Żużel. Jeden turniej ustawił mu karierę. Zaskoczył decyzją o końcu jazdy

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Łukasz Sówka
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Łukasz Sówka

Ostrów Wielkopolski od lat słynie ze szkolenia juniorów. W 2009 roku błysnął swoimi umiejętnościami Łukasz Sówka, który był trzeci w finale Brązowego Kasku. To ustawiło mu całą karierę. Były już żużlowiec właśnie obchodzi 30. urodziny.

W tym artykule dowiesz się o:

Żużlową licencję Łukasz Sówka uzyskał w 2009 roku, jeszcze przed swoimi 16. urodzinami. Uchodził za duży talent, co pokazywał w rozgrywkach młodzieżowych. Dniem, który z pewnością zapamięta do końca życia był 11 września 2009 roku. Wtedy to na torze we Wrocławiu rozegrano finał Brązowego Kasku.

Jeden turniej ustawił karierę

Był to turniej, który wpłynął na całe sportowe życie Sówki. Przystąpił do niego jako najmłodszy uczestnik. I szczerze trzeba przyznać, że miał być dostarczycielem punktów dla wyżej notowanych zawodników. Młody zawodnik błysnął jednak umiejętnościami. Jechał bez tremy, nie miał nic do stracenia. Rozstawiał bardziej doświadczonych juniorów po kątach.

Ostatecznie wywalczył 13 punktów. Przegrał tylko z Maciejem Janowskim (zdobył komplet) oraz Patrykiem Dudkiem, który także miał na swoim koncie 13 "oczek". Obaj spotkali się w biegu dodatkowym, który zadecydował o srebrnym medalu. W nim górą był Dudek. Niespełna 16-letni wychowanek KM Ostrów z miejsca stał się rozchwytywanym zawodnikiem na rynku transferowym. Wszak dobry junior to podstawa sukcesu.

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik zdradził, co go napędza. "Wtedy czuję się wolnym człowiekiem"

- To był chyba najpiękniejszy moment mojej kariery sportowej. Wspaniałe uczucie, jedno z najwspanialszych w życiu. Przeszedłem do historii jako najmłodszy medalista Brązowego Kasku. Mam nadzieję, że ten rekord jeszcze długo przetrwa. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że później moja kariera nie potoczyła się tak jak oczekiwano. Popełniłem dużo błędów, ale czasu nie cofnę. Owszem, jeździłem w klubach ekstraligowych. Byłem w reprezentacji Polski juniorów, ale tak naprawdę w głowie tkwią mi właśnie te błędy, a nie sukcesy, bo to wszystko mogło inaczej się potoczyć - wspominał Sówka.

Trafił do Falubazu Zielona Góra. Ekstraliga okazała się jednak zbyt wysokimi progami dla zawodnika rozpoczynającego karierę. Wykręcił średnią 0,444 pkt na bieg i po roku wrócił do Ostrowa Wielkopolskiego. W II-ligowej Ostrovii był czołowym zawodnikiem. Jego średnia to 1,587 pkt na wyścig, co zaowocowało powrotem do elity. Tym razem do Rzeszowa.

Trudne przejście w wiek seniora

W stolicy Podkarpacia ścigał się przez trzy sezony. Lepsze występy przeplatał słabszymi, ale był liderem formacji młodzieżowej Stali. Problemem okazało się jednak przejście w wiek seniora. W Rzeszowie zabrakło dla niego miejsca i musiał szukać innej żużlowej drogi. Wybór padł na Gdańsk. Później były jeszcze starty dla Polonii Bydgoszcz i ponownie Ostrovii.

- Kiedy wkroczyłem w wiek seniora, kompletnie posypała się moja kariera. Brakuje mi objeżdżenia i regularnych występów. Jak tu konkurować z zawodnikami, którzy jeżdżą dwa, trzy razy w tygodniu, a ja - oprócz trenowania - ścigam się raz na miesiąc. Ten sezon dał mi w kość, ale nie poddaję się i już myślę o roku 2017 - mówił pod koniec 2016 roku.

Sezon 2017 był dla niego ostatnim na żużlowych torach. Po jego zakończeniu podjął zaskakującą decyzję o tym, że nie będzie już więcej ścigał się na żużlu. Miał dopiero 24 lata. Wybrał pracę w firmie Auto-Partner Jan i Andrzej Garcarek w Ociążu.

- Dobrze, że kończę właśnie po takim w miarę udanym sezonie. Na pewno nadal będę odwiedzał stadion podczas meczów ligowych, ale już jako kibic, a nie jako zawodnik. Mam świetną pracę. Żyję sobie teraz spokojnie. Czego chcieć więcej? Od środowiska żużlowego się odcinam. Nie widzę dla siebie innej roli w żużlu niż ta, którą pełniłem. Decyzja o końcu kariery była bardzo trudna, ale jedyna rozsądna, którą mogłem podjąć. Skończyłem cały i zdrowy. Śpię teraz spokojnie - dodał Sówka.

Ze swojej kariery Sówka może być zadowolony. Nie wszystko potoczyło się dobrze, ale on sam przyznawał, że mógł przeżywać niesamowite emocje i najszczęśliwsze momenty.

Czytaj także:
Nowa twarz TVN. Żaden sekret, kto jest jej mężem
"Nie dajmy się zwariować". Znany sędzia reaguje na głośny wywiad

Komentarze (0)