na motocykl, bo kilka dni wcześniej zaliczył upadek, którego skutkiem była utrata przytomności i wstrząs mózgu. - Wyszedłem dzień przed egzaminem. Sukcesem jest to, że w ogóle udało się to odjechać - dodał.

Rok później zadebiutował w lidze. Ta wielka chwila dla Roberta Dumy nadeszła 31 maja. Do Zielonej Góry tamtego dnia przyjechała Polonia Bydgoszcz z braćmi Gollobami i Henrikiem Gustafssonem na czele. Do składu wskoczył wskutek problemów zdrowotnych w zespole. Już przed meczem wiedział, że czeka go tylko jeden wyścig, ale za to w jakiej obsadzie. W parze z Jarosławem  Szymkowiakiem mierzyli się z Tomaszem Gollobem i Tomaszem Poprawskim.

Duma musiał uznać wyższość pozostałych uczestników. Do mety dojechał na czwartym miejscu, a ZKŻ ten wyścig przegrał 2:4. Na kolejną szansę w lidze czekał do dziewiętnastej kolejki, by zmierzyć się m.in. z legendą Unii Leszno, Romanem Jankowskim.

Robert Duma (fot. archiwum)
Robert Duma (fot. archiwum)

Jazda z urazem kręgosłupa

Trzeci sezon jazdy w lewo był dla Dumy stracony. Zaliczył kilka groźnych upadków, a nie pomagała mu przesiadka z silników stojących na leżące. - Trzeba było zmienić technikę jazdy i przyzwyczajenia - przyznał. W 2000 roku przeniósł się do Kolejarza Rawicz, gdzie zaliczył najwięcej wyścigów w rozgrywkach. Jednak ta liczba nie była taka oszałamiająca, bo to zaledwie dziewiętnaście wyścigów.

Był to jednak dla niego kolejny pechowy sezon. W Gorzowie zaliczył paskudny upadek, którego efektem było uszkodzenie kręgosłupa szyjnego. I choć kontuzja poważna, to już dwa tygodnie później siedział na motocyklu! - Brakowało juniora na mecz ligowy - wspominał.

Sezon zakończył przedwcześnie, bo odezwały się wcześniejsze urazy. Ostatni sezon w gronie młodzieżowców, to wypożyczenie do klubu z Krosna. Miał to być przełom w jego karierze, poważne zakupy silników Finna Rune Jensena. Z niecierpliwością czekał na debiut, którego jednak nie doczekał.

- Chciałem potrenować starty. W jednym z wyjazdów... wyrwałem połowę płotu. Złamałem kręgosłup na odcinku piersiowym. Był to dla mnie koniec sezonu i kariery - powiedział Robert Duma.

Po karierze była muzyka i kartingi

Duma miał zadatki, ale nie udowodnił swojego potencjału. Nie miał też szczęścia do tego, że kiedy zdał licencję, to młodzieżowa formacja liczyła ponad dziesięć nazwisk, a wśród nich m.in. Sebastian Smoter, Krzysztof Stojanowski, Grzegorz Kłopot, a także i Grzegorz Walasek.

Po ostatnim sezonie w gronie juniorów powiedział "pas". Nie było pieniędzy na kolejne inwestycje i szkoda było zdrowia. Wówczas z kolegą z liceum skrzyknęli się i założyli zespół, który zajmował się muzyką rapową. - Wydaliśmy nawet płytę i zagraliśmy kilka koncertów, ale to był epizod. Lubiłem tamtą muzykę, ale jakoś nie czułem tego do końca, by to miało ręce i nogi - opowiedział po latach.

Brak adrenaliny spowodował, że Duma zaczął szukać alternatyw. Podczas wakacji w Hiszpanii trafił na kartingi. Pierwszy przejazd spowodował, że maszyna rozkochała w sobie zielonogórzanina. Prędkość i możliwość rywalizacji spowodowały, że Duma postanowił na poważnie podejść do tematu. I tak przez ponad dziesięć lat.

Robert Duma (fot. archiwum)
Robert Duma (fot. archiwum)

Robert Duma może się pochwalić wieloma sukcesami. W 2020 roku, jako pierwszy polski zespół wygrali drużynowo British 24 Hours. Wielokrotnie wygrywał na lokalnych torach turnieje Grand Prix. Pięciokrotnie brał udział w British Rental Kart Championship, gdzie ścigała się również światowa czołówka. Przed trzema laty wystartował również w mistrzostwach Europy.

- Ostatnie trzy lata ścigałem się w polskim zespole 303 Racing w serii British Prokart Endurance Championship, gdzie jeździliśmy wyścigi: 6, 12 oraz 24 godzinne. Aktualnie zawiesiłem jazdę, bo wraz z żoną wspieramy w rozwoju swoje dzieci, syna, który gra w piłkę nożną oraz córkę, która trenuje skoki na trampolinie. Nawet dostała się do brytyjskiego finału, w którym zajęła czwarte miejsce - zakończył Robert Duma.

Dziś Dumę ponownie można spotkać na żużlowych torach, ale w wirtualnej rzeczywistości. Jest on związany z ostrowską firmą Berobasket, która od kilku lat zajmuje się produktem, jakim jest gra "Speedway Challenge". Na co dzień odpowiada za kwestie graficzne.

Czytaj także:
Kobieta z kontraktem w klubie PGE Ekstraligi. Oto co mówi o historycznej chwili
Kibice grzmią, że okradli go ze srebra. "Nawet nie widział tego wypadku"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty