[tag=7034]
Mikkel Michelsen[/tag] zadebiutował na silnikach Brytyjczyka kilka tygodni temu podczas meczu przeciwko Platinum Motorowi Lublin. Efekt był natychmiastowy, bo przeciwko trudnemu rywalowi zawodnik wygrał aż trzy biegi, a mecz zakończył z 11 punktami. Wydawało się więc, że to koniec problemów ze sprzętem.
Później przyszedł jednak słabszy okres i kiepskie występy w DPŚ oraz ligowym meczu w Grudziądzu. To dość mocno zachwiało pewnością siebie zawodnika. Ostatni tydzień jego team wykorzystał na intensywne prace z silnikami i testy nowych rozwiązań. Wciąż jednak nie wiadomo, na których silnikach wystąpi w arcyważnych zawodach w weekend w Rydze i Gorzowie Wielkopolskim.
Teoretycznie jednostki napędowe Ashley'a Holloway'a dają większą szansę na lepszy wynik. W tym sezonie korzystają z nich choćby Daniel Bewley, Janusz Kołodziej, Robert Lambert, Max Fricke, Tai Woffinden czy Jaimon Lidsey, a żaden z nich nie narzeka na problemy ze sprzętem. Duża liczba klientów sprawia także, że inżynierowi łatwiej zbierać dane i dobierać ustawienia sprzętu pod wymagania konkretnego klienta.
Problem jednak w tym, że poznanie nowych silników o zupełnie innej specyfice zajmuje sporo czasu. Sezon wkracza w decydującą fazę i nie ma zbyt wiele okazji na spokojne testy. Michelsen nie może już pozwolić sobie na słabsze występy w PGE Ekstralidze, bo kiepski wynik w Gorzowie może zaprzepaścić pracę całego zespołu.
Teoretycznie więc wciąż może wrócić do silników Graversena, na których ścigał się nieprzerwanie do kilku sezonów. Doskonale zna ustawienia tego sprzętu w praktycznie wszystkich warunkach. Problem jednak w tym, że w tym roku silniki spisują się znacznie poniżej oczekiwań.
Kłopot jest wyraźny, bo w pięciu ostatnich meczach - poza występem w Lublinie - Michelsen ani razu nie zdołał przekroczyć granicy 10 punktów. Jak na jednego z liderów, to kiepski wynik.
ZOBACZ WIDEO: Mała liczba treningów Wilków. To był powód spadku z PGE Ekstraligi?
Czytaj więcej:
Holta nie zamierza kończyć kariery
Betard Sparta nie powinna się spieszyć