Cellfast Wilki Krosno mają za sobą drugi w tym sezonie wyjazdowy sprawdzian w PGE Ekstralidze. O ile w Lesznie udało im się powalczyć i otrzeć o sprawienie niespodzianki, o tyle w Częstochowie zostali nieco zmieleni przez Tauron Włókniarz.
Gospodarze piątkowej konfrontacji przy ul. Olsztyńskiej pozwolili beniaminkowi przywieźć tylko 34 punkty.
- Cały tydzień przygotowywaliśmy się do tego meczu i każdy z nas dawał z siebie wszystko - mówił po meczu Krzysztof Kasprzak.
Wychowanek Unii Leszno w Częstochowie radził sobie stabilnie. Wywalczył dziewięć punktów i aż czterokrotnie linię mety mijał na drugiej pozycji. Do tego dorzucił jedynkę i zerówkę. - Szkoda mi ostatniego wyścigu, bo poszliśmy w złą stronę z ustawieniami, a może jakiś punkt udałoby się przywieźć do mety - dodał w Ekstraliga Media Center.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Finfa, Lambert i Puka gośćmi Musiała
Cellfast Wilki Krosno w czterech spotkaniach wywalczyły cztery punkty i są to zdobycze, które ugrali na własnym torze. Nad rywalem, który na papierze miał być dla nich najważniejszym w walce o utrzymanie, mają już trzy oczka przewagi. W Grudziądzu mają jednak wiele więcej powodów do zmartwień.
W piątek kolejny raz z bólem przegrał Nicki Pedersen i w klubie musieli podjąć ważne decyzje dotyczące m.in. Mateusza Szczepaniaka (więcej na ten temat TUTAJ). Czy krośnianie czują, że cel na ten sezon, jakim było utrzymanie jest już naprawdę blisko? - Nie, nie jesteśmy niczego pewni. Jedziemy dalej, by wygrać kilka meczów na naszym torze oraz powalczyć na wyjazdach - skomentował Kasprzak.
Beniaminek najlepszej żużlowej ligi świata nie ukrywa, że chce na swoim torze mieć handicap, który pozwoli im wygrywać z każdym. Kasprzak nie ukrywa, że to szybki tor i upatruje w tym wielu plusów.
- Teraz, gdzie jedziemy, to na obchodzie śmiejemy się, jak na przykład w Częstochowie, że tor "zmalał", bo Krosno jest naprawdę długie. Ale to dobrze, bo tam potrzeba trochę techniki i to jest dobre, a nie tylko trzymanie gazu i jazda - zakończył.
Czytaj także:
Cellfast Wilki mocniejsze niż przypuszczano. "Są w naszym zasięgu"
Nie siedzi na kanapie, nie je chipsów i nie ogląda Netflixa