Żużel. Gwiazda ligi mówi o profanacji. "Jedziemy, bo musimy. Nie mamy nic do powiedzenia"

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak

W Ostrowie Wielkopolskim rozegrano w sobotę mecz Arged Malesy Ostrów z H. Skrzydlewska Orłem Łódź. Zawodnicy nie kryli oburzenia, a Tobiasz Musielak mówił wprost o profanacji widowiska.

Potwierdziły się prognozy mówiące o opadach deszczu w sobotnie popołudnie w Ostrowie Wielkopolskim. I choć jeszcze około godziny 18 nie padało, o tyle pierwsze krople z nieba spadły w momencie, kiedy prawie cała plandeka została zdjęta z toru.

Na domiar złego okazało się, że woda dostała się też pod plandekę i doszło do odparzeń toru. Od początku obie strony mówiły otwarcie, że nie chcą rywalizować w sobotnie popołudnie. Mecz został jednak rozpoczęty z opóźnieniem.

- Mam ochotę powiedzieć wiele rzeczy, ale raczej tego nie mogę zrobić. Mam wrażenie, że za dużo osób chce lub może decydować o tym, co my tu dziś wyprawiamy - powiedział Tobiasz Musielak przed kamerami Canal+ Sport 5.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Finfa, Lambert i Puka gośćmi Musiała

- Była plandeka, ale nie pomogła tej profanacji żużla. Deszcz spadł na plandekę, ale jak została odkryta, to mamy to, co mamy. Dla mnie to nie jest w porządku to, co robimy. Tor jest coraz gorszy, bo rozmawiamy z chłopakami i wiem, jak było w pierwszym biegu, jak jest teraz i cisną mi się słowa na usta, ale przemilczę - mówił po czwartym biegu.

Julia Pożarlik pytała leszczynianina, jak w takich warunkach można znaleźć optymalną ścieżkę do jazdy. - Trzeba szukać bezpiecznej ścieżki. Decyduje start i musimy się modlić, aby każdy cało dojechał do mety, a najpierw do pierwszego łuku. Potem walka z motocyklem, bo ja leżałem na motocyklu, bo wyrywał on każdą dziurę, a jest ich sporo - skomentował.

Musielak jest jednym z zawodników, którzy na co dzień ścigają się w SGB Premiership, gdzie często na brytyjskiej ziemi zawody odbywały się na trudnych torach. - Lubię ciężkie tory, ale są takie tory, których nie powinno się ruszać. Mamy deszcz, ale jedziemy dalej. Był obchód toru, Jury mówi, że jest okej, sędzia, że jest w porządku, a my trochę obawiamy się o swoje kości. Rozmawiam z doświadczonymi zawodnikami, jak Niels Kristian Iversen. I on jest tego samego zdania. Jedziemy, bo musimy. Nie mamy nic do powiedzenia. Mamy tylko jeździć i dawać show. Przykro nam - zakończył Musielak.

W obu zespołach wrzało, bowiem ostrowianie i łodzianie byli zgodni, że ten mecz powinien zostać odwołany zawczasu, o czym otwarcie mówił Timo Lahti. Przed kamerami telewizyjnymi Mateusz Dul wypalił ze słowami: "Gratulacje dla organizatora".

Tu trzeba zaznaczyć, że Arged Malesa nie ma nic wspólnego z tym, co się działo w sobotni wieczór w Ostrowie Wielkopolskim. Napisał zresztą o tym w mediach społecznościowych prezes klubu, Waldemar Górski: "Z decyzją o meczu nie mieliśmy nic wspólnego!" - możemy przeczytać na Facebooku.

Czytaj także:
Kasprzak zdradził czego potrzeba na torze w Krośnie
Andrzej Lebiediew mówi, co zawiodło w Częstochowie

Komentarze (14)
avatar
intro
7.05.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
baby 
avatar
banc
7.05.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
To była obraza dla widzów na trybunach i przed telewizorem. Człowiek czeka, przesuwają godziny a potem wychodzi coś takiego. Odjechane na siłę. 
avatar
falubaz mistrz
7.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trzeba olac Pierdzistolkow Niech Sam zrobi probe Toru. 
avatar
Piter ZG
7.05.2023
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Ten mecz nie powinien być w takich warunkach rozgrywany,a jak już zaczęli,to powinni pojechać 15 biegów. Tor po 7,8 biegu był taki jak na początku. Za co Ci komisarze biorą kasę? Żenada! 
avatar
baron55
6.05.2023
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
Zacznimy od tego - jaka to gwiazda ligi. Moze za tydzien bedzie legenda. Pozim dzienikarstwa to niestety siega dna.