Żużel. Jason Crump. Dekada na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Jason Crump
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Jason Crump

- Moje pierwsze sportowe wspomnienie? Finał światowy na Wembley w 1981 roku. Byłem tam z mamą i tatą, a zwyciężył wówczas Bruce Penhall - opowiada Jason Crump, trzykrotny złoty medalista indywidualnych mistrzostw świata na żużlu.

Urodzony 6 sierpnia 1975 roku "Ginger", jak na niego wołają ze względu na kolor włosów, żużlowcem zostać właściwie musiał. Ten sport zawodowo uprawiał zarówno jego ojciec, Phil Crump oraz dziadek ze strony matki, Neil Street. Tata Jasona może się nawet pochwalić brązowym medalem IMŚ, wywalczonym w 1976 roku na torze w Chorzowie. Po złoto sięgnął wówczas Peter Collins, z kolei srebro przypadło Malcolmowi Simmonsowi.

Zapalony krykiecista

- Moi rodzice są Australijczykami. Mieszkaliśmy na wsi w Victorii, ale urodziłem się w Bristolu w Wielkiej Brytanii, gdzie mój ojciec w latach 70. ścigał się dla Newport Wasps. Nie miałem prawka na motocykl, ale z dwukołowymi maszynami obcowałem niemal od kołyski. Żużel i wyścigi szosowe to jednak dwa różne światy. Speedway w Australii jest domeną wiosek bogatych w otwarte przestrzenie - mówi Jason Crump w rozmowie z The Telegraph.

Zanim został profesjonalnym jeźdźcem, Jason pracował w piekarni w Mildurze, a także pomagał dziadkowi przy zbiorze winogron na należącej do niego farmie owocowej. Te zajęcia utwierdziły go jednak w przekonaniu, że został stworzony do zarabiania pieniędzy w inny sposób. Ściganie się na żużlu miał niejako zapisane w genach, ale to nie znaczy, że tylko ta dyscyplina zaprzątała i zaprząta jego głowę.

- Na żużlu zacząłem się ścigać w wieku jedenastu lat, lecz jak każdy młody Australijczyk marzyłem też o pójściu w ślady Allana Bordera i zostaniu liderem kadry narodowej w krykiecie - przyznaje i dodaje: - Jako dzieciak aktywnie uprawiałem tę dyscyplinę sportu, a poza tym jestem też fanem Formuły 1 i MotoGP.

Śladami taty i dziadka

"Crumpie", jak go również nazywają, w 1990 roku wywalczył tytuł mistrza Australii do lat 16, a niedługo później wylądował w mekce światowego żużla, czyli Wielkiej Brytanii. Neil Street piastował wówczas funkcję menedżera Poole Pirates, więc nic dziwnego, że wziął pod swoje skrzydła utalentowanego wnuka. Jason błyskawicznie stał się gwiazdą tamtejszej ligi. W sezonie 1992 zdobywał już punkty dla Peterborough Panthers, a w kolejnym błyszczał w barwach Swindon Robins.

- Kim bym był, gdybym nie został zawodowym żużlowcem? Cóż, nie mam pojęcia, gdyż tak naprawdę nigdy nie posiadałem planu awaryjnego na wypadek, gdyby ze speedwayem mi nie wyszło. Oczywiście, ojciec i dziadek mieli olbrzymi wpływ na mój los, ale to, że im się udało, nie gwarantowało tego, że mi również się powiedzie - zwierza się w wywiadzie przeprowadzonym przez Garetha A. Daviesa.

Na zdjęciu: Jason Crump (pierwszy z lewej) w towarzystwie kolegów z reprezentacji Australii
Na zdjęciu: Jason Crump (pierwszy z lewej) w towarzystwie kolegów z reprezentacji Australii

Polska, Szwecja, debiut w Grand Prix

Tymczasem sezon 1994 przyniósł kontrakty w Polsce () i Szwecji (Getingarna Sztokholm) oraz mistrzostwo Zjednoczonego Królestwa z Poole, dokąd wrócił po dwóch latach. Następna kampania była jeszcze lepsza, tj. zwycięstwo w Elitserien z  oraz tytuł indywidualnego mistrza świata juniorów wywalczony na owalu w Tampere po biegu dodatkowym z .

