Bardzo głośno było po spotkaniu pod Jasną Górą. "Kuchnia meczu" realizowana przez Canal+ pokazała ogromną nerwowość w parku maszyn gospodarzy. Kibice mogli zobaczyć, jak Leon Madsen nie chciał jechać w dziewiątym biegu, a Lech Kędziora w pewnym momencie zaczął krzyczeć "Co wy ze mnie idiotę robicie?".
Negatywnie o całym zajściu po meczu wypowiadał się Michał Świącik, mówiąc, że nie podoba mu się styl prowadzenie drużyny jak w latach 80. lub 90. W trakcie Magazyn PGE Ekstraligi emitowanym na WP SportoweFakty stwierdził, że konkretnie chodziło mu o porozumiewanie się krzykami, które jego zdaniem nie przystoi w obecnych czasach.
- To, co było pokazane w kuchni meczu, odbywało się na przestrzeni dwóch i pół godziny zawodów. Materiał trwał pięć czy sześć minut i składał się z selektywnie wybranych i dobrze pokazanych scen, ze specyficznym podkładem muzycznym. Dlatego wyglądało to jak wyglądało. Ktoś, kto zajmuje się zawodowo filmowaniem, wie, jak taki film można fajnie zrobić - powiedział prezes klubu.
ZOBACZ WIDEO: Ten transfer to zły pomysł. Dowhan przestrzega Falubaz
Dodał również, że w parku maszyn było nerwowo, ponieważ wynik był niekorzystny, ale takie rzeczy dzieją się we wszystkich drużynach, gdy im nie idzie, a on sam widział, że w niektórych było jeszcze gorzej. Problemem Włókniarza jest jednakże coś innego, a mianowicie dyspozycja poszczególnych zawodników. - Nie da się wygrać w pojedynkę. Nam ten mecz wybitnie nie wyszedł. Co trener mógł zrobić, skoro większość jechała słabo? Stąd ta nerwowość i niepewność. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
Po meczu od razu pojawiły się głosy, że to musi być już ostatnie spotkanie Kędziory jako szkoleniowca częstochowskiej ekipy. Okazuje się jednak, że poprowadzi on drużynę w kolejnych potyczkach, a w tym sezonie nie będzie żadnych zmian. -To by była najgłupsza rzecz, którą jako zarząd moglibyśmy zrobić. Wszyscy razem bierzemy odpowiedzialność za to, co jest. Na wyciąganie wniosków przyjdzie jeszcze czas. Przed nami ważne pojedynki - uciął spekulacje Świącik.
Uważa on, że gdyby wynik ostatniego meczu był inny, to nikt by nie rozmawiał o tym, co działo się w parku maszyn. Wiele osób zarzucało również Włókniarzowi, że w zespole brakuje osoby decyzyjnej. Prezes odpowiedział z kolei, że jest nią wyłącznie Lech Kędziora, a decyzję z czyjej pomocy korzysta, podjęli na początku sezonu. Kimś takim jest Jarosław Dymek. Podkreślił on także, że nigdzie nie wypowiadał złych słów na temat trenera i sztabu.
Aczkolwiek nie ukrywa, że przed kolejnymi rozgrywkami będą miały miejsce odpowiednie wzmocnienia w zakresie szkolenia i wszystkiego, co jest związane z prowadzeniem klubu od strony sportowej. Pojawią się również osoby odpowiedzialne za tor. - Rozmawiamy z wieloma ludźmi, w tym z Jackiem Gajewskim i Jackiem Frątczakiem. Pierwszym ruchem już było zatrudnienie Sebastiana Ułamka, który jest odpowiedzialny za juniorów - podsumował Michał Świącik.
Czytaj także:
- Żużel. Został oskarżony o podrzucenie skradzionego silnika. Tak się tłumaczy
- Żużel. Były prezes odniósł się krytycznie do zmian w PGE Ekstralidze. "Powinniśmy się zająć tym, co jest naprawdę ważne"