Bez Mateusza Świdnickiego Cellfast Wilki Krosno udały się do Wrocławia na spotkanie 7. kolejki PGE Ekstraligi. - Decyzja została podjęta przez sztab szkoleniowy, a ja musiałem się z tym pogodzić - powiedział nam zawodnik zapytany o to, czy decyzja o odsunięciu go od składu była z nim konsultowana.
Odstawienie niespełna 22-latka mogło być o tyle zaskakujące, że nie tak dawno sam zainteresowany wspominał, że tylko dzięki regularnej jeździe może wrócić do dobrej dyspozycji. Tymczasem Świdnicki został tej jazdy pozbawiony.
- Wspominałem w wywiadzie, że potrzebuje dużo jazdy i przede wszystkim ścigania w czwórkę spod taśmy, bo bez tego trudno o wynik. Szkoda, że nie pojechałem do Wrocławia, bo jest to mój ulubiony tor i zawsze czułem się na nim dobrze, ale zapewne ta decyzja była spowodowana moim występem w Krośnie, a każdy widział, jak to wyglądało. Sztab szkoleniowy zadecydował, że mam pozostać w domu, więc ja w pełni to uszanowałem. Myślami jestem przy tym, co będzie, a nie przy tym, co było. Chcę wrócić do pełni dyspozycji i dokładać punkty do dorobku drużyny - dodawał Świdnicki.
ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale
W związku z tym zawodnik łapie się każdej możliwości do pokręcenia kółek. Stąd też podpisanie kontaktu w szwedzkiej Allsvenskan League. Dodatkowo Świdnicki korzysta z gościnności jednego z drugoligowych klubów.
- Z tego miejsca bardzo serdecznie chciałbym podziękować opolskiemu klubowi za gościnę, w szczególności panu prezesowi Zygmuntowi Dziembie. W Opolu mam drzwi otwarte, jeśli chodzi o treningi. Jest to najbliższy obiekt od mojego miejsca zamieszkania, na którym mogę trenować. Chcę trenować i jeździć jak najwięcej, aby wszystko poukładać i wrócić do swojej dyspozycji z zeszłego roku. Zdaję sobie też sprawę z tego, jakim zawodnikiem jestem i na co mnie stać. Wierzę, że problemy miną i wszystko wróci na właściwe tory - zakończył Mateusz Świdnicki.
Zobacz także:
Unia ma plan na zastąpienie Zengoty
Miesiąc gotowy do jazdy w elicie