Żużel. Max Fricke mówi o warunkach na meczu w Lublinie. "Tor w Krośnie nie był gorszy od tego"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Max Fricke
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Max Fricke

W pojedynku w ramach 7. rundy PGE Ekstraligi Platinum Motor Lublin pokonał wysoko 55:35 na własnym torze zespół ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Liderem gości był w tym pojedynku Max Fricke, który w sześciu startach wywalczył 14 punktów.

Australijczyk był tego dnia niezwykle szybki, zwłaszcza w pierwszej części spotkania. W swoich pierwszych czterech startach stracił on zaledwie jeden punkt i w całym meczu jako jedyny z grudziądzkiego zespołu pokonał Bartosza Zmarzlika. Nie wyszedł mu jedynie ostatni wyścig, w którym wraz z Wadimem Tarasienką  przegrał podwójnie. Po ciężkim wyjazdowym spotkaniu Fricke był świadom, że wygrała drużyna dysponowana tego dnia zdecydowanie lepiej.

- Niestety rywale pokazali, jak mocni są na własnym torze. Jeździli naprawdę dobrze i w tym meczu byli lepszą drużyną, na nasze nieszczęście dzisiaj nawet wyraźnie. Starałem się pomóc tak bardzo, jak tylko mogłem. Osobiście miałem niezły dzień i kilka dobrych wyścigów. Niestety przed ostatnim moim startem nieco pomyliłem się z ustawieniami. Ostatecznie mój wynik był całkiem przyzwoity. Starałem się pomóc i podpowiadać pozostałym zawodnikom w drużynie tak, aby wszyscy równie dobrze punktowali - mówił po przegranym spotkaniu z Platinum Motorem Lublin  Max Fricke, w rozmowie z WP SportoweFakty.

Początek sezonu nie był zbyt udany dla naszego rozmówcy. W ostatnich tygodniach jego dyspozycja wygląda jednak na dużo lepszą i kibice ZOOleszcz GKM-u Grudziądz mogą oglądać poniekąd "drugą twarz" Maxa Fricke. Czy Australijczyk osiągnął już swój optymalny poziom, czy nadal może jeszcze coś poprawić i udowodnić, że jest w stanie jeździć skuteczniej?

ZOBACZ WIDEO: Ci zawodnicy Unii Leszno jadą poniżej oczekiwań. Menedżer mówi o presji

Początki zawsze bywają trudne

- Zdecydowanie stać mnie na więcej i mogę jechać jeszcze lepiej. Początek sezonu zawsze bywa ciężki. Spędziłem 12 miesięcy poza Ekstraligą, dołączyłem do nowej drużyny, pojawiło się wiele nowych rzeczy. Takie sytuacje zawsze są trudne i wiedziałem o tym. Teraz zacząłem się czuć nieco lepiej, startując w większej ilości imprez oraz testując nowe rzeczy w sprzęcie. Ashley Holloway (tuner zawodnika - przyp. red.) spisuje się naprawdę dobrze, jeśli chodzi o silniki. Będę się nadal wszystkiego uczył, budował mocniejszą pozycję i mam nadzieję na kontynuację dobrych występów do końca sezonu - podkreślił Australijczyk.

W czasie wyjazdowego meczu z Platinum Motorem warunki na torze w Lublinie stwarzały niektórym zawodnikom problemy. Praktycznie po kłopotach w tym samym miejscu na drugim wirażu w swoich wyścigach z toru zjechali Nicki Pedersen i Fredrik Lindgren, a na pierwszym łuku również pojawiały się koleiny. Jak zatem ocenił jakość nawierzchni Max Fricke?

- Niestety ten tor trochę się rozrywał i pojawiło się kilka dziur. Sytuacja pogarszała się pod koniec spotkania. Osobiście nie stanowiło to dla mnie problemu, może do ostatnich kilku wyścigów. Później stało się to trochę bardziej kłopotliwe. To jednak część ścigania. Dziury i koleiny występują na torach, te później były jednak trochę duże. Jestem pewny, że organizatorzy popracują nad tym i naprawią to w przyszłości. Przez to w kilku ostatnich wyścigach naprawdę trudno było wyprzedzać - zaznaczył.