Crump zdobył też wtedy drużynowe mistrzostwo Polski ze Spartą Wrocław, lecz... wystartował wówczas w zaledwie jednym spotkaniu dolnośląskiej ekipy. W tamtym sezonie Australijczyk zadebiutował ponadto w cyklu Grand Prix, docierając do półfinału zawodów na Hackney Wick Stadium w Londynie, gdzie wystąpił z "dziką kartą". - Pełny sezon w Anglii to pięćdziesiąt lub nawet sześćdziesiąt imprez - opowiada Jason w książce "A world of my own".

- Do tego dochodzi po około dwadzieścia podróży do Polski i Szwecji. Jako żużlowiec w Pradze w swoim życiu byłem jakieś trzydzieści razy. Wszyscy wokół powtarzają, że to jedno z najpiękniejszych miast na świecie, a ja nawet nie miałem okazji go zwiedzić. Nie widziałem żadnego zabytku. Jazda w trzech ligach jednocześnie połączona z pragnieniem odnoszenia sukcesów w Grand Prix to ogromne obciążenie. Niektórym się wydaje, że praca jednego dnia w kraju X, a drugiego w kraju Y to coś, do czego łatwo się można przyzwyczaić, ale moim zdaniem na dłuższą metę nie jest to takie proste - komentuje żużlowiec.

Wypięty tyłek do polskich kibiców

Dzięki wywalczeniu tytułu w IMŚJ w kolejnych zmaganiach był stałym uczestnikiem GP. Crump pomimo zwycięstwa na Hackney, w pozostałych rundach punktował poniżej oczekiwań i w klasyfikacji generalnej zajął dziesiąte miejsce, które wyrzuciło go ze zmagań o IMŚ w następnym sezonie. Po roku przerwy wrócił jednak silniejszy. W Szwecji bezpieczną przystań znalazł w , a na Wyspach i w Polsce lawirował pomiędzy klubami. Kampania 1999 przyniosła mu tytuł mistrzowski z Peterborough, natomiast w naszym kraju punktował dla ekip z Zielonej Góry (1997-1998), Wrocławia (1999), Gorzowa (2000-2001) i Piły (2002). Złota DMP z nimi jednak nie posmakował.

Inaczej rzecz się miała natomiast jeśli chodzi o reprezentację Australii, którą w roku 1999 poprowadził do triumfu w Drużynowych Mistrzostwach Świata, a w latach 2001-2002 do zwycięstw w nowej formule tej imprezy - Drużynowym Pucharze Świata. Pierwszy z tych sukcesów team z antypodów fetował we Wrocławiu, gdzie rozczarowani porażką Biało-Czerwonych kibice dawali się Crumpowi we znaki, a on w ramach rewanżu... wypiął w ich stronę tzw. cztery litery. Z jednej strony było to oburzające, a z drugiej mało kogo zdziwiło, gdyż Jason słynął wtedy z gorącej głowy oraz kłótni z ojcem i dziadkiem w parku maszyn.

- Zacząłem się zmieniać po nawiązaniu współpracy z psychologiem sportowym, który nauczył mnie jak sobie radzić z negatywnymi cechami charakteru - zwierza się i dodaje: - Stałem się agresywny, ale w pozytywny sposób. Wbrew pozorom w tym sporcie wiele zależy od zawodnika, ponieważ topowe motocykle są do siebie bardzo podobne. Trzeba je tylko oczywiście odpowiednio ustawić.

W pogoni za Tonym Rickardssonem

Po raz pierwszy o medal IMŚ otarł się w sezonie 2000, gdy przegrał brąz z Tonym Rickardssonem o zaledwie sześć punktów. Kolejne trzy sezony miały już za to dla Australijczyka smak srebra. W zmaganiach 2001 i 2002 był to smak lekko-słodki, bo chociaż znów oglądał plecy Szweda, przed ostatnią rundą w każdym z tych sezonów tracił do niego wiele punktów w tabeli punktowej.

Natomiast w czempionacie w 2003 Crump przed decydującym starciem w Hamar miał punkt przewagi nad Nickim Pedersenem i swój los we własnych rękach. Z tytułu ostatecznie jednak cieszył się Duńczyk. Jason wyładowywał swoją złość na... krześle. W półfinale spowodował upadek Rune Holty, został wykluczony z powtórki wyścigu i po raz trzeci z rzędu uplasował się na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej GP.

