Piotr Rusiecki w Magazynie PGE Ekstraligi emitowanym przez WP SportoweFakty mówił otwarcie o składzie Fogo Unii Leszno na sezon 2024. Działacz zdradził, że nie chce za dużo zmieniać tegorocznego składu i dokonać jedynie modyfikacji w związku z odejściem Jaimon Lidsey z kategorii do 24. roku życia.
Rozmowy szybko ruszyły, bo Janusz Kołodziej już zadeklarował pozostanie w zespole, a Keynan Rew powrót do Byków po rocznym wypożyczeniu do Zdunek Wybrzeża Gdańsk. To, by obiekt im. Alfreda Smoczyka był nadal jego domowym chce również Chris Holder.
- Oczywiście, zdecydowanie! - mówi Holder pytany, czy chce zostać w Unii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skradł show przed graczami Juventusu. Zobacz, co zrobił z piłką
- Czuję się, jakby w tym roku mnie ktoś okradł. Wypadłem z powodu kontuzji już w trzeciej kolejce i starałem się wrócić szybko. Trochę stresowałem się przed powrotem. Jakoś to poszło i przed meczem z Betard Spartą Wrocław czułem się już lepiej - dodał w rozmowie z serwisem speedwayekstraliga.pl.
Piątkowy mecz Fogo Unii Leszno z Betard Spartą Wrocław był drugim dla Australijczyka po powrocie na tor po groźnej kontuzji. Zawodnik zapytany o to, czy przeszkadza mu jakiś dyskomfort, odpowiedział:
- Ból nie przeszkadza mi zbyt mocno podczas jazdy, ale czuję go cały czas poza motocyklem. Mocno nad tym pracujemy. Dużo czasu poświęcam na pracę z fizjoterapeutą, który wykonuje naprawdę dobrą robotę. Bardzo dziękuję za to klubowi - dodał Chris Holder.
Australijczyk nie ukrywa radości, że wrócił na tor, bo pierwsze wieści mówiły, że może go ominąć nawet cały sezon. - To trudna kontuzja i nadal jest wcześnie, jak na powrót. Przerwa w takim przypadku może trwać nawet pół roku. W żużlu można uszkodzić dłoń czy ramię i da się przeżyć, ale kręgosłup to coś naprawdę poważnego. Biorąc jednak pod uwagę, że to dopiero drugi mecz po moim powrocie, to naprawdę czuję się dobrze i mogę być z siebie zadowolony - przyznał.
Czytaj także:
- Słowa dotrzymali i żużel wrócił do Świętochłowic. "Warto polegać na pewnych ludziach"
- Po wielu latach intensywnych działań dopięli swego. "Dla tych kibiców warto to robić"