Spotkanie to nie należało do najłatwiejszych i było bardzo wyrównane. W jego przebiegu żadna z ekip nie osiągnęła przewagi wyższej niż cztery punkty, a ostatecznie pojedynek zakończył się remisem. Według Ryana Douglasa takiego wyniku nie należało żałować, choć oczywiście mogło być lepiej.
- To spotkanie było bardzo ciężkie. Warunki torowe były tego dnia dosyć trudne, a najważniejsze było wyjście spod taśmy. Rywale walczyli z nami na równi. Miło byłoby wygrać ten pojedynek, jednak sądzę, że remis jest sprawiedliwym wynikiem, a ten mecz był całkiem dobry - mówił o ostatnim meczu w Rawiczu Ryan Douglas, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Gospodarze mieli utrudnione przygotowania, ponieważ poprzedniego dnia w Rawiczu spadło dosyć dużo deszczu. Nie było zatem możliwości zorganizowania przedmeczowego treningu, który z pewnością pomógłby miejscowej drużynie.
ZOBACZ WIDEO: Menedżer wbija szpilkę w sprawie Milika. O co chodziło z kontraktem Czecha?
W końcówce zabrakło kolegi z drużyny
- Tak, poprzedniego dnia spadło sporo deszczu. Tor był przez to bardzo wymagający. Trzeba jednak oddać wszystkim to, że jechali, a my zrobiliśmy, co mogliśmy. Poprzednio jeździliśmy z rywalami z Rzeszowa, teraz przeciwnik był inny. Być może niektórzy zawodnicy nie punktowali tak dobrze, jak we wcześniejszym spotkaniu, przez co ten mecz był trudniejszy. Jestem jednak bardzo zadowolony ze swojego występu. Był to mój kolejny dobry wynik - dodał Australijczyk.
W czasie meczu Niedźwiadki musiały mierzyć się z osłabieniem. Groźny upadek zanotował bowiem rodak naszego rozmówcy Jye Etheridge, który w jego następstwie musiał zostać odwieziony do szpitala na badania. Zawodnik ten po słabszym starcie wygrał swój drugi wyścig, dodatkowych punktów nie mógł jednak już zdobyć z Grupa Azoty Unią Tarnów?
- Dokładnie, zabrakło go w końcówce. Trzymam kciuki, aby nie było to nic poważnego, ponieważ miał on dosyć groźnie wyglądający upadek. Bardzo martwiliśmy się o Jye’a. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku. Zdecydowanie zabrakło go w drugiej części spotkania. Miał on jeden dobry wyścig, który wygrał, a następnie przytrafił mu się ten wypadek. Sądzę, że to skutkowało później tak wyrównanym spotkaniem. Pozostała część zespołu dobrze się jednak spisała i udało nam się wywalczyć remis - zaznaczył Douglas.
Na wyjazdach chce być wyraźnie lepszy
Australijczyk na razie jest pewnym liderem Metalika Recycling Kolejarz Rawicz na domowym torze. Poprzednie wyjazdowe spotkanie z OK Bedmet Kolejarzem Opole było jednak dla niego wyraźnie gorsze.
- W Opolu zdobyłem siedem punktów. To było nasze pierwsze wyjazdowe spotkanie w tym sezonie. Tor był tam bardzo twardy i nie dało się na nim wyprzedzać. Nie był to najlepszy mecz w moim wykonaniu, a dodatkowo raz byłem wykluczony. To nie był dobry wynik, jednak nie martwię się tym. Sądzę, że następnym razem mogę być znacznie lepszy - zapewnił.
Ryan Douglas w meczu 6. rundy 2. Ligi Żużlowej był bliski zdobycia płatnego kompletu, gromadząc przy swoim nazwisku 13 punktów z bonusem. Wszystko wskazuje na to, że jego sprzęt jest już optymalnie dopasowany do rawickiej nawierzchni. Jak jednak twierdzi sam zainteresowany, nadal jest miejsce na jakąś poprawę.
- Oczywiście osiągnięcie tak dobrego wyniku na własnym torze to świetne uczucie. Czuję, że jestem na nim naprawdę szybki i mam dobre wyjścia spod taśmy, co w Polsce jest bardzo ważne. Jeśli jesteś z przodu, jest to już połowa sukcesu. Muszę nadal nad sobą pracować. Wiem, że mogę się jeszcze poprawić, dlatego czeka mnie jeszcze sporo pracy - zakończył rozmowę z WP SportoweFakty Ryan Douglas.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Rafał Dobrucki chwali jazdy testowe na PGE Narodowym. Mówi o pomyśle, który rozważa FIM
Znamy wszystkie lokalizacje finałów IMP. Mistrza poznamy w Krośnie