Tommy Price przyszedł na świat 2 grudnia 1911 roku w angielskim Cambridge. Ukończył szkołę podstawową, a następnie średnią. Dość późny - jak na dzisiejsze warunki - start kariery żużlowej nie przeszkodził mu w osiągnięciu wielkich sukcesów.
Późny początek
Price w rozgrywkach ligowych zadebiutował dopiero jako 23-latek. Jego pierwszym klubem było Harringay Tigers. Odjechał kilka spotkań w barwach rezerw tej ekipy w sezonie 1934.
Kolejnym przystankiem w jego karierze było Wembley Lions, skąd - na krótko - został wypożyczony do Cardiff White City oraz Notthingham Wasps.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Jensen, Krużyński, Cegielski i Szymański
Systematycznie podnosił swoje umiejętności i w krótkim czasie osiągnął najwyższy poziom. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej pojechał w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata.
Pierwszy finał
Price potrzebował tylko czterech lat, aby zakwalifikować się do swojego pierwszego w karierze finału. 1 września 1938 roku przyszedł czas odebrać nagrodę.
Wystąpił przed 95 tys. widzów. To najwyższa w historii frekwencja podczas zawodów żużlowych rozgrywanych na legendarnym Wembley. Sam 27-latek nie odegrał jednak znaczącej roli.
Zdobył 4 punkty, do których doliczono kolejne 4 z półfinału eliminacji. W ostatecznym rozrachunku dało to zawodnikowi ekipy Wembley Lions 13. miejsce. Zwyciężył niemal bezbłędny Bluey Wilkinson.
Po II wojnie
Pochodzący z Cambridge zawodnik okazał się specjalistą od pierwszych finałów rozgrywanych po wojnie. 12 września 1946 roku bez straty punktów sięgnął po swój jedyny tytuł mistrza kraju. Na podium stanęli jeszcze Bill Kitchen i Jack Parker.
W sezonie 1949 do kalendarza powróciły z kolei mistrzostwa świata. 38-letni wtedy Price również nie miał sobie równych. Wcześniej okazał się najlepszy również w kwalifikacjach, co pokazuje, w jak świetnej dyspozycji się wtedy znajdował.
Do jednodniowych finałów zakwalifikował się jeszcze dwa razy - w 1950 i 1954 roku, ale nie odniósł sukcesu. Ścigał się długo, bo aż do 45. roku życia.
Nie zniknął z żużla
Gdy przestał się ścigać, otworzył warsztat, w którym produkował części dla zawodników. Postrzegany był niejednokrotnie jako "wybawca" dla żużlowców, bowiem przygotowywał części, których często nie opłacało się produkować większym zakładom.
Po reaktywacji drużyny West Ham, to Price został jej promotorem. Co ciekawe, start w lidze nie byłby możliwy, gdyby nie wsparcie finansowe ze strony... rywali. To oni dołożyli się do jazdy drużyny. W innym przypadku losy ligi były zagrożone.
Price poprowadził nawet ekipę do potrójnej korony, a więc zwycięstwa w lidze, triumfu w Knockout Cup i Pucharze Londynu. Następnie zrezygnował z funkcji i przeniósł się wraz z rodziną do Australii. Tam zmarł 26 grudnia 1997.
Czytaj także:
- Przelewy na 242 mln zł w cztery lata. Teraz drżą, co zrobi TVP
- Jedną akcją przeszedł do historii. "Uśmiecham się za każdym razem"