Rosjanie zakrzywiają rzeczywistość. Starają się pisać historię na nowo

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Artiom Łaguta (z lewej) i jego brat Grigorij
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Artiom Łaguta (z lewej) i jego brat Grigorij

Rosja, od momentu wybuchu wojny w Ukrainie, stara się interpretować wiele wydarzeń na swoją korzyść. Często dokonuje też interpretacji historii tak, by pasowała do narracji Moskwy. Okazuje się, że propaganda może dotrzeć nawet do sportu.

W tym artykule dowiesz się o:

Miniony sezon żużlowy w mistrzostwach świata Speedway Grand Prix odbył się pod hasłem "100. urodzin dyscypliny". Powszechnie uznaje się, że "czarny sport" narodził się 15 grudnia 1923 roku na Maitland Showground w Nowej Południowej Walii w Australii. Za "ojca" żużla podaje się Johnny'ego Hoskinsa, który miał jako pierwszy organizować zawody i spopularyzować je w latach 30. XX wieku.

Rosjanie zmieniają historię

Rosjanie mają jednak wątpliwości, co do rzeczywistego dorobku Australijczyka, czemu dali wyraz w serwisie "Speedway Press News". Dziennikarz Nikołaj Ermolenko opublikował w nim długi artykuł, w którym podał w wątpliwość życiowe osiągnięcie Hoskinsa.

"Hoskins z każdym rokiem zyskiwał coraz większą popularność, będąc obecnym na wszystkich najważniejszych zawodach, zachowywał się ekstrawagancko, niczym aktor komediowy, a wszyscy mistrzowie świata uważali za swój obowiązek robienie sobie z nim zdjęć. Otrzymał nawet tytuł 'najważniejszego człowieka w żużlu'. Od czasu do czasu publikował grube książki o 'swoim' dziecku, w których jednak nie zdradzał żadnych szczegółów o 'pierwszych zawodach żużlowych na świecie'" - czytamy w tekście Ermolenki.

ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"

Rosjanin przypomniał, że pierwszy obiekt żużlowy był daleki od tych, jakie znamy obecnie. Liczył ok. 600 metrów długości, co obecnie kwalifikowało go jako obiekt do żużla na długim torze. "Jeśli to nie przeszkadza nazwać wyścigów motocyklowych na torze w Maitland żużlowymi, to dlaczego nie można tak nazwać wyścigów motocyklowych z tego samego okresu z Moskwy, Odessy i Tuły?" - zastanowił się dziennikarz.

Zdaniem Ermolenki, wyścigi motocyklowe na tego typu torach miały miejsce na długo przed wprowadzeniem w życie pomysłu Hoskinsa, ale nikomu "nie przyszło do głowy, aby z mocą wsteczną ogłosić je pierwszymi zawodami żużlowymi na świecie".

Żużel zaczął się w Rosji?

Dziennikarz z Rosji doszedł do kuriozalnego wniosku, że równie dobrze można by stwierdzić, że pierwsze zawody żużlowe na świecie odbyły się w jego kraju. Jako przykład podaje m.in. motocyklowe mistrzostwa Rosji w 1920 roku w Moskwie.

"W Moskwie jeździliśmy prawie tymi samymi, 'importowanymi' motocyklami, co w Australii. Start był jednak masowy, tak jak teraz. Wszyscy rozpoczynali wyścig o tym samym czasie i z tej samej linii. Na szczęście miejsca do wyprzedzania było wystarczająco dużo. Moskiewski hipodrom był solidną budowlą na poziomie europejskim, australijska mu nie dorównywała" - ocenił Ermolenko.

Rosjanin ma kilka argumentów świadczących rzekomo o tym, że zawody organizowane w 1923 roku w Australii nie były "tradycyjnym żużlem". Zawodnicy korzystali z motocykli drogowych, które posiadały m.in. reflektory. Maszyny były ciężkie i trudno było je wprawić w tradycyjny uślizg. Na torze brakowało też band. "Czy te zawody mają coś wspólnego z żużlem? To nieważne" - napisał w swoim tekście.

"Zawodnicy ruszali pojedynczo, jak obecnie narciarze, w odstępach kilkusekundowych" - dodał Ermolenko.

Ermolenko nazwał efekty działań Hoskinsa "kolejną piękną legendą o historii sukcesu", której nie da się zweryfikować, a po latach nawet fakty nie są w stanie jej zniszczyć. "Może ludzie potrzebują takich bajek?" - zapytał w swoim tekście, dochodząc do wniosku, że nawet wielu rodaków nie uwierzy w to, że Rosja jako pierwsza organizowała zawody żużlowe na świecie.

"Składajmy hołd Johnny'emu Hoskinsowi, ale z patriotyczną satysfakcją odnotowujmy, że zdecydowanie wyprzedziliśmy go o kilka lat" - podsumował.

Czytaj także:
Były wicemistrz świata ma poprowadzić Wybrzeże
Za 145 dni pojadą w Warszawie na PGE Narodowym