Z angażem Antonio Lindbaecka w Poznaniu wiązano bardzo duże nadzieje. Prezes InvestHousePlus PSŻ-u Jakub Kozaczyk w rozmowie z klubową telewizją mówił otwarcie, że Lindbaecka stać na wyniki po 10-12 punktów w każdym meczu i tym sposobem uda mu się zakończyć sezon w TOP 5 1. Ligi Żużlowej.
Początek sezonu w wykonaniu Szweda był obiecujący. W dwóch domowych meczach (przeciwko Trans MF Landshut Devils i H.Skrzydlewska Orzeł Łódź) wykręcił dwucyfrówki punktowe - 11+2 oraz 11, a w trzecim spotkaniu dorzucił 7 punktów z trzema bonusami.
Później zaczęły się problemy. W 7 kolejnych konfrontacjach wywalczył zaledwie 24 "oczka". - Gdyby on się przygotował tak profesjonalnie, z trenerem, to by jechał. On to potrafił, tylko co z tego, jak miał siły na dwa, trzy biegi. Na trudnym torze zdarzało się, że i na jeden - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty Tomasz Bajerski, który w minionym sezonie współpracował z Lindbaeckiem w roli klubowego trenera.
ZOBACZ WIDEO: PGE Ekstraliga planuje ważną zmianę w regulaminie. Najlepsze kluby będą miały kłopoty?
- Antonio nadal chce się ścigać na żużlu, ale jest zawodnikiem starszego pokolenia i do niektórych rzeczy podchodzi mało poważnie. A są to obecnie ważne elementy sportu żużlowego - przyznał z kolei Adam Skórnicki, następca Bajerskiego w poznańskim zespole.
Wielu fanów czarnego sportu zastanawiało się, czy spadek formy nie jest związany z niesportowym trybem życia. - Mieszkaliśmy razem w hotelu i praktycznie widzieliśmy się cały czas. Żadne imprezy czy alkohol nie wchodziło w rachubę. Jak już ten sprzęt był dograny, to szczerze mówiąc, przeszkadzała kondycja - komentował Bajerski.
W listopadowym okienku transferowym były uczestnik cyklu Grand Prix związał się z Trans MF Landshut Devils. Będzie tym samym jedną z ciekawszych postaci w całej Krajowej Lidze Żużlowej. Menadżer bawarskiego zespołu Klaus Zwerschina przyznał w rozmowie z naszym dziennikarzem, że jego doświadczenie może zrobić duże różnice (więcej TUTAJ).
- Myślę, że to dla niego dobra decyzja. Może być czołową postacią w KLŻ, ale u niego jest ten problem z przygotowaniem. Kondycja musi być, tym bardziej że wszystkie ligi są pod tym względem trudne. Nawet na najniższym poziomie nie jeżdżą słabi zawodnicy - przyznał Bajerski.
38-latek z Rio De Janeiro przez wiele lat ścigał się w najlepszej lidze świata, zaliczył również kilka sezonów na zapleczu PGE Ekstraligi. W przyszłym roku po raz pierwszy ujrzymy go na najniższym ligowym szczeblu w Polsce.
Czytaj także:
- Zawodnik Platinum Motoru został na lodzie
- Lebiediew znalazł Cellfast Wilkom nowego zawodnika