Zawodnik Tauron Włókniarza Częstochowa widniał na liście startowej rundy eliminacyjnej do IMP, ale tuż przed zawodami okazało się, że Drabik nie przyjechał do Rawicza. Jego absencja miała być spowodowana względami osobistymi. 25-latek stracił tym samym możliwość rywalizacji o miano najlepszego polskiego żużlowca.
Drabik miał też wziąć udział w finale Złotego Kasku. Choć zawodnik stawił się w Opolu, to jednak ponownie zrezygnował z jazdy. W tym przypadku powodem miały być względy zdrowotne (więcej TUTAJ). Przez to wykluczył się z rywalizacji o udział w eliminacjach do Grand Prix, czyli tym samym z walki o indywidualne mistrzostwo świata.
Postępowaniem zawodnika zdumiony jest Leszek Tillinger. - Rozumiem, że każdy może zmagać się z różnymi problemami. Zastanawiające jest jednak to, że te problemy pojawiają się akurat przed turniejami indywidualnymi. To sugeruje, że bardziej zależy mu na PGE Ekstralidze, gdzie zarabia się największe pieniądze - mówi dla WP SportoweFakty były prezes Polonii Bydgoszcz, a obecnie ekspert.
Z perspektywy polskiego kibica można żałować, że Maksym Drabik odpuścił wszystkie najważniejsze turnieje. Zawodnik świetnie radzi sobie w PGE Ekstralidze, a z taką formą z pewnością miałby szansę na zdetronizowanie Bartosza Zmarzlika w indywidualnych mistrzostwach Polski czy nawet na wywalczenie przepustki do cyklu Grand Prix. Kibice muszą się jednak obejść smakiem.
- Dziwię się Drabikowi, bo on ma ogromny talent, a de facto rezygnuje z walki o mistrzostwo świata, czyli o najcenniejsze trofeum. Jak zaczęły się jego perypetie, to się całkowicie zmienił. Maksym jest taki, że jak sobie coś wymyśli, to tak będzie robił. Według mnie, jeśli nie zmieni nastawienia, to jego talent się nie spełni. Nie chodzi przecież o to, by być najlepszym tylko w PGE Ekstralidze. Do wygrania jest mnóstwo innych imprez, jak choćby IMP czy SEC, o Grand Prix nie wspominając. Jestem pewny, że gdyby przystępował do turniejów indywidualnych, to osiągałby spore sukcesy. Najpierw trzeba jednak chcieć brać w nich udział, a widzę, że z tym jest problem - zakończył Leszek Tillinger.
Zobacz także:
Będzie test toru na PGE Narodowym
ZOBACZ WIDEO: Menedżer wbija szpilkę w sprawie Milika. O co chodziło z kontraktem Czecha?