- O tym, że Bartosz Zmarzlik jest wyjątkowy, nie trzeba nikogo przekonywać. W ostatnich latach dokonuje rzeczy wielkich, a swoich rywali przerósł o kilka długości. Może gdyby o mistrzostwo świata rywalizowano w turniejach jednodniowych, to Zmarzlik miałby większe problemy, ale na dłuższy dystans nikt nie ma z nim szans - przyznaje mistrz świata z 2010 roku, Tomasz Gollob.
Jego słowa potwierdzają wyniki ostatnich zmagań o złoty medal. Gdyby nie dyskwalifikacja z turnieju w Vojens, to Zmarzlik po raz drugi z rzędu świętowałby tytuł podczas przedostatniej rundy GP, a jego przewaga w klasyfikacji generalnej znów wyniosłaby ponad 20 punktów.
Co więcej, przynajmniej na razie wśród rywali nie widać nikogo, kto byłby gotowy w najbliższych latach spróbować mu zagrozić. Coraz lepszy jest choćby Daniel Bewley, ale on z kolei w kluczowych wyścigach jeździ bardzo bojaźliwie, a na razie ma problemy, by sezon zakończyć w czołowej szóstce.
- Hierarchia w Grand Prix nie powinna zmienić się radykalnie w najbliższych latach. Jedyne, co mogłoby mocno zamieszać i faktycznie utrudnić Zmarzlikowi walkę o kolejne, to jakaś bardzo duża zmiana w przepisach dotyczących sprzętu. Wiadomo, że FIM pracuje nad czymś takim i jeśli byłyby to bardzo głębokie zmiany, to wiadomo, że największe problemy mieliby najlepsi - dodaje.
Jednak nawet to wydaje się nikłym zagrożeniem, a wszystko dlatego, że Polak znany jest jako największy fascynat motoryzacji w całej stawce. Nikt nie spędza w warsztacie tyle czasu co on i nikt nie zna się na motocyklach tak dobrze jak on. Zresztą Zmarzlik sam przyznał, że praktycznie codziennie potrafi rozmawiać z tunerami i wymieniać się pomysłami dotyczącymi motocykli.
- Dlatego uważam, że ewentualna rewolucja zmiana przepisów mogłaby być dla niego problemem najwyżej na kilka miesięcy. Gdyby faktycznie miał problem, to pewnie i tak byłby pierwszym, który będzie potrafił sobie z nimi poradzić i wrócić na odpowiedni poziom. Takie rzeczy mogłyby jednak mocno go wybić z rytmu i ktoś mógłby na tym skorzystać - przyznaje Gollob.
Na razie jednak nic nie wskazuje, by ewentualne zmiany w sprzęcie miały być tak radykalne, by odwrócić hierarchię w światowym żużlu. Przynajmniej do tej pory słychać jedynie pomysły niewielkich zmian w sprzęcie, a przede wszystkich oponach, które miałyby poprawić bezpieczeństwo i obniżyć koszty uprawiania dyscypliny. Takie zmiany nie zagrożą dominacji Zmarzlika.
ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjna końcówka sezonu, ale i konieczność zmiany klubu. Co czuje Jarosław Hampel?
Czytaj więcej:
Prezes PGE Ekstraligi zapowiada duże zmiany
Trzy kluby biją się o zawodnika Stali