Z takiego założenia wychodzi Jacek Frątczak. Zdaniem byłego menedżera klubów z Zielonej Góry i Torunia Cellfast Wilki Krosno nie odczują zbyt mocno kary finansowej w wysokości 150 tysięcy złotych. Jak przyznaje ekspert WP SportoweFakty, spodziewał się nieco większej sumy.
- Uważam, że kara finansowa mogła być wyższa. Nie ukrywam, że myślałem, że Wilki będą musiały głębiej sięgnąć do portfela - powiedział Frątczak w rozmowie z naszym portalem.
Ekspert jednocześnie zaznaczył, że wcale nie dziwi się, że Komisja Orzekająca Ligi dość ulgowo potraktowała Cellfast Wilki Krosno w aspekcie kary finansowej. - Trzeba powiedzieć szczerze, że KOL patrzy na to w ten sposób, by nie pogrążać klubu. Tak mocna jest liga, jak poszczególne ośrodki. Nie chodzi o to, by nie wiadomo jak mocno sponiewierać organizację. Wilki finansowo sobie z tym poradzą. To nie jest milion czy nawet pół miliona - uważa Frątczak.
Nasz rozmówca podkreśla, że znaczniej poważniejsza i bardziej dotkliwa jest kara skierowana w kierunku trenera Wilków, Ireneusza Kwiecińskiego. Ekspert uważa jednak, że dobrze się stało, że wskazane zostały osoby, które są odpowiedzialne za to, co wydarzyło się w Krośnie w ostatni weekend.
- Myślę, że tak powinno być. Od razu zaznaczam, że to nie jest tak, że ja cieszę się z tego, iż Ireneusz Kwieciński został zawieszony praktycznie do końca sezonu ligowego. Za każdą sytuacją stoją jacyś ludzie. W tym przypadku widać, że proces wyjaśniania doprowadził do tego, że zostały wskazane osoby winne. Organizacja została ukarana mniej dotkliwie niż poszczególne osoby. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Oglądając mecz z Wrocławia było widać smutek na twarzy Kwiecińskiego. To jest bardzo dotkliwa kara, która praktycznie skończyła jego sezon. Teraz jest pytanie, jak do tego podejdzie jego pracodawca - zakończył Jacek Frątczak
Zobacz także:
Motor zwalił winę na plandekę
Skandaliczne zachowanie kibiców
ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale