Konrad Cinkowski: Rozmawiamy tuż przed tym, jak opuścisz Argentynę na kilka miesięcy, by spędzić lato w Europie. W odróżnieniu od minionego roku, kiedy to wystąpiłeś tylko w kilku rundach, tym razem walczyłeś o mistrzostwo przez cały cykl. Ostatecznie byłeś najlepszym Argentyńczykiem, plasując się na czwartej pozycji. Czego zabrakło do medalu?
Facundo Albin: Nie do końca jestem zadowolony z uzyskanego rezultatu, czułem, że mogłem wycisnąć więcej. Niestety od początku towarzyszyły nam problemy z motocyklem i nie mogliśmy znaleźć optymalnego rozwiązania.
Wspominałeś przed rokiem, że nie ścigasz się w Argentynie z powodów finansowych. Coś się zatem zmieniło w tej kwestii?
Tak, wydatki są bardzo ogromne. W tym roku moje uczestnictwo było możliwe tylko dzięki wielkiej pomocy sponsorów. Dzięki nim mogłem wziąć udział w całym cyklu mistrzostw.
ZOBACZ WIDEO: Maksym Drabik: Nie wiem, jaki stan emocjonalny będzie mi towarzyszył przy pierwszych meczach
Tej zimy, a właściwie... tego lata, na Antonio Miranda w Bahia Blanca wydarzyło się coś, co dla Polaków w ostatniej dekadzie nie jest niczym zaskakującym, a w Argentynie odbiło się szerokim echem. Mam na myśli mecz Argentyna-Reszta Świata. Nie udało się Wam pokonać gości zza oceanu...
Myślę, że była to trochę wina sprzętu. Od początku szło nam kiepsko. Z czasem poprawiliśmy swoje wyniki, lecz nie udało nam się pokonać Reszty Świata. Oczywiście czekamy na rewanż! Było to piękne widowisko dla publiczności i super doświadczenie. To pierwsze takie wydarzenie, tutaj w Argentynie, gdzie uczestniczyli żużlowcy jednej kategorii, więc wszyscy byli zachwyceni.
Od wielu lat mówi się, mniej lub więcej, o organizacji rundy Speedway Grand Prix w Argentynie. Przewijał się temat toru w Patagonii, choć naturalnym kandydatem wydaje się być stolica argentyńskiego żużla, Bahia Blanca. Myślisz, że to naprawdę może się ziścić?
Dużo brakuje, aby ten sen się spełnił. W Europie jest wiele krajów, gdzie mógłby odbywać się SGP. Mimo wszystko byłoby cudowne, żeby organizatorzy pamiętali o Argentynie. Wiadomo, że są to olbrzymie koszty, ale miłość Argentyńczyków do żużla jest ogromna! Na pewno te zawody przyciągnęłyby masę kibiców!
A twój wymarzony obiekt pod rundę Grand Prix?
Wielką dumą byłby tor w moim rodzinnym miasteczku Daireaux.
No dobrze, przenieśmy się więc do Europy. Jakie zatem masz plany na nadchodzący sezon?
W zeszłym roku udało mi się kupić motocykl, który przejeździł sezon w PGE Ekstralidze. W tym roku wracam do Polski i będę uczestniczył w SEC i SGP. Oba turnieje będą odbywały się we Włoszech. Nastawiam się również na inne zawody indywidualne.
Kontraktów w Europie brak.
Jeśli chodzi o kluby, to nadal jestem otwarty na propozycje. Mam nadzieję, że ten rok będzie dla mnie łaskawy i przyniesie mi wiele radości.
Pochylenie osi wokół której obraca się kula ziemska, sprawia, że w ciągu jednego roku można odjechać dwa sezony. Kiedyś mówiłeś, że argentyński żużel mógłby się lepiej rozwijać, gdyby tory funkcjonowały także podczas południowej zimy. Czy zatem dla młodych zawodników, takich jak Carlos Eber Ampugnani czy Alex Acuna, ważnym jest aby przyjeżdżać do Europy?
Tak to prawda, kiedyś już to mówiłem. To bardzo ważne, aby trenować nie tylko fizycznie, ale też w ciągłym ruchu na motocyklu. W Argentynie niestety nie wygląda to tak jak w Europie. Eber i Alex to młodzi zawodnicy, jeśli mają szanse na zdobycie nowego doświadczenia w Europie, niech ją zrealizują.
Współpraca: Artur Pisarek
Czytaj także:
Otarł się o Grand Prix, a kontuzja mogła zabrać mu wszystko
Rośnie kolejna utalentowana zawodniczka