Żużel. Nie lubi stawać pod taśmą z klubowym kolegą. "Mocno się męczyłem"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew

PGE Ekstraliga wystartowała z nowym projektem, który jest cyklem rozmów - "Jak na torze". Drugim bohaterem był reprezentant beniaminka najlepszej ligi świata - Andrzej Lebiediew.

Za Łotyszem bardzo udany sezon w pierwszej lidze. W Krośnie wiedzą, że był on jednym z ojców największego sukcesu w historii klubu, jakim był awans do PGE Ekstraligi. Nikt nie wyobrażał sobie tego, by zabrakło go w składzie.

Nim jednak Cellfast Wilki Krosno pojawiły się na torze, to Andrzej Lebiediew wziął udział w programie "Jak na torze", w którym to losował pytania i udzielał na nie wyczerpujących odpowiedzi.

Na początek Łotysz musiał wymienić trzech zawodników, z którymi nie lubi stawać pod taśmą oraz uzasadnić swoje wybory. Pierwsze padło dosyć niespodziewanie nazwisko Vaclava Milika.

- Nie rozumiemy się na torze, jakby to być powinno. Było kilka wyścigów, gdzie nie rozumiałem, o co mu chodzi i gdzie pojedzie (śmiech). Mocno się męczyłem, by jechać prawidłowo i nie wiedziałem, jak on ten łuk pokona i jak tym samym ja mam to zrobić - powiedział Lebiediew, który zdradził, że wiele razy powtarzał trenerom, by nie desygnowali do boju łotewsko-czeskiej pary. Czasem jednak było to konieczne.

Dwa kolejne wybory to Bartosz Zmarzlik oraz Leon Madsen. W przypadku mistrza świata Lebiediew nie ukrywał, że jest on niewygodnym rywalem, z którym mało kto lubi się ścigać. Chodziło o to, że jest go trudno pokonać. A czym zawinił Łotyszowi Duńczyk? - Nie lubię, że kradnie starty (śmiech). Tylko przez to. Nie oskarżam zawodników za to, bo uważam, że to głupi przepis. Zawodnik zaryzykował i mógł się pomylić. Ja się też denerwuję, że ja się umiem czołgać czy ruszać na starcie. Być może przez to czasem przegrywam moment startowy, że czekam do końca - skomentował Lebiediew.

Indywidualny Mistrz Europy z 2017 roku musiał się również zmierzyć z pytaniem o trzy najgorsze chwile w karierze. Za pierwszą wskazał rywalizację o mistrzostwo świata juniorów w 2013 roku, kiedy to punktu zabrakło mu do brązowego medalu.

Drugim momentem w karierze Lebiediewa, który mocno odczuł mentalnie, był rok 2018, kiedy to stracił miejsce w składzie Betard Sparty Wrocław. Jaka była trzecia chwila, co jeszcze mówił o Zmarzliku i jakie inne wątki poruszył w programie "Jak na torze"?

Czytaj także:
Marzy mu się Grand Prix w rodzinnym miasteczku
Paweł Staszek z propozycją od uczestnika Grand Prix

Komentarze (0)