Fogo Unia Leszno przyzwyczaiła swoich kibiców do posiadania bardzo dobrych młodzieżowców. W przeszłości wiele cennych punktów zdobywali chociażby Piotr Pawlicki, Dominik Kubera, czy Bartosz Smektała. Teraz jednakże juniorzy Byków już tak nie dominują w PGE Ekstralidze. Wystarczy spojrzeć tylko na same statystyki, według których inkasują oni zaledwie 4,2 "oczka" na mecz, co jest siódmym rezultatem w rozgrywkach.
Jednym z powodów takiej postawy może być presja, którą odczuwają podopieczni Piotra Barona. - To są młodzi ludzie i nie radzą sobie oni z nią tak dobrze, jak ci starsi zawodnicy. Dla nich taki mecz ligowy, to jest więcej niż Grand Prix dla doświadczonego żużlowca. To nie chodzi o to, że klub nakłada na nich presję. To są młodzi chłopcy, którzy muszą się rozjechać. Mają jeszcze dużo czasu i przyjdzie dzień, w którym zaczną skutecznie punktować - powiedział w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty.
Innym zawodnikiem, który spisuje się poniżej oczekiwań, jest Bartosz Smektała. 24-latek legitymuje się w tym momencie średnią 1,5 punktu. Leszczyńscy kibice cały czas liczą na to, że zacznie się on prezentować zdecydowanie lepiej i wróci do formy z czasów młodzieżowych. Zdaniem szkoleniowca Unii, urodzony w Śremie żużlowiec jest w nie najgorszej formie i potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby się objeździć. Co jednak powoduje, że nadal nie potrafi on punktować tak, jak chociażby w 2018 roku?
ZOBACZ WIDEO: "Trzy warianty" GKM Grudziądz. Ważą się losy Szczepaniaka!
- Kiedyś był juniorem, a dzisiaj jest seniorem i to się zmieniło. Nie ma żadnych problemów sprzętowych, być może chodzi o większą ilość czasu. Na pewno lżej mu się jeździło, gdy był młodzieżowcem, zwłaszcza po wygraniu biegu juniorskiego. Wtedy było łatwiej mu trafić w odpowiednie przełożenia. Teraz te wyścigi są o wiele cięższe i trudniej mu trafić z najlepszymi ustawieniami - przekazał Baron.
Marcin Musiał w Magazynie PGE Ekstraligi poruszył również temat wypadku Chrisa Holdera, który spowodował kontuzję Australijczyka. Co ciekawe, trener leszczyńskiego zespołu nie ma pretensji do Kacpra Pludry za spowodowanie całego zamieszania. Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w 14. biegu meczu ZOOleszcz GKM Grudziądz - Fogo Unia Leszno. Wtedy Polak zaatakował po wewnętrznej byłego indywidualnego mistrza świata i spowodował jego upadek.
- Myślę, że w tym wyścigu Kacper oczywiście chciał wygrać, ale Holder był zbyt wolny. Atak był może odrobinę za mocny, ale każdy chce wygrywać w tym sporcie. Trzeba się liczyć z tym, że zawodnicy trzymają gaz i niejednokrotnie dochodzi do upadków. Faktycznie skończyło się poważną kontuzją, ale trzeba uważać, ponieważ takie rzeczy się zdarzają. Nie sądzę, że Pludra zrobił to celowo. Chciał po prostu przywieźć jak najwięcej punktów dla swojej drużyny i trudno mu się dziwić - zakończył.
Czytaj także:
- Żużel. Oficjalnie. Krystian Pieszczek wypożyczony do klubu z 2. Ligi
- Żużel. Pedersen zdecydowanie o Madsenie. "Ma ogromne ambicje, które mogą być zbyt duże"