- Jeszcze dziwniejsze było to, że po powrocie do domu znalazłem groźby śmierci skierowane do mnie i mojej rodziny - wspomina na łamach The Telegraph. - Wysłano je przed zawodami, aby upewnić się, że nie wygram. Może to dziwne, ale nie odebraliśmy tej poczty przed wyjazdem do Norwegii, mimo że zdążyła dotrzeć. Te pogróżki zostały później zbadane przez policję.

Pierwszy tytuł mistrzowski

Na Wyspach od 2002 roku Jason Crump ścigał się w barwach Belle Vue Aces, w Polsce przed sezonem 2003 podpisał kontrakt z ekipą z Torunia, gdzie postanowiono stworzyć żużlowy "dream team". W Szwecji nadal stacjonował w Norrkoeping. Z żadną z tych drużyn nie sięgnął po tytuł mistrza kraju, za to na arenie międzynarodowej w sezonie 2004 wreszcie udało mu się postawić kropkę nad "i".

Australijczyk wygrał dwa z dziewięciu turniejów Grand Prix, a w trzech finiszował na drugiej lokacie, dzięki czemu uzbierał łącznie 158 punktów i został indywidualnym mistrzem świata. Crump po raz drugi z rzędu wyprzedził w "generalce" Tony'ego Rickardssona, który jednak dzielnie dotrzymywał mu kroku i złoto przegrał różnicą zaledwie trzech "oczek".

- Wiele osób pracujących na etacie twierdzi, że rozpieszczone i przepłacone gwiazdy sportu nie mają prawa narzekać na swój los - pisze Jason w swojej autobiografii. - Ja się z tym po części zgadzam. Z drugiej jednak strony sportowiec nie powinien być przez dwadzieścia cztery godziny na dobę zakładnikiem oczekiwań kibiców i oficjeli. To nie przypadek, że do tytułu mistrza świata w 2004 roku doprowadziły mnie konsekwencja i siła połączone z tym, że po raz pierwszy od siedmiu czy ośmiu lat nie optowałem za tym, żeby startować w każdych możliwych zawodach.

Na zdjęciu: Jason Crump na prowadzeniu w meczu polskiej ligi
Na zdjęciu: Jason Crump na prowadzeniu w meczu polskiej ligi

Powrót na tron i złoto w Polsce

W sezonie 2005 Jason utracił tytuł IMŚ na rzecz Rickardssona. Australijczyk wprawdzie zgarnął wówczas srebro, ale przewaga Szweda nad nim i resztą stawki była imponująca. Tymczasem przed zmaganiami A.D. 2006 "Crumpie" zmienił pracodawcę w Polsce. Z Torunia przeniósł się do Wrocławia, gdzie fetował swój drugi, ale tak naprawdę pierwszy pełnoprawny tytuł w DMP. Jason wykręcił wówczas fenomenalną średnią biegową 2,660, czego nie udało mu się dokonać nigdy wcześniej, ani nigdy później.

Powiodło mu się też w Szwecji, gdzie po wielu latach pożegnał się z Norrkoeping, wędrując do Vetlandy. Co jednak najważniejsze, znajdujący się w doskonałej formie reprezentant Australii powrócił na tron w IMŚ po tym jak zdominował sześć pierwszych turniejów cyklu, w których zanotował cztery triumfy oraz dwa drugie miejsca. - Zwycięstwo po wielu nieudanych próbach nie sprawiło, że nie miałem ochoty na powtórkę z rozrywki - wspomina w książce "A world of my own".

- Czasem jednak trzeba stracić tytuł, żeby docenić jego wartość. Esencją speedwaya na najwyższym poziomie jest wystawienie się na najcięższy sprawdzian, w którym liczą się umiejętności, charakter oraz wytrzymałość. Po pokonaniu jednej przeszkody zaraz pojawia się kolejna. Zdajesz jeden test i już przygotowujesz się do kolejnego. Natomiast jeśli za pierwszym razem ci się nie powiedzie, to musisz sobie wszystko poukładać sobie w taki sposób, żeby wrócić pozytywnie nastawionym, bardziej skoncentrowanym, zregenerowanym i głodnym sukcesu. Po prostu silniejszym.

