Nie o 16:30, a o 17:25 rozpoczął się mecz szóstej kolejki PGE Ekstraligi pomiędzy Cellfast Wilkami Krosno a ebut.pl Stalą Gorzów. Powodem tego był zły stan nawierzchni, kwestionowany przede wszystkim przez przedstawicieli gości.
- Przyjechaliśmy tutaj, aby rozegrać zawody. Gospodarze robią co mogą, ale czasem z pogodą się nie wygra. Tor jest niebezpieczny - mówił Stanisław Chomski przed kamerą Canal+ Sport (WIĘCEJ).
Sędzia zdecydował jednak po próbie toru, aby spróbować przeprowadzić niedzielne zawody. Tyle tylko, że już od początku żużlowcy mieli problemy z płynną jazdą. W biegu młodzieżowców z toru zjechał znajdujący się na ostatniej lokacie Krzysztof Sadurski. W trzecim już na pierwszym "kółku" z jazdy zrezygnował Wiktor Jasiński, a w czwartym - tyle, że na trzecim okrążeniu - odpuścił Mateusz Świdnicki.
Robert Sitnicki, reporter Canal+ Sport, przekazał podczas transmisji spotkania, że trener gorzowian był rozemocjonowany tym, co dzieje się na torze. Przed piątym biegiem Stanisław Chomski miał krzyczeć do komisarza toru: "Trzeba to przerwać, bo za chwilę się pozabijają".
- Widać, że tor sprawia trudności. Nie jestem w komfortowej sytuacji, bo staraliśmy się przygotować tor nie dla siebie, a po to, żeby zawody wystartowały. Mnie uczono, że jak są dziury, to trzeba je omijać. Zawodnicy mają prawo odmówić jazdy jeżeli czują się niebezpiecznie. Nie ja kieruję tymi zawodami - odpowiedział chwilę później trener Wilków, Ireneusz Kwieciński.
Czytaj także: Żużel. Ostre słowa menedżera Wybrzeża. "Byliśmy słabsi, przestańmy tłumaczyć się torem"
ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale