48 zawodników z 13 różnych państw, pod okiem cenionych fachowców pokonało wiele cennych okrążeń na Motoarenie im. Mariana Rosego oraz na leżącym w pobliżu minitorze. Celem było zebranie cennego doświadczenia, które zaprocentuje w przyszłości.
Treningi na torze, to nie wszystko. Były również zajęcia w zakresie sprzętu, fizjoterapii, a także marketingu i mediów społecznościowych.
Dla wielu uczestników Speedway Ekstraliga Camp ważnym aspektem była jednak środowa i czwartkowa rywalizacja.
Szczególnie ci najstarsi, którzy na co dzień jeżdżą już na "pięćsetkach", zdawali sobie sprawę, że wielu uczestników ubiegłorocznego campu, ściga teraz w polskich ligach żużlowych. Najczęściej jest to U-24 Ekstraliga.
Trener ebut.pl Stali Gorzów, Stanisław Chomski nie ukrywał, że bacznie pod tym kątem przygląda się niektórym zawodnikom. A ci zaprezentowali się na Motoarenie z bardzo dobrej strony. Byli autorami niezwykle ciekawych zawodów, a my podpowiadamy, czyje nazwiska warto sobie zapamiętać na przyszłość.
ZOBACZ WIDEO: Kto pracodawcą Barona w przyszłym sezonie? Marek Cieślak podał zaskakujący typ
500cc
Michael West. Zdecydowanie najwaleczniejszy uczestnik campu w klasie 500cc. Australijczyk jeszcze niedawno ścigał się w Rawiczu z... amatorami. West korzysta z każdego zaproszenia, jakie tylko wpadnie mu w ręce, by pościgać się w Europie. Rywalizował już w Czechach, Danii, Słowenii, a także za naszą zachodnią granicą - w Niemczech. Bywały imprezy, w których radził sobie słabo, ale na Motoarenie udowodnił, że drzemie w nim potencjał.
Przed 19-latkiem jeszcze dużo pracy, by iść w ślady najlepszych rodaków. W Toruniu miał problem z płynnymi atakami. Często pozwalał sobie na ofensywne szarże pod łokcie rywali, ale wiele razy nie wiedział za bardzo, jak zrobić to skutecznie i jego jazda w wirażach była nieco chaotyczna. Na pewno jednak z papierami na to, by skutecznie pościgać się np. w U24 Ekstralidze. I swoją szansę dostanie, bo trzyletnim kontraktem związała się z nim Stal Gorzów.
Thomas Kring. Duńczyk z Torunia wyjechał z trzecim miejscem w klasyfikacji generalnej. Jechał równo i bardzo konsekwentnie. Po raz pierwszy usłyszeliśmy o nim trzy lata temu. Wtedy jeszcze startował na mini torze, gdzie został piątym zawodnikiem Pucharu Europy 85cc. Przeskoczył klasę 250cc bez większego echa, a i początek kariery na pięćsetkach nie był oszałamiający. O tym, że drzemie w nim potencjał Duńczycy przekonują faktem, że został powołany do kadry narodowej. W Toruniu udowodnił, że faktycznie ma smykałkę do czarnego sportu. Kolejne nazwisko, które trenerom warto sprawdzić pod kątem przyszłorocznych kadr, chociażby na u24 Ekstraligę.
Ben Trigger. Jeden z młodszych uczestników tego campu. Urodził się w maju 2006 roku i już jako piętnastolatek wywalczył mistrzostwo Wielkiej Brytanii do lat 16. Chłopak z Plymouth nie ukrywa, że do żużla trafił, bo to tata chciał, by jeździł w lewo. Jest jednak niesamowicie zawzięty, a w tym, by się rozwijał, może liczyć na ogromne wsparcie rodziców. Jego mama skakała z klifu, by uzbierać pieniądze na wyjazd na Puchar Europy w 2011 roku. On sam z kolei jeździł na rowerze, by wygrać motocykl (więcej o tym TUTAJ).
Slater Lightcap. 18-latek ze słonecznego Huntington Beach w Kalifornii. Okrzyknięty kolejną amerykańską perełką, która ma iść w ślady m.in. Grega Hancocka, Bruce'a Penhalla, Jacka Milne, czy Sama Ermolenko. Na razie wyróżnia się w ojczyźnie, gdzie jest jednym z czołowych zawodników do 21. roku życia. W rozmowie z WP SportoweFakty mówił otwarcie, że chce zbudować w tym roku swoje nazwisko i zdobyć zaufanie, które pozwoli mu zaistnieć poza Stanami Zjednoczonymi. Przy odpowiednim wsparciu może być ciekawym ruchem dla wielu klubów.
Ace Pijper. Najmłodszy z wyróżnionych przez nas zawodników. Żużlowiec o doskonale znanym nazwisku, bo w przeszłości w lewo ścigał się jego ojciec - Theo. Teraz śladami byłego mistrza wyścigów na długim torze idą jego synowie - Ace oraz Stene, który ściga się na motocyklach o mniejszej pojemności. Ace Pijper 6 września będzie świętował dopiero siedemnaste urodziny, a już może pochwalić się startami w SGB Championship.
250cc
William Cairns. Triumfator obu turniejów na Motoarenie mylił się tylko po jednym razie, zarówno w środę, jak i w czwartek. O tym zawodniku trzeba na razie jednak myśleć w perspektywie długofalowej, bo najwcześniej na pięćsetkach pojawi się dopiero w 2025 roku. Trzynastolatek na razie stał się światową czołówką na 250cc, a Brytyjczycy mogą z nim wiązać duże nadzieje.
Mitchell McDiarmid. Zdecydowanie największy walczak toruńskiego campu. Moment startowy Australijczyka jest słaby, ale to jest atutem dla... widowiska. 15-latek, który może liczyć na wsparcie Taia Woffindena prezentuje się kapitalnie na dystansie. Jako jeden z nielicznych prawie wszystkie swoje mijanki przeprowadzał konsekwentnie napędzając się pod bandą. O jego atrakcyjności może świadczyć pokaźna liczba wpisów w social mediach, w których polscy fani rozchwytywali się nad jego jazdą.
Zoltan Lovas. Kiedy żużel na Węgrzech umiera, to ten 14-latek jest pewnego rodzaju światełkiem w tunelu w tym kraju. Od dwóch lat ściga się na dwieściepięćdziesiątkach i radzi sobie tam naprawdę nieźle. W Toruniu pokazał, że niezły z niego samouk, bo w ojczyźnie na co dzień nie może liczyć na wsparcie doświadczonych trenerów, czy zawodników. Zdaje sobie sprawę, że jeśli chce coś osiągnąć, to szybko musi zaświadczyć speedwaya w kraju nad Wisłą.
Lester Matthijssen. Ma dopiero czternaście lat, a jest kolejną młodą nadzieją speedwaya. Tak, jak Lovas jest perełką u Węgrów, tak Matthijssen dla Holendrów, choć na co dzień ściga się on teraz z licencją niemiecką, która daje mu więcej możliwości. Jego idolem jest Maciej Janowski.
Czytaj także:
Juniorzy ZOOleszcz GKM-u zarobili dla klubu sześć milionów złotych!
Anders Thomsen mógł opuścić Stal Gorzów! Duńczyk otwarcie o negocjacjach