UOKiK nałożył wielkie kary. Szykuje się głośny proces

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / SGP na Motoarenie.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / SGP na Motoarenie.

Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na Polski Związek Motorowy i Ekstraligę Żużlową kary w wysokości 2,9 mln zł i 2,3 mln zł. UOKiK dopatrzył się w regulaminie żużlowym ograniczania konkurencji. Działacze mają inne zdanie.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich miesiącach Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadził postępowanie względem Ekstraligi Żużlowej i Polskiego Związku Motorowego. Prezes UOKiK wziął pod lupę regulamin finansowy, który określał maksymalne stawki, jakie działacze klubowi mogli oferować zawodnikom w okresie transferowym.

W poniedziałek (5 czerwca) prezes UOKiK wręczył spółce nadzorującej rozgrywki PGE Ekstraligi oraz PZM decyzję, w której stwierdził zawarcie przez nie "porozumienia w zakresie ustalenia maksymalnych stawek wynagrodzeń zawodników sportu żużlowego jako ograniczającego konkurencję polegającą na ograniczeniu klubom możliwości zawierania kontraktów z zawodnikami".

Prezes UOKiK nałożył w tej sytuacji wysokie kary na PZM (2,9 mln zł) oraz Ekstraligę Żużlową (2,3 mln zł). Decyzja jest nieprawomocna.

ZOBACZ WIDEO: Co za jazda Oskara Fajfera. Zobacz jak oszukał rywala na ostatnich metrach!

"W toku postępowania EŻ w pełni współpracowała z Prezesem Urzędu, każdorazowo odpowiadając w uzgodnionych terminach na wszelkie wezwania do udzielenia żądanych informacji i dokumentów" - czytamy w oświadczeniu prasowym spółki Ekstraliga Żużlowa.

W komunikacie Ekstraligi Żużlowej podkreślono, iż spółka "kategorycznie nie zgadza się z decyzją i zarzutami stawianymi przez Prezesa UOKiK, w szczególności z zarzucanym im udziałem w porozumieniu ograniczającym konkurencję ani z wysokością nałożonych kar pieniężnych".

"Oceniając tę sprawę Prezes UOKiK nie wziął pod uwagę ani specyfiki sportu (w tym sportu żużlowego) ani obowiązków i uprawnień związków sportowych w zakresie organizacji rozgrywek. Prezes UOKiK pominął także okoliczność, iż PZM jest nadzorowany przez Ministra Sportu i Turystyki, który to organ nie stwierdził nigdy żadnych uchybień w relacjach między PZM a EŻ" - dodano w oświadczeniu.

Jak przekazała Ekstraliga Żużlowa, nie zawarła ona porozumienia z PZM w zakresie ograniczania konkurencji pomiędzy klubami, gdyż liczba zawieranych kontraktów z klubami stale rośnie. "Zasady i stosunki relacji pomiędzy PZM i EŻ określa oficjalna umowa zawarta za zgodą Ministra Sportu i Turystyki. Jednocześnie należy podkreślić, że dzięki działaniom PZM, EŻ oraz klubów, rozgrywki ligowe rozwijają się dynamicznie, a przychody samych klubów uczestniczących w rozgrywkach wzrastają" - wyjaśniono.

Ekstraliga Żużlowa zapowiedziała, że skorzysta z możliwości zaskarżenia decyzji prezesa UOKiK wraz z karami do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jeśli zajdzie taka konieczność, spółka nadzorująca PGE Ekstraligę będzie mogła skorzystać też z wniesienia apelacji do Sądu Apelacyjnego, który pełni funkcję sądu II instancji dla decyzji wydanych przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

"W związku z wydaniem decyzji, aktualnie nie ma żadnego zagrożenia dla kondycji finansowej EŻ. Kary nałożone przez Prezesa UOKiK płatne będą dopiero po uprawomocnieniu się decyzji, tj. w razie ewentualnego niekorzystnego dla EŻ wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie i utrzymania przez ten sąd decyzji w mocy. To może nastąpić jednak dopiero w perspektywie kilku lat" - podsumowano.

Warto podkreślić, iż samo wszczęcie postępowania wyjaśniającego przez UOKiK przed kilkoma miesiącami doprowadziło do tego, że w polskim żużlu zrezygnowano z regulaminu finansowego. W efekcie obecnie prezesi podczas negocjacji z zawodnikami mogą oferować im dowolne stawki za punkt i przygotowanie do sezonu.

Czytaj także:
- Fatalny mecz mistrzów Polski. GKM łapie drugi oddech?
- Janusz Kołodziej po badaniach. Jest komunikat Unii Leszno

Źródło artykułu: WP SportoweFakty