Kolejne dwa tytuły w GP

W sezonie 2006 z profesjonalnym uprawianiem speedwaya pożegnał się największy rywal "Gingera", czyli Rickardsson. To nie sprawiło jednak, że Crumpowi nagle było łatwiej walczyć o kolejne tytuły. Cykl GP 2007 Jason ukończył za Pedersenem i Leigh Adamsem. W kolejnym znów musiał uznać wyższość Duńczyka. Jeździec z Australii cały czas nie schodził jednak z podium IMŚ, a po raz dziewiąty z rzędu znalazł się na nim w zmaganiach w roku 2009, kiedy celebrował swój trzeci tytuł najlepszego żużlowca globu.

- Moja rywalizacja z Tonym była naprawdę intensywna. Na torze stoczyliśmy wiele bitew, ale zarówno na torze, jak i poza nim zawsze mieliśmy do siebie szacunek i jeden drugiemu nigdy nie powiedział złego słowa. Rickardsson ustawiał poprzeczkę na pewnej wysokości, ja do niej równałem, po czym on ją podnosił. To był wspaniały jeździec i jestem dumny z tego, że ścigaliśmy się w tej samej erze - mówi Jason, cytowany przez serwis mcnews.com.au.

Zakończenie kariery

Sezon 2010 w GP stał pod znakiem dominacji Tomasza Golloba, ale Crump po raz dziesiąty z rzędu wywalczył medal, tym razem brązowy. Na osłodę Australijczykowi pozostał tytuł mistrza Szwecji z Vetlandą, z którą świętował złoto również w 2012. W Polsce przed rozgrywkami w 2011 przeniósł się natomiast do Rzeszowa, ale z tym klubem mógł powalczyć co najwyżej o środek ekstraligowej tabeli.

Ostatnie dwa lata w mistrzostwach świata nie były udane, gdyż w obu tych sezonach lądował poza podium. Ba, po zmaganiach w 2012 Jason dość niespodziewanie poinformował o... zakończeniu sportowej kariery. Wprawdzie trzydzieści siedem lat na karku to dla żużlowca wiek dojrzały, ale przecież wielu z powodzeniem rywalizuje na wysokim poziomie nawet po czterdziestce. Kontuzjowany obojczyk jednak za bardzo dawał mu się we znaki.

- Miałem wspaniałych sponsorów, a na żużlowej drodze zyskałem wielu przyjaciół, więc uważam się za wielkiego szczęściarza - słowa Jasona przywołuje serwis fullnoise.com.au. - Moja żona Melody i wujek Drew przez ten czas przegapili zaledwie kilka rund Grand Prix. Bez tych wszystkich ludzi nie miałbym szans wskoczyć na taki poziom i utrzymać się na nim przez siedemnaście sezonów.

ZOBACZ WIDEO: Kto weźmie Barona na przyszły sezon? Cieślak podał zaskakujący typ

Powrót na tor i ponowna emerytura

Lista osiągnięć Crumpa nie pozostawia wątpliwości odnośnie tego, że to jeden z najwybitniejszych żużlowców w dziejach. Zdarzyło mu się z błahego powodu odmówić fanowi autografu czy fotki, a pewnego razu stwierdzić, że twarz Ryana Sullivana nie pasuje do reprezentacji Australii, ale generalnie był lubiany przez kibiców oraz kolegów z toru.

Na sportową emeryturę Jason Crump wrócił na stałe na antypody, gdzie mógł poświęcać więcej czasu żonie i dzieciom. Smykałkę do motocykli odziedziczył jego syn, Seth, który jednak nie specjalizuje się w speedwayu, a w wyścigach szosowych. Żeby się rozwijać, nastolatek musiał w pewnym momencie opuścić Australię na rzecz Europy. Co ciekawe, wyemigrował tam w towarzystwie ojca, który w 2021 roku wrócił na krótko na żużlowe tory. Jednak wypadek, w którym Jason Crump doznał złamania pięciu żeber, skłonił go do powrotu na sportową emeryturę.

Ziemowit Ochapski

CZYTAJ WIĘCEJ:
Quiz. Sprawdź swoją wiedzę o żużlu!
Sukces kadry przykryty katastrofą. Polacy zaprzepaścili szansę

Komentarze (1)
avatar
POLONISTA Z KRWI I KOŚCI
6.08.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie lubiłem rudego, bo to szuja jest. I nie ma zamiaru tego ukrywać. Doceniam jednak jego klasę na torze. To znakomity rider był.