Trzeci domowy mecz w Krośnie i po raz trzeci więcej niż o rywalizacji na torze, mówiło się o samym torze właśnie. Goście z Gorzowa przed zawodami mieli duże obiekcje co do stanu przygotowania nawierzchni. Według nich, tor nie był bezpieczny. Trener Stali Stanisław Chomski w rozmowie z Robertem Sitnickim z Canal+ Sport5 jeszcze przed startem spotkania podkreślał, że nie domaga się walkowera, tylko rywalizacji na torze gwarantującym bezpieczeństwo dla zawodników.
- Albo to przerwiecie, albo się pozabijają - miał z kolei rzucić szkoleniowiec gorzowian do Komisarza Toru Michała Wojaczka po pierwszej serii startów (czytaj więcej ->>). Zawody jednak trwały dalej, lecz zamiast ścigania i walki na dystansie, więcej oglądaliśmy jazdy gęsiego i podskakiwania zawodników na łukach. - Kto wygra start, ten jedzie. Ważne nie odjechać od krawężnika - mówił Krzysztof Sadurski w telewizyjnym wywiadzie, a wtórował mu jego klubowy kolega, Krzysztof Kasprzak.
Z czego wynikało to, że tor był tak wymagający? We wtorek w Krośnie odbyły się zawody U24, później jednak pogoda się pogorszyła, spadł deszcz i owalu nie udało się przygotować w oczekiwany sposób. Rozłożenie plandeki na mokrą nawierzchnię nie wchodziło z kolei w grę. - Tor jest trudny, to widać. Staraliśmy się go przygotować nie pod siebie, tylko żeby w ogóle zawody wystartowały - komentował trener gospodarzy, Ireneusz Kwieciński. Jak natomiast zareagował na przytoczone wcześniej słowa Stanisława Chomskiego? - Cóż, mnie uczono, że jak są dziury, to należy je omijać - rozkładał bezradnie ręce.
ZOBACZ WIDEO: Rok temu wprowadzono rewolucję regulaminową. Kubera i Dobrucki o tym, co wymaga poprawy
Na temat toru głos zabierali też obecny w studio Canal+ Sport5 Marek Cieślak, a także komentujący te zawody Krzysztof Cegielski. Ten drugi wskazywał, że nawierzchnia nie jest jednolita. Były selekcjoner polskiej kadry mówił z kolei, że podjęto ryzyko podczas przygotowywania toru używając recyklera. Wówczas mogło dojść do głębokiej ingerencji w nawierzchnię, która po przyjęciu wody zaczęła zachowywać się jak gąbka.
Tym niemniej mecz ruszył z godzinnym opóźnieniem i zwłaszcza na początku częściej na torze oglądaliśmy ciągniki, niż zawodników. Pierwsza faza zawodów należała do gości, którzy po czterech odsłonach prowadzili już ośmioma punktami, ale potem do głosu doszli gospodarze. Wystarczyło, że poprawili starty i szybciej meldowali się w pierwszym łuku.
Krośnianie mozolnie niwelowali różnicę i po ośmiu biegach przewaga gości wynosiła raptem 2 "oczka". Wiele w tym było zasługi Jasona Doyle'a, który na tle całej stawki w tych wymagających warunkach prezentował się wizualnie najlepiej i potwierdzała to też jego zdobycz punktowa.
Trudno było jednak o jakiekolwiek przewidywania i ruchy taktyczne, bowiem najwięcej zależało od tego, kto jako pierwszy przyklei się do pasa przy krawężniku i przede wszystkim z niego nie wypadnie. Bliski udanej szarży na drugie miejsce był w 9. biegu Szymon Bańdur, ale rezerwowy Cellfast Wilków przedobrzył i "wyciął" Wiktora Jasińskiego, za co został wykluczony.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się triumfem gorzowian. Po 9. wyścigu sędzia Paweł Słupski udał się do parku maszyn, aby wziąć udział w naradzie ze sztabami szkoleniowymi obu drużyn i Komisarzem Toru. Finalnie podjęto decyzję o zakończeniu spotkania i zaliczeniu wyniku 28:26 dla Stali. - Moim zdaniem Wilki zostały w tym momencie skrzywdzone - krótko skomentował Marek Cieślak.
