Do całego zdarzenia doszło w 13. biegu, gdy zwycięzca był już znany. Arged Malesa Ostrów prowadziła w tym momencie 43:29 i wydawało się, że nic wielkiego tego dnia na Stadionie Miejskim się już nie wydarzy.
Niestety w tracie wyścigu doszło to fatalnego karambolu. Atak na pierwszą pozycję przeprowadził Oliver Berntzon, którego motocykl pociągnęło na drugim łuku. Szwed odbił się od dmuchanej bandy i wpadł wprost pod koła jadących za nim Nicolaia Klindta i Francisa Gustsa.
Wszystko wyglądało naprawdę przerażająco, a na torze od razu pojawiły się karetki oraz służby medyczne. Wszyscy trzej żużlowcy zostali przewiezieni do szpitala, w celu przeprowadzenia szczegółowych badań.
ZOBACZ WIDEO: Mała liczba treningów Wilków. To był powód spadku z PGE Ekstraligi?
Waldemar Górski tuż po meczu na antenie Canal+ sport 5 przekazał, że cała trójka była w tym momencie przytomna. Najgorzej wyglądała sytuacja Duńczyka, gdyż upadł on niebezpiecznie na głowę, jednak nie miał żadnych problemów z czuciem.
Na szczęście wydaje się, że skutki tego wypadku nie będą aż tak drastyczne, jak mogło się na początku wydawać. Trener ostrowian Mariusz Staszewski przekazał portalowi WP SportoweFakty, że Berntzon i Gusts nie mają żadnych złamań i są tylko mocno poobijani. Klindt z kolei doznał urazu kręgów szyjnych.
Te informacje za pośrednictwem Facebooka potwierdziła także sama Arged Malesa Ostrów.
"Oliver Berntzon jest poobijany, ale bez złamań. Podobnie wygląda sytuacja z Francisem Gustsem, który również mocno się poobijał i narzeka na ból głowy. Nicolai Klindt doznał urazu kręgów szyjnych. Najważniejsze jednak, że ma pełną władzę w rękach i nogach."
Informację klubu z Wielkopolski dotyczącą Klindta potwierdziło Zdunek Wybrzeże Gdańsk.
Czytaj także:
- Żużel. Ściganie w cieniu fatalnego upadku. Fantastyczna postawa ostrowskich juniorów
- Żużel. Prezes PSŻ-u zabrał głos po spadku. Apeluje o zmianę przepisów