Spotkanie Arged Malesy Ostrów z H.Skrzydlewska Orłem Łódź odbywało się w fatalnych warunkach torowych. Wszystkiemu winny był deszcz, który w znacznym stopniu wpłynął na stan nawierzchni. Mimo tego zawody rozpoczęły się, jednak zostały przerwane po ośmiu biegach.
- Byłem rozgoryczony, że te zawody w ogóle się odbywają. Między 6. i 8. biegiem ten tor się nie zmieniał. Nie mówmy, że zawody zostały przerwane ze względu na opady deszczu, bo największy spadł przy zdejmowaniu plandeki, a nie teraz - mówił przed kamerami Canal+ Waldemar Górski.
Prezes Arged Malesy uważa, że jeśli już zdecydowano się rozpocząć zawody, to powinno odjechać się 15 biegów. - Prognozy były takie, że będzie padać cały dzień. Plandeka nam się sprawdza, jeśli przestaje padać na dwie godziny przed meczem, żeby porobić coś z torem. Padało od rana. Lepiej byłoby, jakby ten mecz się w ogóle nie odbył. A jeśli już miał się odbyć, to konsekwentnie powinien zostać rozegrany do końca - dodawał Górski.
Dzień wcześniej ostrowianie dostali nakaz rozłożenia plandeki na torze. Ta po części wykonała swoje zadanie, jednak nie spowodowała, że nawierzchnia była w dobrym stanie. - Jak wcześniej oglądaliśmy tor, to myśleliśmy, że będzie gorzej. Równania toru coś dawały, ale tor był makabryczny. Miejscowi zawodnicy odmawiali jazdy, a to o czymś świadczy. Tor był, jaki był. Makabra. Wszyscy narzekali. To przykrywanie toru spowodowało, że tor się odparzył - dodawał Marek Cieślak, trener Orła Łódź.
Zobacz także:
Karambol w Ostrowie!
Falubaz planuje transfer
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Finfa, Lambert i Puka gośćmi Musiała