[tag=8067]
Tai Woffinden[/tag] nie znosi w swoim życiu próżni. Kiedy tylko ma chwilę wolnego od ścigania w lewo, a ma takich dni bardzo wiele w tym sezonie, kiedy to ściga się głównie w PGE Ekstralidze i Bauhaus-Ligan, a kalendarz wypełnia rywalizacją w FIM Speedway Grand Prix.
Reprezentant Wielkiej Brytanii szczególnie mocno zaangażował się w życie muzyczne. Kilkanaście dni temu wziął nawet udział w festiwalu Euforia Festival, gdzie zagrał utwory swojej produkcji.
- Od zawsze kochałem muzykę samą w sobie, bez szczególnej sympatii wobec któregokolwiek z gatunków. Polubiłem jednak klimaty eventów muzyki elektronicznej, bakcyla złapałem podczas festiwalu Fisher w Perth. Paul Fisher był profesjonalnym surferem, a dziś organizuje własne wydarzenie muzyczne, na którym gromadzą się dziesiątki tysięcy ludzi. Pomyślałem: "cholera, skoro on potrafił to zrobić, to i ja będę mógł" - powiedział Woffinden w rozmowie, którą cytuje m.in. "Gazeta Wrocławska".
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Rusko o zagranicznym juniorze. "Ponosimy straty wizerunkowe tu i teraz"
Woffinden przyznał, że lubi podejmować w życiu różne wyzwania i oprócz rozwoju muzycznego, uczy się np. skydivingu, czyli skoków spadochronowych. To mu pomaga zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Wydaje się jednak, że to muzyka sprawia mu więcej radości, choć ten zdaje sobie sprawę z tego, że to, co tworzy, nie jest dla każdego.
- Jakiś czas temu przeglądałem statystyki dotyczące ludzi, którzy obserwują mnie w mediach społecznościowych. Dużą grupę stanowię osoby po 50. roku życia. Oczywiście możesz kochać electro czy rocka nawet jeśli masz sto lat, ale to pojedyncze przypadki. Moja muzyka trafia raczej do młodszego pokolenia - dodał Brytyjczyk.
Były mistrz świata stara się cieszyć zajawką, która nie odciąga go, ani od sportu, ani tym bardziej od rodziny.
Czytaj także:
Słowa dotrzymali i żużel wrócił do Świętochłowic. "Warto polegać na pewnych ludziach"
Po wielu latach intensywnych działań dopięli swego. "Dla tych kibiców warto to robić"