Żużel. Oficjalnie: ruszył okres transferowy w polskiej lidze. Najważniejsze zmiany są już jednak znane

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jarosław Hampel przed startem
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jarosław Hampel przed startem

1 listopada rozpoczął się okres podpisywania kontraktów w polskiej lidze żużlowej i potrwa czternaście dni. Choć termin jest oficjalny, staje się de facto fikcyjny, bo z roku na rok coraz więcej co do kształtu składów drużyn wiadomo już wcześniej.

Okres transferowy właśnie ruszył, ale tak naprawdę większość kart na rynku została już rozdana. W pierwszej połowie rozpoczętego właśnie miesiąca w dużej mierze czeka kibiców oficjalne ogłaszanie tego, o czym już wiadomo od pewnego czasu. Zarówno ci zawodnicy, którzy zostają w swoich klubach, jak i ci, którzy dołączyli lub dołączą do nowych, będą oficjalnie parafować umowy.

Choćby w PGE Ekstralidze pozostało dosłownie kilka małych znaków zapytania, lecz nie dotyczą one zawodników z pierwszego czy nawet drugiego szeregu. Mało niewiadomych dotyczy również klubów z 1. Ligi Żużlowej, które siłą rzeczy zaczęły działać wcześniej w kompletowaniu kadr na przyszłoroczne ściganie. Jeżeli gdzieś są jeszcze poważniejsze niewiadome i puste miejsca w składzie, to w głównej mierze wśród drużyn z 2. Ligi Żużlowej.

Niektóre zmiany barw zostały już nawet potwierdzone. Regulamin tego nie zabrania, ponieważ zawodnik może zostać przedstawiony jako nowy w nowym klubie, gdy zakończył sezon. Tym sposobem w październiku pozyskaniem najlepszego zawodnika 1. LŻ w tym roku, Wiktora Przyjemskiego, pochwalił się drużynowy mistrz Polski z Lublina. Oficjalnie przekazano także, że nowym pracodawcą trenera Piotra Barona został brązowy medalista z Torunia.

W przedostatnim miesiącu 2023 roku dokonają się oficjalnie inne transferowe ruchy, o których doskonale wiadomo od dłuższego czasu. Jarosław Hampel i Piotr Pawlicki znajdą się w szeregach beniaminka z Zielonej Góry. Jason Doyle zamieni spadkowicza z Krosna na Grudziądz. Do miasta nad Wisłą przechodzi również jego rodak, Jaimon Lidsey, który opuścił Leszno, do którego z kolei powędruje Andrzej Lebiediew. Za to w Gorzowie zakotwiczy Jakub Miśkowiak. W Częstochowie jego miejsce ma zająć Mads Hansen.

Przed listopadem prawdziwy wysyp ogłoszeń miał miejsce w pierwszoligowych ośrodkach. Tym najgłośniejszym jest Nicki Pedersen w Rzeszowie. Trzykrotny indywidualny mistrz świata po dekadzie powrócił do stolicy Podkarpacia, natomiast po dwóch do pierwszej ligi. Czempion z 2012 roku - Chris Holder po roku z powrotem znalazł się natomiast w Ostrowie Wielkopolskim. Z byłych medalistów Grand Prix nowe miejsca pracy w lidze polskiej mają również Niels Kristian Iversen i Krzysztof Kasprzak. Obaj wylądowali w Gdańsku.
  
ZOBACZ WIDEO: Kubera z medalem w Grand Prix? Menadżer nie ma wątpliwości

Giełda na zapleczu PGE Ekstraligi w dużej mierze została już zakończona i z pewnością była jedną z ciekawszych w minionych latach. Do Bydgoszczy powrócili Krzysztof Buczkowski i Kai Huckenbeck, w Łodzi pojawi się znów Luke Becker, a ponadto Oliver Berntzon, do Krosna zawitają Dimitri BergeNorbert Krakowiak, Jonas Seifert-Salk oraz po kilku latach Patryk Wojdyło. Z kolei w Rybniku pochwalono się angażem Rohana Tungate'a czy Jakuba Jamroga.

To tylko te najciekawsze roszady, jeśli mowa o szczeblu pierwszoligowym, a przecież pierwsze kontrakty ogłoszono również na drugoligowym. Choćby w niemieckim Landshut pojadą Kim Nilsson i Antonio Lindbaeck. Duże zmiany nastąpiły w Tarnowie, gdzie pochwalono się w październiku pozyskaniem Timo Lahtiego, Daniela Jeleniewskiego, Davida Bellego czy Adriana Cyfera. Pracowicie było ponadto w Pile. Tam menadżerem będzie legendarny Hans Nielsen.

Wciąż sporo uznanych zawodników pozostaje bez pracodawcy i nie jest wiadome, gdzie i czy w ogóle podpiszą oni kontrakty w Polsce na przyszłoroczne ściganie w lidze. W tym gronie są m.in. Kenneth Bjerre, Sam Masters, Paweł Miesiąc, Matej Zagar, Rafał Karczmarz, Kacper Gomólski, Artur Mroczka, Rune Holta czy Michael Jepsen Jensen. Nie można wykluczyć, wzorem lat poprzednich, że niektórzy podpiszą tzw. umowy "warszawskie".

Listopad nie powinien więc być okresem, w którym dojdzie do spektakularnych doniesień, co tylko potwierdza, że z roku na rok jesienne okienko ma coraz mniejsze znaczenie. Na koniec warto dodać, że są też tacy jeźdźcy, którzy związali się tzw. prekontraktami. To tegoroczna nowość, która mówi o tym, że zawodnicy z ważnymi umowami do 31 października mogli od 15 czerwca zacząć zawierać takie porozumienia, uznane za oficjalne i zatwierdzone przez organy zarządzające. Klub, który taki dokument podpisał, ale ostatecznie zawodnika nie zatrudni, za każdy rok prekontraktu zobowiązuje się do zapłacenia kary aż 500 tysięcy złotych.

W ostatnich latach serwis WP SportoweFakty podczas listopadowego okienka prowadził relację na bieżąco, gdzie w jednym miejscu można śledzić wszystkie ruchy transferowe. Nie inaczej będzie w tym roku. Przejście do strony z LIVE po kliknięciu TUTAJ.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Australijskie trio w Grudziądzu. Sezon 2024 to w końcu będzie ten rok?
Falubaz był jeszcze szczebel niżej, a już budował skład na PGE Ekstraligę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty