W przerwie zimowej władze polskiego żużla ogłosiły kolejne ważne zmiany w procedurze startowej.
Konkretniej chodzi o wysokość dolnej części taśmy startowej, która w ostatnich latach znajdowała się na wysokości 53 centymetrów.
Teraz na krajowym podwórku zdecydowano się iść w ślad za FIM i obniżyć dolną wartość. Od tego sezonu taśma musi znajdować się na wysokości pomiędzy 30 a 35 centymetrów. Takie rozwiązanie mogliśmy obserwować już podczas meczów sparingowych.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Czarnecki, Janowski i Holder gośćmi Musiała
- Jak taśma będzie niżej, to zawodnik będzie bardziej uważał na starcie. I to jest podstawowa sprawa. Dzięki obniżeniu wysokości taśmy odpadną nam nieprawidłowe starty polegające na wstrzeleniu się w moment startowy - tłumaczył Leszek Demski.
Z tych parametrów skorzystano również podczas sobotnich PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi, które odbywają się w Toruniu. I złapał się na tym, dosłownie, Kacper Woryna. W dwunastym wyścigu rybniczanin zahaczył o taśmę daszkiem. Na szczęście nie upadł na tor.
W mediach społecznościowych momentalnie rozgorzała dyskusja na temat tego przepisu. Głos zabrał również żużlowiec specjalizujący się świetnym wyjściem spod taśmy, czyli Tobiasz Musielak.
"Ojojojjjj ta taśma chyba za nisko … jest kilku szybkich startowców i będą takie sytuacje jak z Kacprem Woryną w przyszłości" - napisał na Twitterze reprezentant Arged Malesy Ostrów.
Czytaj także:
Zajął miejsce Apatora na Motoarenie. Będzie chciał przejąć klub?
Znają swoje miejsce w szeregu. Promotor mówi o ekspansji SEC