Z tej decyzji przed telewizyjnymi kamerami tłumaczył się sam arbiter. Uznał on, że prowadzenie zawodów dalej byłoby zbyt niebezpieczne dla zawodników ze względu na stan toru (tu przeczytasz całość ->>). Oczywiście taka decyzja sprawiła radość w obozie gości, a zniesmaczeni byli gospodarze. Kibice na trybunach natomiast nie wytrzymali, donośnie skandując "złodzieje!".
W tym miejscu należy jednak zadać sobie dwa pytania. Pierwsze, komu zależy na rozgrywaniu takich spotkań, w których zawodnicy walczą bardziej z torem, niż między sobą? Nie przynosi to przecież żadnej korzyści dla rozgrywek PGE Ekstraligi ani tym bardziej radości kibicom ze śledzenia ciekawego widowiska sportowego.
To, co w niedzielę oglądaliśmy w Krośnie było zwyczajną profanacją dyscypliny i jej całkowitą antyreklamą. Wydaje się, że skoro od początku były obiekcje co do stanu nawierzchni, to można było tego uniknąć. Drugie pytanie brzmi: jeśli zawody ruszyły, to dlaczego ich nie dokończono? Zdaniem ekspertów tor przez te 9 biegów nie uległ pogorszeniu w stosunku do stanu, jaki był przed jego rozpoczęciem. - Kończymy kompromitacją - dosadnie skwitował wydarzenia w Krośnie Krzysztof Cegielski.
Punktacja:
Cellfast Wilki Krosno - 26 pkt.
9. Andrzej Lebiediew - 8 (2,3,3)
10. Mateusz Świdnicki - 1 (d,1,-)
11. Vaclav Milik - 3 (0,3)
12. Krzysztof Kasprzak - 3+1 (1,2*)
13. Jason Doyle - 9 (3,3,3)
14. Krzysztof Sadurski - 1 (d,1,-)
15. Denis Zieliński - 1 (1,0)
16. Szymon Bańdur - 0 (0,w)
ebut.pl Stal Gorzów - 28 pkt.
1. Szymon Woźniak - 7 (3,2,2)
2. Wiktor Jasiński - 2+1 (d,1*,1)
3. Martin Vaculik - 3 (1,0,2)
4. Oskar Fajfer - 5+1 (3,1,1*)
5. Anders Thomsen - 4 (2,2)
6. Mateusz Bartkowiak - 5+1 (3,2*)
7. Oskar Paluch - 2+1 (2*,w)
8. Jakub Stojanowski - 0 ()
Bieg po biegu:
1. (68,02) Woźniak, Lebiediew, Vaculik, Milik - 2:4 - (2:4)
2. (69,65) Bartkowiak, Paluch, Zieliński, Sadurski (d) - 1:5 - (3:9)
3. (68,27) Doyle, Thomsen, Kasprzak, Jasiński (d) - 4:2 - (7:11)
4. (69,95) Fajfer, Bartkowiak, Sadurski, Świdnicki (d) - 1:5 - (8:16)
5. (67,91) Milik, Kasprzak, Fajfer, Vaculik - 5:1 - (13:17)
6. (67,77) Doyle, Woźniak, Jasiński, Zieliński - 3:3 - (16:20)
7. (68,24) Lebiediew, Thomsen, Świdnicki, Paluch (w) - 4:2 - (20:22)
8. (67,82) Doyle, Vaculik, Fajfer, Bańdur - 3:3 - (23:25)
9. (67,34) Lebiediew, Woźniak, Jasiński, Bańdur (w) - 3:3 - (26:28)
Sędzia: Paweł Słupski
NCD: 67,34 (rekord toru) - uzyskał Andrzej Lebiediew w biegu 9.
Startowano wg I zestawu.