Jakie nastroje według Mateusza Lampkowskiego panują w drużynie Unibaxu Toruń? - Nastroje są bojowe, chcemy wygrać i to najlepiej obydwa spotkania. Na pewno każdy da z siebie wszystko, bo bardzo zależy nam na obronie mistrzostwa.
W rundzie zasadniczej drużyna z Torunia poniosła w Zielonej Górze najbardziej dotkliwą porażkę w sezonie, przegrywając z Falubazem 23:67. Czy wynik z rundy zasadniczej może mieć jakieś przełożenie na pierwszy mecz finałowy? - Nie sądzę, by taki wynik mógł się powtórzyć. Wszyscy zdążyli się już otrząsnąć po tamtej porażce, a to przecież jest finał, więc mecz o zupełnie inną stawkę. Poza tym robimy wszystko, żeby jak najlepiej przygotować się do tego finału. Dziś trenowaliśmy w Lesznie. Tor był bardzo przyczepny i dziurawy. Myślę, że w Zielonej Górze nie będzie na nas czekać aż tak wymagający tor.
Drużyna Unibaxu Toruń trenowała już w tym sezonie w Lesznie. Miało to miejsce przed spotkaniem półfinałowym z Włókniarzem Częstochowa. Co powoduje, że "Anioły" przyjeżdżają trenować do Leszna? - To gdzie trenujemy, jest decyzją trenera i zarządu. Tor w Lesznie o wiele łatwiej jest przygotować na wiele różnych sposobów niż nasz tor. Można zrobić tak, aby był bardzo przyczepny, można też porobić na nim wiele dziur, a dzięki temu przygotować się na wszystkie możliwe warunki. I pewnie dlatego to właśnie tutaj przyjeżdżamy trenować.
Czy jest jakaś bezpieczna granica punktowa w przypadku porażki, którą będzie można spokojnie odrobić w Toruniu? - Myślę, że porażka ośmioma, dziesięcioma punktami stanowi maksymalną granicę, którą będzie można odrobić. Oczywiście najlepiej byłoby wygrać w Zielonej Górze i nie tworzyć nerwowej atmosfery przed rewanżem.