Jakub Jamróg ma za sobą słodko-gorzki okres w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk. Tarnowianin z dużymi nadziejami wraca teraz do dobrze znanego sobie środowiska i wierzy, że znów będzie czołową postacią w 1. Lidze.
H.Skrzydlewska Orzeł Łódź nie jest stawiany w gronie faworytów zaplecza PGE Ekstraligi. Wielu uważa jednak, że jest to zespół, który może sprawić ogromną niespodziankę.
- Drużyna jest zbudowana solidnie, może nie jest na papierze tak mocna, jak inne zespoły, ale jest zbilansowana w taki sposób, że powinniśmy dawać dobre widowiska na naszym torze. Takie są też co do nas oczekiwania. Trzeba pobudzić tam głód żużla i przyciągnąć kibiców - przyznał Jamróg w rozmowie z redaktorem kanału "15 bieg".
ZOBACZ WIDEO: Maksym Drabik: Nie wiem, jaki stan emocjonalny będzie mi towarzyszył przy pierwszych meczach
W klubie zdają sobie sprawę z potencjału, jaki drzemie w łódzkim ośrodku. Od lat jest on upatrywany za ten, w którym powinna wreszcie zagościć PGE Ekstraliga. - Mamy przepiękny stadion, jeden z najpiękniejszych w Polsce. Potrzebujemy wielu kibiców i zainteresowania tym ośrodkiem. Planem minimum jest play-off, a jak się tam dostaniemy, to pojedziemy o pełną pulę - skomentował tarnowianin.
32-latek nie ukrywa, że chciałby powalczyć w eliminacjach do Speedway Grand Prix oraz TAURON SEC i czułby dumę, gdyby Rafał Dobrucki nominował go do krajowych eliminacji, które wiodą przez Złoty Kask. - Na krajowym podwórku najbardziej zależałoby mi na finałach IMP. Będę do tego dążyć w tym roku - przyznał.
Czytaj także:
Kobieta z kontraktem w klubie PGE Ekstraligi. Oto co mówi o historycznej chwili
Kibice grzmią, że okradli go ze srebra. "Nawet nie widział tego wypadku"