Żużel. Prawdziwy żużlowy podróżnik. W ciągu roku zobaczył na żywo 115 imprez

Archiwum prywatne / Andrzej Matkowski / Na zdjęciu: Andrzej Matkowski
Archiwum prywatne / Andrzej Matkowski / Na zdjęciu: Andrzej Matkowski

Andrzej Matkowski w 2023 roku odwiedził 34 obiekty w ośmiu krajach. Swoich wyjazdów jednak nie planuje. W rozmowie z naszym portalem zdradził, ile pieniędzy potrzeba na takie podróże. Opowiedział także, gdzie zmienia się regulamin w trakcie zawodów.

- Staram się podchodzić do wszystkiego na spokojnie. Na pewno nie robię tego, aby pobijać swoje rekordy, bo to nie ma sensu. Chodzi o miło spędzony czas w gronie dobrych znajomych. Same zawody są tak naprawdę przy okazji. Największą przyjemność sprawia to, co dzieje się po drodze - powiedział Andrzej Matkowski w rozmowie z WP SportoweFakty.

115 to liczba imprez żużlowych, w których wziął udział w 2023 roku. W tym gronie jest 100 zawodów klasycznego żużla, do tego osiem turniejów na minitorach, trzy wydarzenia na torach lodowych, dwa na Longtracku oraz gali lodowej i flat tracku. Łącznie dało to 34 odwiedzone obiekty w ośmiu krajach.

Jak zaplanować wyjazd?

Wszystko rozpoczęło w szwedzkim Ostersund. Wyjazd trwał trzy lub cztery dni, a największe koszty to dojazd z Bydgoszczy do lotniska w Gdańsku, samolot do Skandynawii i z powrotem plus wynajęcia samochodu oraz noclegów. Łączna suma? Wcale nie taka wysoka, jakby mogło się wydawać, bo nie przekracza tysiąca złotych. To był notabene najdroższy wyjazd. Drugi w tym rankingu najpewniej za to ten ostatni - pożegnanie Monmore Green.

ZOBACZ WIDEO: Ekspert nie ma wątpliwości. Ten klub spadnie z PGE Ekstraligi[url=/admin/wideo/47381]

[/url]

Warto zaznaczyć, że wydatki na wszystkie podróże są naprawdę małe, jak na ich liczbę. Wszystko zależy od odpowiedniego zaplanowania. Najlepiej nie jeździć samemu, a w kilka osób, dzięki czemu można rozłożyć koszty, chociażby za paliwo czy wynajmowanie samochodu lub noclegu. Warto także sprawdzić, czy w okolicy punktu docelowego nie ma innych imprez, co pozwoli za jednym razem obejrzeć parę zawodów.

Wyjazd do Szwecji był zresztą jednym z najprzyjemniejszych. W jego trakcie udało się obejrzeć trzy imprezy żużla na lodzie. Sami organizatorzy, gdy dowiedzieli się, że przyjechała grupa z Polski, to chcieli, aby czuła się ona jak najbardziej komfortowo i miała wszystko, czego potrzebuje. A było tak zimno, że na trybunach rozpalono koksowniki.

Przejazd po Europie

- Najtrudniejszy z kolei był wyjazd do Wolverhampton. Zaplanowaliśmy to w taki sposób, że osoba, która miesza w Wielkiej Brytanii, miała przyjechać po nas na lotnisko samochodem. Okazało się jednak, że trafiła do szpitala, więc musieliśmy wszystko przeorganizowywać. Stąd wzięły się jakieś drobne komplikacje. Aczkolwiek trudno to nazwać problemami, ponieważ wynajęcie samochodu nie jest skomplikowane. Oczywiście zwiększają się wydatki, lecz większość spraw można załatwić internetowo - opowiedział nasz rozmówca.

