Piotr Żyto: Wiedziałem, że zawodnicy lepiej czują się na przyczepnej nawierzchni

10 meczów i 10 zwycięstw - to bilans Falubazu Zielona Góra na swoim torze w tym sezonie. Świetna postawa w domu i wygrane bądź niskie porażki na wyjazdach doprowadziły zielonogórskich żużlowców na szczyt.

Nad przygotowaniem nawierzchni na torze przy ul. Wrocławskiej czuwał w tym sezonie nowy trener - Piotr Żyto. Wśród kibiców krążyły wręcz mity o preparowaniu zielonogórskiego toru. - Nauczyłem się czegoś, kiedy byłem jeszcze zawodnikiem w Gdańsku. Mieliśmy tam twardy tor i goście dobrze o tym wiedzieli, ale nie potrafili sobie poradzić. Kiedy jechaliśmy do nich, robili taką "koparę", że nie mogliśmy się złożyć w łuk. Jak było w Zielonej Górze? Po doświadczeniach z minionego sezonu, bo Olek Janas i Andrzej Cichoński nie mieli przed mną tajemnic, wiedziałem, że zawodnicy lepiej czują się na przyczepnej nawierzchni. Staraliśmy się przygotować im taką, jaką lubią. Chodziło o to, żeby się nie zmieniała i przygotowane wcześniej motocykle nie wymagały drastycznych korekt - powiedział Żyto w wywiadzie udzielonym Gazecie Lubuskiej.

Szkoleniowiec dodał jednocześnie, że tylko raz przygotował źle tor - podczas meczu play-off z Caelum Stalą Gorzów, gdy było za sucho. W Polsce przyjęło się, że przygotowanie przyczepnego toru to preparowanie, zaś tzw. "betonowego" już nie. Jakie zdanie ma na ten temat Piotr Żyto? - Są zawodnicy, którzy chcieliby meczów lekkich, łatwych i przyjemnych. Jedną rączką jechać, a drugą machać do kibiców. Tak nie jest. Nawet w naszej drużynie miałem z tym kilka problemów. Na przykład w meczu z Gorzowem, kiedy prowadziliśmy 41:19, podszedł jeden z zawodników i mówi: "trener, teraz my będziemy robić tor". Odpowiedziałem: "zobacz, jaki jest wynik". Po spotkaniu przyszedł i przeprosił. Wyrwało mu się, bo było ciężej niż zazwyczaj. A preparowanie? Sędziowie przyjeżdżali, dopuszczali nasz tor do startów i wszystko grało. Większość zespołów sobie radziła, a strasznie płakał tylko Gorzów i Toruń - dodał trener mistrzów Polski.

Źródło artykułu: