Żużel. Klub z Ostrowa prawie przestał istnieć. Na jaw wyszły szokujące fakty!

Arged Malesa w ostatnim czasie nie ma najlepszego okresu. Co prawda, wygrana z Bydgoszczą podniosła morale, ale w tabeli nadal zajmuje niską pozycję, a do tego doszedł skandal z Walaskiem. Pojawiły się też inne zarzuty, na które klub odpowiedział.

Mateusz Kmiecik
Mateusz Kmiecik
Jakub Krawczyk (w kasku czerwonym) i Jakub Poczta (w kasku niebieskim) WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Jakub Krawczyk (w kasku czerwonym) i Jakub Poczta (w kasku niebieskim)
Ostrowianie przed kolejnym spotkaniem zajmują szóste miejsce w 1. Lidze Żużlowej, ale cały czas mają najmniej rozegranych meczów w rozgrywkach. Dodatkowo w przypadku zwycięstwa z Trans MF Landshut Devils mogą się przesunąć w górę, tym samym praktycznie zapewniając sobie utrzymanie w lidze, a jednocześnie mocno przybliżając się do fazy play-off.

Słabe wyniki najczęściej powodują wiele negatywnych komentarzy i tak samo było w przypadku Arged Malesy Ostrów. W wielu miejscach można było usłyszeć lub przeczytać zarzuty w kierunku Mariusza Staszewskiego oraz Waldemara Górskiego. Najczęściej dotyczyły one nie tak silnego składu jak zakładali kibice oraz kłopotów finansowych. Tę drugą kwestię klub stanowczo dementuje.

- Na tę chwilę sytuacja finansowa TŻ Ostrovia S.A. wygląda bardzo stabilnie. Nie mamy żadnych zadłużeń, żadnych przeterminowanych płatności, żadnych wierzycieli. Klub po prostu prosperuje jak normalna firma, która jest wypłacalna i patrzy w przyszłość, żeby rozwijać się i działać - powiedział za pośrednictwem tzostrovia.pl Tomasz Przybył, przewodniczący Rady Nadzorczej TŻ Ostrovia S.A.

Przyznał jednocześnie, że rzadsze pojawianie się zarządu w mediach i brak komunikacji wynikał z bezpodstawnych oskarżeń, które padały w kierunku trenera i prezesa. Jeśli będą się one powtarzać, to klub będzie kierował sprawy do prokuratury, a wygrane pieniądze zostaną przeznaczone na szkolenie młodzieży. Jak się jednakże okazało, w przeszłości faktycznie istniał dług i to sięgający miliona złotych.

ZOBACZ WIDEO: Prezes Stal Gorzów mówi o negocjacjach z zawodnikami. Oni mają zostać w klubie

- Z całą stanowczością mogę powiedzieć, że dzięki tym dwóm ludziom w 2020 roku klub nie został zamknięty. Podczas spotkania akcjonariuszy i Rady Nadzorczej, z uwagi na potężne zadłużenie spółki, chcieliśmy go zlikwidować. Wtedy jednak dzięki ogromnej determinacji Waldemara Górskiego, Mariusza Staszewskiego i pomocy głównych sponsorów, podjęliśmy decyzję, że będziemy wyprowadzać klub z trudnej sytuacji finansowej, w jakiej się on znalazł - przekazał Przybył.

Zadłużenie dotyczyło praktycznie wszystkiego, od najmu stadionu, po zawodników i innych kontrahentów. Jednakże prezydent miasta Beata Klimek wraz z zastępcami zgodzili się na rozłożenie płatności. Pomogli także Jan i Andrzej Garcarkowie oraz najwięksi sponsorzy, którzy wyłożyli własne pieniądze na funkcjonowanie klubu. Wtedy też Górski i Staszewski zaczęli prowadzić klub, po tym, jak funkcję prezesa przestał pełnić Radosław Strzelczyk.

- Były prezes podczas jednego ze spotkań akcjonariuszy i członków Rady Nadzorczej na pytanie, dlaczego mamy tak duże zadłużenie, powiedział po prostu, że nie wie. Skoro prezes nie potrafił odpowiedzieć na tak fundamentalne pytanie, to być może nie nadawał się do pełnienia tej funkcji. Uważałem tę osobę za bardzo medialną, która ten klub ciągnęła do przodu. Tyle tylko, że kiedy poznałem rzeczywiste wyniki finansowe spółki i stan zadłużenia, diametralnie zmieniłem zdanie. W 2020 roku ten klub nie był nawet nad przepaścią. On spadał w dół - wyjawił przewodniczący Rady Nadzorczej.
W tym momencie kibice ostrowskiego żużla nie muszą się jednak martwić, ponieważ funkcjonowanie klubu nie jest w żaden sposób zagrożone. Rok spędzony w PGE Ekstralidze pozwolił na pozostawienie po sezonie ponad 1,3 miliona złotych, dzięki czemu spłacono dług. To także dało możliwość zakontraktowania zawodników, których chciano w drużynie. Przybył, ma świadomość, że niektórzy mogą mieć pretensje o niestworzenie kadry, która dałaby stuprocentowe utrzymanie w elicie, a teraz awansu, ale głównym celem jednakże nadal jest budowa stabilnego finansowo klubu.

- Po kilku nieudanych meczach tego sezonu rozlała się fala hejtu na ludzi, dzięki którym cały czas możemy jeszcze rozmawiać o żużlu w Ostrowie. Podkreślę raz jeszcze, w tych trudnych czasach i ciężkiej sytuacji finansowej, w której się znalazł klub, prezes Waldemar Górski wspólnie z Mariuszem Staszewskim uratowali ostrowski żużel. Niektórzy się śmiali, że trener Staszewski pełni w klubie różne role. Nie tylko trenera, ale i sekretarki czy kasjera. To wszystko było spowodowane tym, żeby ten klub mógł działać - przyznał.

W ostatnim czasie pojawiły się również głosy, że Waldemar Górski może zrezygnować z pełnionej funkcji, ponieważ jest już trochę zmęczony różnymi komentarzami. W wielu miejscach pojawiają się szkalowania oraz wyzwiska od złodzieja i oszusta. Warto dodać, że nie pobiera on żadnych profitów z tytułu pełnienia swojej roli. Według przewodniczącego Rady Nadzorczej istnieje grupa ludzi, dla których funkcjonowanie TŻ Ostrovii nie jest pożądane

- Klub miał paść, miało się nie udać, a jednak się udało. Mieliśmy awans do PGE Ekstraligi, wyprostowaliśmy finanse i są perspektywy na przyszłość. Brakuje może osoby bardzo medialnej, która będzie cały czas w kontakcie z kibicami, ale to też będziemy próbować zmienić. Można mieć pretensje, że nie ma medialnego show, jak w przeszłości, ale jest za to ciężka praca każdego dnia i można się o tym przekonać, przychodząc na stadion - zakończył Tomasz Przybył.

Czytaj także:
Żużel. To on poprowadzi ZOOleszcz GKM do play-off? "Myślę, że może być kiedyś mistrzem świata"
Żużel. Jakobsen przebudzony na dobre. Wiemy, co stoi za lepszą formą Duńczyka

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×