Wiadomo już, że po wielu tygodniach problemów, Fogo Unia Leszno w końcu pojedzie w najmocniejszym składzie. Do środowego wieczora ważyły się losy obecności Grzegorza Zengoty i Chrisa Holdera. Nie dość, że obaj pojawili się na treningu, to szło im na tyle dobrze, że nie było wątpliwości, czy wystawić ich do pierwszego składu.
Co ciekawe, Australijczyk był tak zdeterminowany, by wystąpić w meczu, że w środę zdecydował się od razu na dwa treningi. Były mistrz świata wraca po ponad dwumiesięcznej przerwie i wciąż nie był pewien, czy będzie w stanie sprostać wymaganiom najlepszej żużlowej ligi świata.
W środę rano poprosił więc trenera Unii Piotr Baron, by ten zorganizował dla niego indywidualne zajęcia. Próbne kółka miały dać odpowiedź, czy ewentualny ból nie będzie przeszkadzał w jeździe. Wszystko poszło całkiem dobrze, ale to wcale nie oznacza, że żużlowiec dał sobie spokój z kolejnymi próbami.
Wieczorem Holder pojawił się na zajęciach razem z resztą drużyny i tym razem myślał już tylko o odpowiednim przygotowaniu do piątkowego meczu. Australijczyk musiał na nowo szukać najlepszych ustawień sprzętu, ale jednocześnie przypomnieć sobie najbardziej korzystne ścieżki. Choć poranny wyjazd na tor pozostawił wiele do życzenia, to wieczorem wyglądało to już ponoć znacznie lepiej.
- Wieczorem trenowaliśmy blisko trzy godziny i to był bardzo udany trening. Chris Holder i Grzegorz Zengota wyglądali na motocyklach bardzo obiecująco. Oczywiście zdaję sobie sprawę, w jakiej są sytuacji, ale jednocześnie bardzo cieszę się cieszę, że już wracają i pomogą drużynie w ważnym meczu - przyznaje trener Fogo Unii Leszno, Piotr Baron.
Przy korzystnym układzie innych meczów, zwycięstwo w piątkowym meczu praktycznie zapewni leszczynianom utrzymanie w lidze. Ewentualna porażka sprawi, że o pozostanie w lidze, Unia będzie musiała drżeć aż do ostatniego spotkania w Krośnie.
Optymizmu dodaje fakt, że znacznie lepiej czuje się już także Janusz Kołodziej, który jest już gotowy do ścigania na sto procent. To właśnie jego punkty mogą okazać się kluczowe w tym meczu.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Termiński, Pedersen i Świącik gośćmi Mateusza Puki
Czytaj więcej:
Pedersen skomentował swoją przyszłość w GKM
Przebudzenie Duńczyka nie jest przypadkowe