Po bandzie: Żużel. Stworzony, by się kłócić [FELIETON]

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren i Martin Vaculik
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren i Martin Vaculik

- Porażki w żużlu są bolesne, ale to też jeden z niewielu sportów, które w ciągu kilkudziesięciu zaledwie godzin składają ci ofertę na poprawę humoru. Patrz Maciej Janowski i jego miniony weekend - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

W tym artykule dowiesz się o:

"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książek "Pół wieku na czarno" i "Rozliczenie", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

Stajesz na starcie, musisz jak najszybciej ruszyć, a najlepszy zawsze wpada na metę pierwszy. Co to za dyscyplina? Lekkoatletyczny bieg na sto, dwieście lub czterysta metrów. Tak, tu zawsze wygrywa najlepszy. Tu nie możesz doprowadzić do kontuzji rywala, a sędzia nie ma prawa cię skrzywdzić. Tu wynik jest wymierny, a przegrać możesz wyłącznie z samym sobą.

No, żeby nie było zbyt pięknie. Królową sportu również próbowano oszpecić i na fali modnej walki ze społecznym wykluczaniem, będącej znakiem naszych czasów, z pełnosprawnymi zezwolono swego czasu rywalizować niepełnosprawnym na sprężynujących protezach. Patrz Oscar Pistorius, który w życiu codziennym okazał się oszustem i mordercą. Szczęśliwie jednak, jak to mówią, kłamstwo ma krótkie nogi...

ZOBACZ WIDEO Mateusz Cierniak kolekcjonuje buty. Liczba robi wrażenie

W żużlu z różnego rodzaju kłamstwami też mamy do czynienia. Niekiedy padają one na wizji z ust tzw. ekspertów wspieranych przez kolegów dziennikarzy bez kręgosłupa. No ale wracając do Pistoriusa. On przecież nie mógł sobie odbić pięty. Nie mógł też zerwać achillesa czy wreszcie zakwasić łydki. Mógł za to odbijać się na specjalnie skonstruowanych szczudłach. Jak więc miał rywalizować na równych prawach z pełnosprawnymi sprinterami?

Ta walka o równouprawnienie doszła bardzo daleko. Stąd w pewnych dyscyplinach sportu zrównano też zarobki kobiet i mężczyzn, nawet jeśli rywalizacja kobiet sprzedaje się znacznie, znacznie gorzej. A więc każdy sport cierpi na wiele przypadłości i boryka się ze swoimi problemami, powodując konflikty i różnice zdań. Nie tylko speedway, który jest wręcz stworzony do tego, by się kłócić i spierać. Przecież w takiej Malilli arbiter wykluczył Thomsena, choć mógł się też pozbyć Lindgrena lub Thorssella. Bo taki wachlarz rozwiązań zaproponował mu konserwatywny, idiotyczny regulamin. By wybrać sobie jednego z trzech kandydatów i go skrzywdzić. Tymczasem w takich sytuacjach zdarza się, że arbiter - chcący być bardziej papieski od papieża - wskazuje rodaka. By uniknąć posądzenia o nadmierny patriotyzm.

Krótko mówiąc, sędzia żużlowy to taka osoba funkcyjna, która raz na jakiś czas musi kogoś ukarać za niewinność. I będzie tak dopóty, dopóki grupa trzymająca władzę nie zrozumie, że w takiej odmianie motorsportu jak żużel nie zawsze jest winny przerwania rywalizacji. Tylko nie używajcie irracjonalnego argumentu, że zawody ciągnąć się będą wtedy w nieskończoność. Przecież ta powtórka i tak się musi odbyć. Poza tym rzecz dotyczy absolutnie skrajnych wypadków. Nie takich jak upadek Bartka Zmarzlika, któremu nie zawinił Jack Holder. Zawiniła odwaga, ambicja, niecierpliwość, nazbyt wielka wiara we własne możliwości i zbyt wielki optymizm. To część tej gry, za którą ponosi się czasem bolesne konsekwencje. Ale też wielokrotnie cechy te wynoszą cię na szczyt.