Pod koniec kwietnia za to Matkowski wraz ze znajomymi zorganizowali przejazd po Europie. Wszystko rozpoczęło się od Speedway Grand Prix w Gorican. Następnym przystankiem był Debreczyn, lecz po drodze grupa kilku osób postanowiła odwiedzić nadal całkiem nowy tor w Vasad na Węgrzech. W tym miejscu nie rozgrywa się jeszcze zawodów żużlowych, ale odbywają się treningi. Obiekt ten posiada bandy, pełne wyposażenie, park maszyn z szatniami oraz namiastkę trybun w postaci wału z trawą - My akurat trafiliśmy na zawody replik samochodów Formuły 1 - wspominał.

Wyjątkowa atmosfera

Jest on jednak fanem zawodów poza Polską. Na to wpływa przede wszystkim atmosfera i zdecydowanie większy luz niż w naszej ojczyźnie, gdzie wszystko jest poukładane i "zapięte na ostatni guzik".

Archiwum prywatne/ Andrzej Matkowski
Archiwum prywatne/ Andrzej Matkowski

- Lubię oglądać zawody w Szwecji. Tam nie ma też problemu, żeby po meczu wejść do parku maszyn i porozmawiać z zawodnikami. Brakuje również takiego ciśnienia, jakie jest Polsce. Ciekawie bywa także w Niemczech. Aczkolwiek tam z tym luzem miejscowi czasami aż przesadzają, ponieważ dochodzi do sytuacji, gdzie regulaminy dostosowuje się w trakcie imprezy. Być może jest to trochę mało profesjonalne, ale ma swój urok - przyznał.

Brak planów

Co ciekawe, nasz rozmówca przed sezonem nie przewiduje swoich podróży. Oczywiście jest kilka imprez, które wybiera wcześniej, ale większość wyjazdów to decyzje spontaniczne. Dlatego nie wyznacza sobie celów na przyszły rok i nie ma zamiaru robić wszystkiego, żeby pobić swój rekord. Zresztą jego zdaniem, jeśli zaczyna się nakładać na siebie jakąś presję, to wówczas często nic z tego nie wychodzi.

Nie ukrywał jednak, że ma swoje marzenia. Takie bardziej realne do zrealizowania to częstsze wyjazdy na spotkania w Wielkiej Brytanii. Chciałby również polecieć do Norwegii, gdyż z opowiadań słyszał, że żużel wygląda tam zupełnie inaczej. W dalszej przyszłości są jeszcze Argentyna, Stany Zjednoczone czy Australia. Aczkolwiek do takich podróży są potrzebne już większe fundusze. Dodatkowo w takich przypadkach trzeba odpowiednio wszystko zaplanować, gdyż na drugi koniec świata trudno polecieć na "spontanie".

Czytaj także:
Żużel. Walczył z kontuzją i wypadł z Grand Prix. Na następny sezon zmienia jedną rzecz
Żużel. Dużo możliwości i znaków zapytania. Trener Jąder może rotować składem

Komentarze (8)
avatar
Sebastian1978
27.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szacun!!!! 
avatar
Möchomorek.
26.12.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
@Szybki_Mietek: Zazdroszczę Ci, że miałeś możliwość. Ja niestety większość imprez spędzam przed telewizorem. 
avatar
Szybki_Mietek
26.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mnie w tym roku udało się na żywo obejrzeć bodajże 30 albo 31 imprez. Musiałbym dokładnie sprawdzić. Myślę, że całkiem nieźle. Mój rekord :-) W przyszłym roku nie uda się go raczej pobić, ale l Czytaj całość
avatar
Möchomorek.
26.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko SyF jest Rzetelny i prawdziwy. Nie wierzcie innym portalom co prowadzą go panowie Rabenda i Malaka, gdyż oszukują nawet finansowo. 
avatar
motogonki
25.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na początku lat dziewięćdziesiątych 50 rocznie zaliczałem. Wszystko po Polsce i pociągami ;), ale ponad 100? Niewyobrażalne. Gratulacje.