Żużel. Max Fricke mówi o warunkach na meczu w Lublinie. "Tor w Krośnie nie był gorszy od tego"
W pojedynku w ramach 7. rundy PGE Ekstraligi Platinum Motor Lublin pokonał wysoko 55:35 na własnym torze zespół ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Liderem gości był w tym pojedynku Max Fricke, który w sześciu startach wywalczył 14 punktów.
- Niestety rywale pokazali, jak mocni są na własnym torze. Jeździli naprawdę dobrze i w tym meczu byli lepszą drużyną, na nasze nieszczęście dzisiaj nawet wyraźnie. Starałem się pomóc tak bardzo, jak tylko mogłem. Osobiście miałem niezły dzień i kilka dobrych wyścigów. Niestety przed ostatnim moim startem nieco pomyliłem się z ustawieniami. Ostatecznie mój wynik był całkiem przyzwoity. Starałem się pomóc i podpowiadać pozostałym zawodnikom w drużynie tak, aby wszyscy równie dobrze punktowali - mówił po przegranym spotkaniu z Platinum Motorem Lublin Max Fricke, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Początek sezonu nie był zbyt udany dla naszego rozmówcy. W ostatnich tygodniach jego dyspozycja wygląda jednak na dużo lepszą i kibice ZOOleszcz GKM-u Grudziądz mogą oglądać poniekąd "drugą twarz" Maxa Fricke. Czy Australijczyk osiągnął już swój optymalny poziom, czy nadal może jeszcze coś poprawić i udowodnić, że jest w stanie jeździć skuteczniej?
ZOBACZ WIDEO: Ci zawodnicy Unii Leszno jadą poniżej oczekiwań. Menedżer mówi o presjiPoczątki zawsze bywają trudne
- Zdecydowanie stać mnie na więcej i mogę jechać jeszcze lepiej. Początek sezonu zawsze bywa ciężki. Spędziłem 12 miesięcy poza Ekstraligą, dołączyłem do nowej drużyny, pojawiło się wiele nowych rzeczy. Takie sytuacje zawsze są trudne i wiedziałem o tym. Teraz zacząłem się czuć nieco lepiej, startując w większej ilości imprez oraz testując nowe rzeczy w sprzęcie. Ashley Holloway (tuner zawodnika - przyp. red.) spisuje się naprawdę dobrze, jeśli chodzi o silniki. Będę się nadal wszystkiego uczył, budował mocniejszą pozycję i mam nadzieję na kontynuację dobrych występów do końca sezonu - podkreślił Australijczyk.
W czasie wyjazdowego meczu z Platinum Motorem warunki na torze w Lublinie stwarzały niektórym zawodnikom problemy. Praktycznie po kłopotach w tym samym miejscu na drugim wirażu w swoich wyścigach z toru zjechali Nicki Pedersen i Fredrik Lindgren, a na pierwszym łuku również pojawiały się koleiny. Jak zatem ocenił jakość nawierzchni Max Fricke?
Kilka tygodni wcześniej, 30 kwietnia zespół z Grudziądza rywalizował na wyjeździe z Cellfast Wilkami Krosno. Wówczas pojawiły się pewne kontrowersje - trener ZOOleszcz GKM-u miał zastrzeżenia, co do nawierzchni krośnieńskiego owalu, a w czasie meczu, po dwóch biegach wycofał się Nicki Pedersen. Zapytaliśmy zatem Maxa Fricke, jak porównałby warunki torowe w spotkaniach w Krośnie oraz w Lublinie.
- Sądzę, że tor podczas meczu w Krośnie nie był gorszy od tego. Myślę, że były one porównywalne. Nie było tak źle, sam nie wiem. Ja nie miałem kłopotów z żadnym z tych torów. Dla mnie nie jest to znaczący problem. Uważam, że w tych dwóch sytuacjach różnice nie były zbyt duże - przedstawił swoje stanowisko w tej sprawie.
Sytuacja grudziądzkiej drużyny jest nie do pozazdroszczenia. Po pierwszej połowie rundy zasadniczej ma ona na koncie w tabeli PGE Ekstraligi zaledwie jeden punkt. Nadal jednak zostało siedem spotkań do rozegrania i walka o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie trwała najpewniej do samego końca.
Młodszy kolega zasłużył na pochwałę
- Myślę, że w naszym zespole cały czas jest jeszcze miejsce na lepszy wynik i zawodnicy mogą zdobywać więcej punktów. Nadal czeka nas wiele spotkań. Mam nadzieję, że wchodząc w drugą część sezonu, uda nam się zanotować dobre występy na domowym torze i spróbujemy zdobyć jakieś punkty. Potrzebujemy tego i musimy to zrobić. Wszyscy wiemy, w jakim miejscu się znajdujemy i co należy wykonać. Sytuacja nie jest idealna. Musimy jednak nadal jechać na pełnym gazie i każde punkty będą niezwykle istotne.
Na koniec zapytaliśmy Maxa Fricke o postawę Kacpra Łobodzińskiego w Lublinie. Młodzieżowiec ten w składzie wystawiony był z 8. numerem i ostatecznie na torze pojawił się dwukrotnie, zdobywając trzy punkty z bonusem. Zwłaszcza w biegu nominowanym pojechał on dobrze, wioząc za plecami Fredrika Lindgrena, zanim ten wpadł w koleinę na drugim wirażu i zjechał z toru. Co zatem sądzi o postawie młodego kolegi z drużyny bardziej doświadczony Australijczyk?
- Kacper zaprezentował się świetnie, zwłaszcza w 14. wyścigu. Naprawdę dobrze było oglądać go w takiej dyspozycji. Miło jest widzieć, jak chłopaki nabierają pewności siebie i zdobywają więcej punktów, w trakcie meczu potrzebujemy tego jednak trochę wcześniej. On pojechał naprawdę nieźle w tym ostatnim biegu. To dobry znak i mam nadzieję, że zyska przez to jeszcze więcej pewności siebie, aby mógł radzić sobie dobrze w kilku kolejnych spotkaniach - dodał na koniec rozmowy z WP SportoweFakty Max Fricke.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Pawlicki wykonał kolejny krok w kierunku powrotu do Grand Prix. Dwie duże niespodzianki w Lonigo!
Niegościnny Martin Vaculik. Woźniak z awansem do SGP Challenge