Przypomnijmy, że mecz odbył się, mimo fatalnych warunków torowych i sprzeciwu przedstawicieli obu drużyn. Ostatecznie sędzia zdecydował się zakończyć zawody po ósmym biegu, co jeszcze mocniej zdenerwowało uczestników meczu.
Po meczu gospodarze opublikowali oświadczenie, w którym ujawnili, że przekonany do rozgrywania meczu w takich warunkach nie był sam arbiter spotkania Paweł Michalak, ale publicznie przyznawał, że ktoś "każe jechać". O naciskach na sędziego wspominał też trener gości Marek Cieślak.
Efekt jest taki, że sędzia Paweł Michalak, przewodniczący Jury Zbigniew Kuśnierski, prezes Arged Malesa Ostrów, Waldemar Górski i trener H.Skrzydlewska Orzeł Łódź, Marek Cieślak będą musieli stawić się w czwartek na posiedzeniu GKSŻ i tłumaczyć się ze swoich słów.
ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Apatora bije się w pierś i mówi o presji na Sawinie. "Nie wiem o co chodzi"
- Chcemy posłuchać wyjaśnień wszystkich stron i ustalić jak w rzeczywistości wyglądała sytuacja. Chodzi nam o fakty, bo wokół tej sprawy pojawiło się za dużo insynuacji. To zresztą nie koniec, bo wezwany został także prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz, Jerzy Kanclerz oraz przewodniczący Jury Dariusz Cieślak i komisarz toru Jacek Krzyżaniak. Jeśli gospodarze twierdzą, że ktoś im czegoś zakazał, to chcemy, żeby o tym powiedzieli w obecności osób funkcyjnych - przyznaje przewodniczący GKSŻ, Piotr Szymański.
Wielkiego przełomu nie należy się jednak spodziewać, bo nikt raczej się ze swoich słów nie wycofa.
- W sobotę miałem jechać na Grand Prix do Warszawy, ale zamiast tego GKSŻ zafundowała mi w czwartek 700-kilometrową podróż do Grudziądza. Ja się ze swoich słów nie wycofam. Tor w Ostrowie był niebezpieczny, zawodnicy bali się ryzykować i nie było żadnego sensu rozgrywać tego spotkania. Co do sędziego, to jest oczywiste, że w dzisiejszych czasach sam nie podejmuje on tak ważnych decyzji jak odwołanie meczów, bo są choćby ważne umowy telewizyjne. Czasem jednak sędzia powinien podejmować trudne decyzje. Stanąłem w obronie swoich zawodników i na pewno tego nie żałuję - tłumaczy Marek Cieślak.
Jeśli GKSŻ postanowi ukarać zainteresowanych karami finansowymi, to należy się spodziewać, że o odwołanym meczu długo nie zapomnimy.
Czytaj więcej:
niesłusznie narzekają na tory?
Zamrożone konta z powodu węgla