[tag=406]
Komarnicki[/tag] dostał się do Senatu z okręgu numer 21. Były prezes gorzowskiego klubu otrzymał łącznie ponad 108 tysięcy głosów i pokonał Tomasza Jaskułę z komitetu Bezpartyjni Samorządowcy. Tym samym zapewnił sobie kolejną kadencję.
Były działacz Stali jeszcze przed wyborami zapewniał, że w przypadku zmiany władzy w Polsce układ sił w polskim żużlu niedługo może wyglądać zupełnie inaczej. Komarnicki przekonywał, że zakończenie rządów Prawa i Sprawiedliwości doprowadzi do tego, że spółki Skarbu Państwa nie będą dłużej finansować klubów żużlowych, co zakończy dominację aktualnego mistrza Polski Platinum Motoru Lublin.
Teraz Komarnicki nie tylko podtrzymał swoje słowa, ale zapowiedział już konkretne działania. - Po oficjalnym przejęciu władzy pierwsze kroki skieruję do następcy Jacka Sasina i będę nalegać, by nie rzucać pieniędzy na poszczególne kluby, ale na całą ligę. Obiecuję, że na dwieście procent zapukam do gabinetu nowego ministra. Skarb Państwa nie jest prywatnym folwarkiem i pewne rzeczy należy jak najszybciej ukrócić. Stanę na głowie, żeby Motor nie dostał pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa, o ile nie ma podpisanych wieloletnich umów - zaznacza.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Rany się zabliźniły, ale wciąż zostały we mnie
Senator zapewnia również, że w takim podejściu do finansowania sportu nie jest osamotniony. - Nie mam nic do Motoru Lublin, ale już czas, żeby to zaczęło działać normalnie. Dodam, że rozmawiałem na ten temat z ważnymi ludźmi z mojego ugrupowania. Oni widzą to podobnie. Jeśli nie będzie wieloletnich umów w klubach ze spółkami Skarbu Państwa, to zmiany są pewne na sto procent. Nie odpuszczę tego. Sport ma być rywalizacją na równych zasadach. A nie ma o tym mowy, kiedy na starcie ktoś dodaje worek kasy z państwowych spółek - zaznacza.
Dodajmy, że spółki Skarbu Państwa finansują obecnie niemal wszystkie kluby żużlowe, które startują w PGE Ekstralidze. W tym gronie jest także Stal Gorzów, z którą Komarnicki jest mocno związany. - Nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia. Nie robię tego tylko ze względu na Motor Lublin. Nie podoba mi się całe zjawisko i dotyczy to również Stali Gorzów. To ważny element mojego programu. Chcę to wyprostować i będę do tego dążyć. Mam świadomość, że może nie udać się od przyszłego sezonu, bo samo przejęcie władzy może trochę potrwać. Trzeba jednak doprowadzić do tego, by taka kasa wpływała do związków - tłumaczy.
- Nie możemy pozwalać na tworzenie nierówności w sporcie. Finał ligi był w tym roku bardzo smutny przez kontuzje Betard Sparty Wrocław. Za rok po transferze Wiktora Przyjemskiego Motor Lublin będzie jednak tak napakowany, że można im od razu zawiesić złote medale, a w przypadku reszty ekip zarządzić rywalizację o pozostałe miejsca. Do tego doprowadziły działania w ostatnich latach. Koniec z tym - podsumowuje.
Jarosław Galewski, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Wzmocnili skład i zaoszczędzili pieniądze
Ernsts Koza ogłosił decyzję