[tag=857]
For Nature Solutions KS Apator Toruń[/tag] był faworytem piątkowego meczu PGE Ekstraligi, w którym to zmierzył się z Cellfast Wilkami Krosno. Gospodarze nie zawiedli swoich fanów i wygrali bardzo pewnie, bo różnicą dwudziestu sześciu punktów.
- Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa - mówił krótko Emil Sajfutdinow w pomeczowej mix zonie.
Dla krośnian był to mecz o przedłużenie nadziei na to, że uda się utrzymać w najlepszej lidze świata. Tak się jednak nie stało. Ale trudno oczekiwać czegokolwiek, kiedy na Motoarenie im. Mariana Rosego wywalczyło się zaledwie 32 oczka.
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Cierniak kolekcjonuje buty. Liczba robi wrażenie
- Drużyna z Torunia jest u siebie bardzo mocna. Doskonale wiedzą, którędy jechać i jakie ścieżki wybierać. Ja zmieniałem nie w tę stronę i wpadły dwa zera. Jestem pogubiony, bo na takich torach nie jeździ się na co dzień. Po pierwszym biegu miałem nic nie zmieniać, ale uznałem, że motocykl potrzebuje mocy, ale było coraz gorzej - komentował Vaclav Milik.
Kolejny raz po meczu w Toruniu więcej mówiło się o przygotowaniu toru, a nie o ściganiu. To właśnie z powodu stanu owalu zdaniem Daniela Kaczmarka upadł w jednym wyścigu Wiktor Lampart, kiedy to wjechał mu pod łokieć Andrzej Lebiediew.
- Trzeba było mieć dobre zawieszenie, pewnie jak w jakimś Mercedesie S-klasy, by się łagodnie jechało. Można było jednak jechać, a wiadomo, że to była kwestia regulacji - skomentował Rosjanin z polskim paszportem.
- Nie mogę się za dużo wypowiadać, bo nam w Krośnie zabronili robić taki tor. Mi się takie tory podobają i tak wygląda żużel. Trzeba dać sobie radę z takimi torami, bo jesteśmy mocnymi chłopami. Niektórym bardziej się podobają równe i twarde tory, gdzie jest kwestia bardziej dopasowania się niż ścigania - powiedział z kolei Vaclav Milik.
Czytaj także:
Słowa dotrzymali i żużel wrócił do Świętochłowic. "Warto polegać na pewnych ludziach"
Po wielu latach intensywnych działań dopięli swego. "Dla tych kibiców warto to robić"