Speedway to taki sport, w którym trzeba czasem pojechać na limicie. Jedni się na to piszą, inni nie. Jak mawia Tomek Suskiewicz, są zawodnicy, którzy boją się połamać, i są tacy, którzy się tego nie boją. Fredrik Lindgren należy raczej do drugiego zbioru i raz na jakiś czas jego zimna skandynawska krew się zagrzeje. Staje się wtedy jak pirania i w ułamku sekundy podejmuje decyzję o ataku, co miewa różne konsekwencje. Gorzej gdy krzywdę wyrządzi się nie tylko sobie, ale też Bogu Ducha winnemu Vaculikowi. Choć Słowak może mówić o szczęściu, że opuścił ten bałagan w jednym kawałku.

Piotr Pawlicki miał mniej szczęścia i znów trafił do gipsu. Nad Adrianem Gałą znęcać się jednak nie zamierzam, branża już go podsumowała. Jedno, czego mu życzę, to zwrócenia się o pomoc do właściwych ludzi, nie tylko gdy chodzi o torowe poczynania. Facebookowe posty również pozostawiają wiele do życzenia i nie chodzi wyłącznie o stronę językową, ale też o brak słowa "przepraszam" w kierunku poszkodowanego rywala. Jakby nic się nie wydarzyło. To błąd, który kala wizerunek zawodnika, nawet jeśli takie przeprosiny zostały przekazane osobiście. Akurat Adrian Gała dostał już w życiu dobry przykład, bo to jemu Piotr Protasiewicz zaproponował partycypację w renowacji zniszczonego sprzętu, gdy spowodował upadek młodszego kolegi.

Żużel jest i pozostanie kopalnią postaw pięknych, ale też prymitywnych. Szczęśliwców, ale i pechowców. Postaci skrzywdzonych przez rywali, sędziów i regulamin. Ale też takich, które własne błędy będą składały na karb pójścia w złą stronę z ustawieniami. Dlatego właśnie żużel generuje tyle emocji i tyle dyskusji. Kreuje postawy heroiczne, jak również prowokatorów i czarne charaktery. To przyciąga naszą uwagę.

Porażki w żużlu bywają bolesne, ale to też jeden z niewielu sportów, które w ciągu kilkudziesięciu zaledwie godzin składają ci ofertę na poprawę humoru. Patrz Maciej Janowski, który w sobotę funduje sobie koszmar w Malilli, a nazajutrz podium w Pile. Choć działa to też w drugą stronę, bo gdyby nie defekt Dominika Kubery, zapewne on, a nie Janowski, wdrapałby się na to pudło. A co, gdyby w Szwecji Daniel Bewley nie dopadł na kresce jednego z rywali i nie dopisał do swojego dorobku ósmego oczka na miarę awansu do fazy półfinałowej? Taki niuans decyduje o tym, czy koniec końców będziesz dziewiąty czy może jednak pierwszy.

A teraz możemy się pasjonować, czy na białym koniu z fosforyzującymi szprychami wjedzie do reprezentacji Polski na Drużynowy Puchar Świata Patryk Dudek.

Wojciech Koerber

Zobacz także:
Arged Malesa z awansem do play-off, Orzeł drży o utrzymanie. Tabela 1. Ligi Żużlowej
"Nie może mieć tych uślizgów w nieskończoność". Mistrz świata o upadkach Gały

Komentarze (7)
avatar
Richard Varga Gattling
20.07.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Lubię takie felietony a`la Koeber czy Czekański 
avatar
Nick Login
19.07.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
@2faced: ale pierdulisz farmazony. Przecież na Pawlickiego po tych zdarzeniach co opisałeś spadła masa krytyki. 
avatar
Nick Login
19.07.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Z tymi krótkimi nogami to żeś Wojtek pojechał hehe. Podobało mnie się 8-) 
avatar
2faced
19.07.2023
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Co do upadku Gala <-> Pawlicki. Coz powiedziec? Wszyscy placza ze Pawlicki ze taki bez winy? Kazdy wie w ostatnim czasie (ostatnich paru latach) to taki Miedziak 2.0. Jeden powie ze odwaznie je Czytaj całość
avatar
Don Ezop Fan
19.07.2023
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
"Stworzony, by się kłócić". Tylko Don Bartolo nie lubi zwad, zawsze walczy o pokoj i marzy zeby kibice Unii i Sparty pogodzili sie nad jego grobem... Zloty czlowiek...