Patrząc co na torze robi Patryk Dudek można było się mocno zdziwić, bo żużlowiec w niczym nie przypominał jednej z gwiazd cyklu Grand Prix i PGE Ekstraligi. W Mistrzostwach Piotra Protasiewicza w Zielonej Górze zdobył zaledwie dziewięć punktów, w Kryterium Asów siedem punktów, w PGE IMME w Toruniu sześć punktów, a dzień później w MPPK w Rzeszowie dwa punkty w trzech biegach.
Jak na jednego z najlepszych polskich żużlowców zdobycze w oficjalnych turniejach są zaskakująco słabe. Jeszcze gorzej jest, gdy weźmiemy pod uwagę styl, jaki w tych zawodach prezentował 31-latek.
Okazuje się, że on sam doskonale zdaje sobie sprawę, że ostatnie tygodnie nie przebiegły tak dobrze, jak sam tego oczekiwał. Mimo to nie opuszcza go dobry humor.
ZOBACZ WIDEO: Janowski o medalu w Grand Prix: Krąży wśród znajomych. Dobrze, że wreszcie jest
- Pewność siebie to podstawa w tym sporcie. Po ostatnich zawodach przynajmniej wiem nad czym muszę jeszcze popracować. Rezerw muszę szukać w sobie, w sprzęcie, w technice jazdy. Wiem, że zawodzę oczekiwania najbliższych mi osób, które cały czas mi pomagają, ale jednocześnie wierzę, że niedługo to się skończy. Pozytywnie podchodzę do początku sezonu i liczę, że wszystko będzie w porządku - przyznaje Dudek.
Na jego postawę liczą przede wszystkim kibice For Nature Solutions KS Apator Toruń. Ich klub już w najbliższą sobotę zmierzy się na Motoarenie z ebut.pl Stalą Gorzów. Gorzowianie też mają swoje problemy, więc może to okazać się dobra okazja na przełamanie.
- W moim przypadku znów chodzi o sprzęt, ale mam wrażenie, że ja też nie jadę tak jak powinienem. Oglądając powtórki ostatnich zawodów, widzę wyraźnie, że nie czuję się na motocyklu wyśmienicie. Optymizm bierze się z tego, że jeżdżę na żużlu kilkanaście lat i umiem wygrywać biegi - przyznaje otwarcie żużlowiec.
Czytaj więcej:
Reakcja na dramat? "Słabe"
Był blisko odejścia z dziennikarstwa