[tag=2703]
Janusz Kołodziej[/tag] Leszna czarodziej jest idealnym podsumowaniem tego, co wyprawiał tarnowianin w piątkowym meczu Fogo Unii przeciwko Tauron Włókniarzowi Częstochowa. Nawet kiedy przegrał start, to imponował prędkością na dystansie i wyprzedzał rywali.
Efekt był taki, że piątkową konfrontację zakończył z dorobkiem osiemnastu oczek. Kołodziej po meczu podkreślał, jak ważna była dla niego współpraca z własnym teamem.
- Muszę powiedzieć, że dopisywało mi dużo szczęścia. Sprzęt mam szybki. Z moimi mechanikami i tunerem też wszystko działa - powiedział po meczu w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.
To, że Kołodziej był szybki potwierdzają czasy dnia. To właśnie były mistrz kraju wykręcił najlepszy rezultat, choć nie była to znacząca różnica w porównaniu do Mikkela Michelsena i Kacpra Woryny, którzy również zeszli poniżej 61 sekund.
ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale
A mimo to wciąż miał do siebie pewne zastrzeżenia! - Jeśli chodzi o mnie, to jest jeszcze dużo do poprawy i tego nie mówię ot tak. Punkty nie pokazują tego, co jest w środku i na pewno przede mną dużo pracy, żeby pewne elementy poprawić - skomentował.
Gospodarze piątkowe meczu od początku musieli gonić, bo już w pierwszym biegu przegrali 2:4 i prowadzenie Tauron Włókniarza utrzymało się do samego końca. - Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania. Przyjechała do nas mega mocna drużyna, która udowadnia swoją siłę na torze i swoim składem, więc tu w ogóle nie ma o czym gadać. Wiadomo, że zależało nam bardzo na wygranej, ale po prostu nie udało nam się wygrać - przyznał Kołodziej.
Czytaj także:
Trener ROW-u chciał się podać do dymisji! To usłyszał od Krzysztofa Mrozka
Wyleciał, bo powiedział o dwa słowa za dużo?