30 punktów, cztery bonusy, dwa zwycięstwa i średnia biegowa 0,800. To statystyki urodzonego w Rzeszowie żużlowca w najlepszej żużlowej lidze świata. Jeszcze lepsze liczby wykręca w U24 Ekstralidze. Tam jest czołową postacią nie tylko swojej drużyny, ale całych rozgrywek. W 16 spotkaniach zdobywa średnio 2,187 punktu na bieg.
W środę za to świetnie zaprezentował się w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski rozgrywanych w Lublinie. 16-latek był nawet blisko wywalczenia złota, ale ostatecznie zakończył zawody ze srebrnym medalem. Dawid Lampart w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że znajomość toru pomogła jego podopiecznemu w rozeznaniu się na początku, lecz później i tak musieli reagować na zmieniające się warunki, gdyż wcześniej rozłożona była plandeka i warunki nie były takie, jak zawsze.
- Nie mieliśmy jakiegoś konkretnego planu i oczekiwań. Jechaliśmy na ten finał po to, aby dobrze się zaprezentować. Wyszło świetnie i myślę, że dla Bartka ten medal po biegu dodatkowym smakuje jeszcze lepiej, niż gdyby był po samej rundzie zasadniczej. To jest oczywiście duży sukces, bo tak naprawdę jego przygoda z żużlem się dopiero zaczyna. Myślę, że pod względem pewności siebie, objechał najlepsze zawody w tym roku - powiedział 33-latek.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan
Bartosz Bańbor z tygodnia na tydzień spisuje się coraz lepiej. Nasz rozmówca podkreśla, że duży wpływ na to ma spora ilość jazdy, ponieważ dzięki temu łapie się rytm. Potem tak naprawdę jedzie się dzięki niemu automatycznie, a jak coś nie wyjdzie, to szybko można się poprawić. Za sprzęt za to, oprócz Lamparta, odpowiada jego były mechanik, Waldemar Bednarski. Wspólnie starają się go cały czas udoskonalać, aby wyniki były coraz lepsze.
- Wszystko ma wpływ na rozwój. Zaczynając od klubu i atmosfery w nim, przez trenerów i wszystkich ludzi wokół, po ilości jazdy. Startujemy praktycznie po trzy-cztery razy w tygodniu, mamy świetny sprzęt od trzech tunerów i na nich bazujemy. Cały czas jeździmy na wszystkich i każdy z nich się dobrze sprawuje. Presji na ten sezon nie było. Bartosz ma tylko 16 lat i ma po prostu jeździć cało i zdrowo, a wynik przyjdzie sam - zapewnił nasz rozmówca.
Co równie ważne, młodzieżowiec Platinum Motoru Lublin chce się jak najwięcej dowiadywać o pracy nad sprzętem, aby w przyszłości potrafić to wykorzystać. Były złoty medalista Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów zdradził, że razem często dyskutują o zmianach, jakie wprowadzają. - Dużo rozmawiamy też na inne tematy żużlowe i poza żużlowe. Moje doświadczenie też mi pomaga w tym, jak odpowiednio podchodzić do różnych sytuacji - dodał.
Dawid Lampart wyjawił, że wraz z Bartoszem Bańborem i jego ojcem, nie mieli żądnych wątpliwości, że Koziołki to będzie najlepsza opcja do kontynuowania kariery i nie zastanawiali się nad nią zbyt długo. Priorytetem była możliwość jak najczęstszego startowania, a to w ekipie mistrzów Polski jest zagwarantowane. Dodatkowo on sam znał osoby zarządzające w Motorze, gdyż w przeszłości ścigał się w tym miejscu.
- W Motorze jest bardzo dobrze, a komunikacja oraz współpraca jest wręcz perfekcyjna. Nikt na nikogo nie patrzy z góry i każdy stara się pomóc. Przed sezonem na treningach chłopacy popatrzyli jak Bartek sobie radzi i przekazali różne uwagi, która się przydały. Miejmy nadzieję, że ta współpraca będzie się dalej dobrze układać. Będziemy robić wszystko, aby Bartek miał w Lublinie miał jak najlepiej - zaznaczył rzeszowianin.
33-latek nie ukrywa, że przed Bańborem jeszcze długa droga, a w żużlu tak naprawdę zawsze można i wręcz trzeba się rozwijać. Mimo wszystko jego zdaniem młody zawodnik i tak prezentuje się ponad to, czego wszyscy oczekiwali. - Mnie cieszy, że cały czas omijają go kontuzje. Jeździ coraz pewniej, co było widać nawet podczas finału MIMP, gdy śmiało atakował rywali. Ma również dobre starty, nad którymi jednak trzeba cały czas pracować. Wynik przyjdzie sam, tylko trzeba ciężko i konsekwentnie pracować - podsumował Dawid Lampart.
Czytaj także:
- Żużel. Znana przyszłość Lecha Kędziory. Michał Świącik przekazał, z kim rozmawia
- Żużel. Został oskarżony o podrzucenie skradzionego silnika. Tak się tłumaczy