Max Fricke był liderem drużyny z Grudziądza podczas wyjazdowego meczu w Lublinie, zdobywając 14 punktów
Max Fricke był liderem drużyny z Grudziądza podczas wyjazdowego meczu w Lublinie, zdobywając 14 punktów

W Krośnie nie było gorzej

Kilka tygodni wcześniej, 30 kwietnia zespół z Grudziądza rywalizował na wyjeździe z Cellfast Wilkami Krosno. Wówczas pojawiły się pewne kontrowersje - trener ZOOleszcz GKM-u miał zastrzeżenia, co do nawierzchni krośnieńskiego owalu, a w czasie meczu, po dwóch biegach wycofał się Nicki Pedersen. Zapytaliśmy zatem Maxa Fricke, jak porównałby warunki torowe w spotkaniach w Krośnie oraz w Lublinie.

- Sądzę, że tor podczas meczu w Krośnie nie był gorszy od tego. Myślę, że były one porównywalne. Nie było tak źle, sam nie wiem. Ja nie miałem kłopotów z żadnym z tych torów. Dla mnie nie jest to znaczący problem. Uważam, że w tych dwóch sytuacjach różnice nie były zbyt duże - przedstawił swoje stanowisko w tej sprawie.

Sytuacja grudziądzkiej drużyny jest nie do pozazdroszczenia. Po pierwszej połowie rundy zasadniczej ma ona na koncie w tabeli PGE Ekstraligi zaledwie jeden punkt. Nadal jednak zostało siedem spotkań do rozegrania i walka o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie trwała najpewniej do samego końca.

Młodszy kolega zasłużył na pochwałę

- Myślę, że w naszym zespole cały czas jest jeszcze miejsce na lepszy wynik i zawodnicy mogą zdobywać więcej punktów. Nadal czeka nas wiele spotkań. Mam nadzieję, że wchodząc w drugą część sezonu, uda nam się zanotować dobre występy na domowym torze i spróbujemy zdobyć jakieś punkty. Potrzebujemy tego i musimy to zrobić. Wszyscy wiemy, w jakim miejscu się znajdujemy i co należy wykonać. Sytuacja nie jest idealna. Musimy jednak nadal jechać na pełnym gazie i każde punkty będą niezwykle istotne.

Na koniec zapytaliśmy Maxa Fricke o postawę Kacpra Łobodzińskiego w Lublinie. Młodzieżowiec ten w składzie wystawiony był z 8. numerem i ostatecznie na torze pojawił się dwukrotnie, zdobywając trzy punkty z bonusem. Zwłaszcza w biegu nominowanym pojechał on dobrze, wioząc za plecami Fredrika Lindgrena, zanim ten wpadł w koleinę na drugim wirażu i zjechał z toru. Co zatem sądzi o postawie młodego kolegi z drużyny bardziej doświadczony Australijczyk?

- Kacper zaprezentował się świetnie, zwłaszcza w 14. wyścigu. Naprawdę dobrze było oglądać go w takiej dyspozycji. Miło jest widzieć, jak chłopaki nabierają pewności siebie i zdobywają więcej punktów, w trakcie meczu potrzebujemy tego jednak trochę wcześniej. On pojechał naprawdę nieźle w tym ostatnim biegu. To dobry znak i mam nadzieję, że zyska przez to jeszcze więcej pewności siebie, aby mógł radzić sobie dobrze w kilku kolejnych spotkaniach - dodał na koniec rozmowy z WP SportoweFakty Max Fricke.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Pawlicki wykonał kolejny krok w kierunku powrotu do Grand Prix. Dwie duże niespodzianki w Lonigo!
Niegościnny Martin Vaculik. Woźniak z awansem do SGP Challenge

Źródło artykułu: WP SportoweFakty