Za nami dopiero dwa turnieje Speedway Grand Prix w sezonie 2023, ale już teraz wydaje się, że Duńczycy będą mogli spisać obecną kampanię na straty. Mikkel Michelsen zajmuje dopiero dziesiąte miejsce w cyklu, Leon Madsen jest jedenasty, a Anders Thomsen zajmuje trzynastą lokatę.
Zadziwiać może zwłaszcza dotychczasowy dorobek Michelsena i Madsena, bo obaj Duńczycy należą do czołowych jeźdźców PGE Ekstraligi i marzą o zdobyciu medalu mistrzostw świata. Madsen nie ukrywał nawet swoich ambicji i zapowiadał walkę o tytuł.
- Męczyli się. Pomagałem im, jak mogłem, ale nic nie byli w stanie zdziałać - powiedział Nicki Pedersen agencji Ritzau, pytany o występ swoich podopiecznych w ostatnim GP Polski na PGE Narodowym. Trzykrotny mistrz świata zjawił się w Warszawie, bo choć wciąż jest czynnym zawodnikiem, to od tego roku pełni funkcję trenera duńskiej kadry.
ZOBACZ WIDEO: Subiektywny ranking PGE Ekstraligi. TOPlista 3. rundy
- Nie mieli startów, nie znaleźli dobrych ustawień na warszawski tor. Od razu zostawali za rywalami - opisał problemy swoich kolegów Pedersen.
Zdaniem 46-latka, problem Madsena tkwi przede wszystkim w sprzęcie. - Leon nie trafił z silnikami, z których obecnie korzysta. Jego ustawienia nie działają. Sam nie jest zadowolony z tego, co osiągnął w Warszawie. Ten sam problem dotyczy Mikkela, który też nie czuje się najlepiej z obecnym sprzętem - zdradził były mistrz świata.
Pedersen nie zgadza się jednak z opiniami, że Madsen nie ma już szans na tytuł mistrza świata w sezonie 2023. - Leon ma ogromne ambicje, które czasem mogą być zbyt duże. Musi wrócić do domu, przeanalizować to wszystko w swoim biurze i pomyśleć, co zrobić w przyszłości. Jeszcze nic nie jest skończone, ale na pewno musi poprawić pewne rzeczy - podsumował.
Czytaj także:
- Krzysztof Meyze wraca do sędziowania! Wiadomo, jakie zawody poprowadzi
- Jarosław Hampel ma fatalną wiadomość dla Patryka Dudka