Żużel. Prezes Stali Gorzów przeczytał, że rywale już rozmontowali mu drużynę. Oto jego reakcja

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Waldemar Sadowski
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Waldemar Sadowski

Waldemar Sadowski nie ma spokoju. Szef ebut.pl Stali Gorzów w ostatnich dniach kolejny raz przeczytał, że ekstraligowi rywale rozmontowują mu drużynę. Sporo mówi się o odejściu Martina Vaculika i Andersa Thomsena. Co na to prezes?

O możliwym porozumieniu Martina Vaculika z Platinum Motorem Lublin napisał ostatnio Przegląd Sportowy. Nam tych informacji nie udało się potwierdzić. Jak ustaliliśmy, w tej chwili nic nie wskazuje na to, by 33 - latek szykował się do zmiany otoczenia. Prezes Waldemar Sadowski przekonuje, że nie ma powodów do obaw ani w przypadku Vaculika, ani Andersa Thomsena, który już od dłuższego czasu jest łączony z przeprowadzką do innych zespołów.

- Czytałem, że nie mam już prawie zawodników na przyszły sezon. Moja reakcja? Szeroko się uśmiechnąłem. Mam wrażenie, że brakuje nam w środowisku nieco tematów. W mojej ocenie jest za wcześnie na otwieranie okienka transferowego. Uspokajam zatem kibiców, że nie mamy rozmontowanej drużyny, a po każdym takim artykule dzwoni telefon od żużlowców, że jesteśmy umówieni na rozmowy i nic się nie zmienia - mówi nam Waldemar Sadowski.

Szef ebut.pl Stali zdradza, że umówił się ze swoimi żużlowcami na rozmowy kontraktowe jeszcze w maju. Sadowski nie mówi wprawdzie, że konkurencja do nich nie dzwoni, ale zapewnia, że wszyscy najpierw usiądą do stołu z nim. - Prezesi wydzwaniają krzyżowo do różnych zawodników. Na razie mamy kurtuazyjne telefony. Niektórzy rzucają hasła w stylu: "wiesz, jakby coś się działo, to jestem zainteresowany". Nic więcej. Uważam, że okres transferowy na dobre rozkręci się dopiero w czerwcu - przekonuje Sadowski.

- Jeśli chodzi o naszą taktykę, to zamierzam zacząć od naszych zawodników, z którymi już się umówiłem. Poza tym nie wyobrażam sobie funkcjonowania żadnego żużlowca w jakimś klubie, gdyby teraz zdecydował się na zmianę otoczenia i wyszłoby to na światło dzienne. Co innego, gdyby ktoś przedłużył kontrakt, ale odejście na tym etapie sezonu byłoby trudne pod względem mentalnym zarówno dla takiego zawodnika, jak i kibiców klubu, który opuszcza. Musi upłynąć nieco więcej wody w Wiśle, by takie sytuacje były u nas na porządku dziennym. Na razie prekontrakty są nowym narzędziem - zaznacza.

Sadowski uważa zresztą, że żużlowcy zmieniający w tym roku barwy klubowe nie będą decydować się na to zbyt wcześnie. Jego zdaniem w wielu przypadkach rozmowy będą trwać do ostatniego momentu.

ZOBACZ WIDEO: Rok temu wprowadzono rewolucję regulaminową. Kubera i Dobrucki o tym, co wymaga poprawy

Zobacz także:
Komarnicki wzywa do zmiany regulaminu
To Grand Prix okaże się hitem?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty