Start z jednorazowym zaproszeniem był efektem największego indywidualnego sukcesu w jego karierze. W 2016 roku w Manchesterze niespełna 30-letni wtedy Daniel King sięgnął po tytuł mistrzowski w kraju w zmaganiach solowych i w nagrodę mógł wkrótce wystąpić podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. Historia pokazała, że był to jak dotąd jedyna możliwość dotknięcia przez niego rywalizacji wśród najlepszych na świecie.
Przed zawodami King był rzecz jasna w cieniu ówczesnego obrońcy mistrzowskiego tytułu - Tai'a Woffindena oraz jedynego na tamten moment brytyjskiego triumfatora rundy w Cardiff - Chrisa Harrisa. Żużlowca z Maidstone nie wymieniano wśród kandydatów do awansu do półfinału, ale okazało się, że osiągnięcie tego było blisko. Z 7 punktami zajął 10. miejsce.
Na koniec fazy zasadniczej King mierzył się z nie byle kim, bo Bartoszem Zmarzlikiem (zdobył potem brąz), Matejem Zagarem i Gregiem Hancockiem (zdobył potem złoto). Ba, Polak i Amerykanin tamtego wieczoru w Walii dotarli do finału. Na dodatek brytyjski zawodnik jechał z trzeciego pola, które nie było korzystne i z którego wcześniej udało się zwyciężyć tylko raz.
Start King miał niezły, bo też przysnął jadący po jego lewej ręce Zagar, a nie zdołał założyć będący po prawej Hancock. Reprezentant Wielkiej Brytanii obrał tor jazdy po zewnętrznej i widząc, jak przemierzył od początku do końca pierwsze okrążenie, śmiało można stwierdzić, że wszystko zrobił idealnie. Zbudował prędkość i na wyjeździe z drugiego łuku przemknął obok Zmarzlika. Następnie jechał konsekwentnie blisko bandy i zarazem skutecznie bronił się przed szalejącym Polakiem. Wpadając na metę jako pierwszy, wprawił publiczność w ekstazę i sam z pewnością wiedział, że dokonał czegoś, czego nigdy nie zapomni.
Zobacz znakomity bieg Daniela Kinga w Cardiff w 2016 roku:
CZYTAJ WIĘCEJ:
Spektakularna jazda Drabika. Jednym atakiem uciszył trybuny [WIDEO]
Doyle umiejętnie minął Hancocka. Ostatnie podium Harrisa w Grand Prix [WIDEO]