Żużel. Trener GKM-u po remisie z Włókniarzem. "Wiele musi się u nas zmienić"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Janusz Ślączka
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Janusz Ślączka

ZOOleszcz GKM Grudziądz wyrwał remis w starciu z Tauron Włókniarzem, ale trener Janusz Ślączka jest daleki od huraoptymizmu. – Jeśli mamy punktować w kolejnych meczach, to wiele musi się zmienić - podkreśla szkoleniowiec.

Grudziądzanie nie byli faworytem starcia z Tauron Włókniarzem, ale kiedy okazało się, że w meczu nie pojedzie Kacper Woryna, któremu odnowiła się kontuzja, to wydawało się, że gospodarze powinni mieć przewagę. Tak jednak nie było. Przez większość meczu prowadzili goście, a ZOOleszcz GKM remis zapewnił sobie w samej końcówce.

- Jestem zadowolony z wyniku meczu, ale z jego przebiegu już niekoniecznie - mówi nam trener Janusz Ślączka. - Pozytywem jest wynik spotkania i znakomita jazda naszego lidera Nickiego Pedersena. Poza tym ten mecz pokazuje, że czeka nas bardzo wiele pracy. Mankamentów jest sporo i jeśli chcemy zdobywać punkty, to musimy wziąć się ostro do pracy. Teraz starcie w Gorzowie i jeśli liczymy tam na dobry rezultat, to wiele musi się zmienić. Na razie szanujemy ten punkt, bo mamy świadomość, że Włókniarz to bardzo silna ekipa. Wielu rywali zapewne z tym zespołem przegra. Myślę też, że remis docenią nasi kibice. Mam nadzieję, że nie popsuliśmy im świąt. Każdemu życzę, by były udane - dodaje szkoleniowiec.

Bohaterem sobotniego meczu w Grudziądzu był Nicki Pedersen, który w sześciu startach zdobył komplet 18 punktów. Duńczyk nie zawiódł także w decydującym wyścigu, kiedy znakomicie odpierał ataki szybkiego Leona Madsena.

ZOBACZ WIDEO: Budżety uszczuplone po wyborach? Europoseł PIS mówi o rozliczaniu polityków i Łukasza Mejzy

- Nicki jest zawsze doskonale przygotowany. Spisał się znakomicie, choć na jego ciele cały czas są siniaki po upadku w Anglii. Na pewno nie czuł się idealnie i odczuwał skutki tego, co się wydarzyło. Udowodnił jednak, że jest wielkim profesjonalistą. W ostatnim wyścigu pojechał po mistrzowsku. Leon Madsen był tak naprawdę szybszy od niego, ale Nicki jechał bardzo inteligentnie. Czuł i słyszał rywala, a ten w pewnym momencie nie wiedział już, jak ma przeprowadzić atak, by zrobić to skutecznie - tłumaczy szkoleniowiec.

Jeśli chodzi o pozostałych zawodników GKM-u, to trener Ślączka wyróżnił także Gleba Czugunowa. - Uważam, że zaprezentował się naprawdę nieźle. Myślę, że pomogła mu próba toru. Dzięki temu poczuł się pewniej. Był zresztą mocno zaskoczony, że został do niej wyznaczony. Powiedział mi, że nawet nie pamięta, kiedy brał w niej udział jako zawodnik Sparty Wrocław - zaznacza Ślączka.

Trener GKM-u odniósł się także do plotek, że grudziądzanie mogą mieć problemy z Czugunowem, bo ten ostatnio spóźniał się na przedmeczowe treningi. Takie sugestie pojawiły się niedawno na łamach Przeglądu Sportowego. - To są bzdury. Gleb miał dwa upadki i mocno odczuł ich skutki. Tak naprawdę nie musiało go być na jednym z treningów. Nie miałbym z tym problemu. Zawodnik chciał się jednak na nim pojawić i to zrobił. A spóźnienie wynikało z tego, że był na zmianie opatrunków. O wszystkim doskonale wiedziałem - wyjaśnia.

Teraz przed GKM-em wyjazd do Gorzowa. Czy trener Ślączka zdecyduje się na zmiany w składzie? - Jeszcze nie wiem, jaki będzie skład na ten mecz. Zobaczymy, jaka będzie dyspozycja zawodników na treningach. Norbert Krakowiak na inaugurację nie jechał, bo miał duży problem ze sprzętem. Mateusz Szczepaniak z nim wygrywał, ale każdy z naszych żużlowców ciężko pracuje, żeby poprawić swoją jazdę. Czas pokaże, co przyniosą kolejne dni. Na pewno zorganizujemy jakiś trening. Chciałbym, żeby to było gdzieś poza Grudziądzem, na obiekcie zbliżonym do gorzowskiego - podsumowuje.

Zobacz także:
Pedersen bohaterem Grudziądza
Zaskakujące słowa na temat Doyle'a

Źródło artykułu: WP SportoweFakty